Pamiętacie jeszcze moją jesienną
recenzję genialnego Wyścigu Rona
Howarda? Ze względu na tematykę Formuły 1 odwlekałem obejrzenie tego filmu w
nieskończoność, a kiedy już zdecydowałem się na seans, nie mogłem sobie
darować, że czekałem tak długo. Od czasu Wyścigu
niewiele się zmieniło, tzn. w dalszym ciągu nie pałam sympatią do rajdów
samochodowych i wciąż uważam, że jest to raczej ryzykowna gra na śmierć i życie
niż prawdziwy sport. Doskonale rozumiem jednak tych, którzy kochają bolidy,
zachwycają się nimi i bez nich nie wyobrażają sobie swojego życia. Właśnie to nazywa
się pasją i właśnie o czymś takim pisałem w poprzedniej notce. Wracając do
mnie, choć wyścigi mnie szczególnie nie obchodzą, to przyznaję, że zawsze z dużą
przyjemnością patrzy mi się na te wszystkie wypucowane i wybłyszczone cacuszka.
I właśnie głównie ze względu na to zdecydowałem się na seans Need for Speed, który – mówiąc bez
zupełnej przesady – zagwarantował mi całkiem niezłą rozrywkę.
Tobey Marshall (Aaron Paul) to
mechanik samochodowy, którego prawdziwą pasją są wyścigi uliczne. Próbując
uratować rodzinny biznes od bankructwa, Tobey przystaje na propozycję biznesową
bogatego i aroganckiego Dino Brewstera (Dominic Cooper). Kończy się to dla
niego dwuletnim pobytem w więzieniu. Kiedy odzyskuje wolność, ma tylko jeden
cel – zemścić się na byłym wspólniku. Okazją będzie pokonanie Dino w
legendarnym i niezwykle ryzykownym wyścigu samochodowym De Leon. Chcąc w nim
wystartować, Tobey wyrusza w szaloną podróż przez Amerykę, ściągając na siebie
policyjne syreny oraz nasłanych przez Dino łowców nagród. Towarzyszy mu
rezolutna brokerka samochodowa Julia Maddon (Imogen Poots) (źródło:
Filmweb.pl).
Uściślijmy, Need for Speed nie dorasta nawet do pięt Wyścigowi Howarda i raczej nie posiada żadnego przesłania/ukrytego
dna, a przynajmniej ja się w nim niczego takiego nie dopatrzyłem. To po prostu nieźle zrealizowany film rozrywkowy, z dobrymi efektami
specjalnymi, dynamiczną muzyką i kilkoma zabawnymi scenami. Oczywiście jest w
to wszystko wpleciona jakaś tam opowieść o młodości, marzeniach, ideałach czy
honorze, jednak pierwszoplanowi bohaterowie, którymi w tym przypadku są
superszybkie auta, nie pozwalają jej wypłynąć na wierzch i objąć swym zasięgiem
większego obszaru. Jak to często bywa w przypadku takich filmów, cała historia
oparta jest na motywie zdrady i żądzy zemsty. Need for Speed jest pod tym względem, niestety, bardzo odtwórcze, ale
tak jak już wyżej pisałem, twórcy chyba od samego początku założyli, że to ma
być przede wszystkim kino rozrywkowe.
Stosunkowo mocnym „plusem
dodatnim” filmu jest aktorstwo Aarona Paula, czyli doskonale wszystkim znanego
Jessego Pinkmana z serialu Breaking Bad.
Aaron ma tak charakterystyczny głos, że bez wątpienia każdy rozpoznałby go z
zamkniętymi oczami. Głos ten idealnie zresztą pasuje do ról, jakie przychodzi mu odgrywać. Całkiem nieźle w
roli czarnego charakteru radzi sobie sobie Dominic Cooper, a najsłabiej
bezapelacyjnie wypada Imogen Poots. Need
for Speed na pewno spodoba się wszystkim miłośnikom drogich i szybkich
samochodów, niedozwolonej prędkości i związanymi z nią skoków adrenaliny.
Pod tym względem film jest bardzo emocjonujący i kilka razy może spowodować u
widzów szybsze bicie serc. A jeśli wśród czytających są tacy, którzy kochają
odgłosy bolidów, niech dłużej nie zwlekają z seansem.
Jak najbardziej polecam, to dobry
film rozrywkowy. Stąd 6,5/10.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFilmik to rozrywka w najczystszej postaci. Coś odrobinę innego niż "F&F", bo tam już dawno przestało chodzić o ściganie się samochodami, a tutaj jest to wciąż na pierwszym miejscu. Fajny klimacik i ogólnie naprawdę dobrze mi się to oglądało. Na pewno wielkim plusem jest rewelacyjny dźwięk wszystkich występujących w filmie aut. Jak się to rozkręci na pełen regulator to aż włosy dęba stają.
OdpowiedzUsuńNie mogę się natomiast zgodzić z pochwałą dla Coopera. Moim zdaniem była najsłabszym ogniwem filmu. Dałbym natomiast pochwałę ze świetny epizod Michaela Keatona. Poots była spoko, choć mogłaby być ładniejsza :D
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń