środa, 31 grudnia 2014

Moje filmowe 2014

Pamiętacie moją zeszłoroczną notkę podsumowującą 2013 rok? Przyznaję, że była ona bardzo osobista, podzieliłem się z Wami swoimi refleksjami na temat bloga oraz zdradziłem kilka sekretów ze swego życia osobistego. Co tu dużo pisać, rok temu znajdowałem się w zupełnie innym położeniu, zmagałem się z wieloma dylematami moralnymi i czułem, że muszę zmienić swe życie, bo w przeciwnym razie po prostu zwariuję. I choć moje decyzje dla wielu okazywały się być kontrowersyjne, nie żałuję żadnej z nich. Dziś mogę powiedzieć z przekonaniem, że nie należy bać się zmian w swoim życiu, czasem trzeba postawić wszystko na jedną kartę i sprawdzić, co przyniesie życie. Na dobrą sprawą sam nie wiem, co przyniesie mi 2015 rok, ale patrzę w przyszłość z wielkim optymizmem. Tak to już jest w przyrodzie, że po burzy zza chmur zawsze wychodzi słońce, po mroźnej zimie przychodzi słoneczna wiosna, a po wyjściu z doliny można wejść na sam szczyt. Tegoroczna notka będzie utrzymana w podobnej stylistyce co zeszłoroczna, tzn. nie znajdziecie tu żadnych rankingów, a jedynie mocno subiektywne filmowo-serialowe (i również nieco prywatne) podsumowanie minionego roku. 

sobota, 27 grudnia 2014

Był sobie chłopiec… - Boyhood, reż. Richard Linklater, 2014



Są takie filmy, które na jednych oddziałują bardziej niż na innych. Często słychać to po wyjściu z kina, kiedy rozemocjonowane tłumy ludzi dzielą się swymi wrażeniami po seansie. Statystycznie rzecz biorąc, w grupie 10 osób na pewno znajdzie się jedna, która z chęcią wyszłaby z filmu już po pierwszych kilku minutach. Wśród tych 10 osób z pewnością jest też ktoś, kto czuje ból serca i smutek z powodu przewijających się po ekranie napisów. Ja czułem się tak właśnie po seansie najnowszego filmu Richarda Linklatera. Nie wiedzieć czemu, ten zwykły niezwykły obraz wprowadził mnie w stan jakiejś niezidentyfikowanej nostalgiczności, sentymentalności, poruszenia. I mimo, że film trwał prawie trzy godziny (2:45!), ja z wielką przyjemnością pozostałbym w kinie na drugie tyle. Oglądając kolejne sceny sam wspominałem swoje momenty z dzieciństwa, dorastania, wreszcie stanięcia u progu dorosłości. I, wierzcie mi na słowo, chyba jeszcze nigdy nie identyfikowałem się tak bardzo z żadnym filmowym bohaterem jak z Masonem. Panie Linklater, znowu udało się mnie Panu kupić. I od dnia seansu wciąż kibicuję Panu w drodze do Oscara. A meta jest już naprawdę blisko…

wtorek, 23 grudnia 2014

Komedia obyczajowa - Mów mi Vincent (St. Vincent), reż. Theodore Melfi, 2014



Czy pamiętacie jeszcze Walta Kowalskiego (obłędna rola Clinta Eastwooda) z popularnego filmu Gran Torino? Pewnie, że pamiętacie, tak charakterystycznych bohaterów się nie zapomina. Bardzo podobnie może być z Vincentem, głównym bohaterem nominowanego do Złotych Globów filmu Mów mi Vincent. Debiutujący w roli reżysera filmów pełnometrażowych Theodore Melfi może być z siebie bardzo dumny – udało mu się stworzyć obraz, który jest utrzymany w bardzo przyjemnym tonie, jest na swój sposób ciepły, porusza i zostawia po sobie miłe wrażenie. Jestem szalenie ciekawy, w jakim stopniu Melfi inspirował się Gran Torino, bo choć Vincent nie jest idealną kalką Walta Kowalskiego, to trudno nie dostrzec podobieństw między nimi. Sam film, choć utrzymany jest w zupełnie innym klimacie i opowiada o innych problemach, ma bardzo podobny wydźwięk do tego z filmu Eastwooda. A może po prostu na siłę się czepiam i próbuję podważyć duży sukces Melfiego? Mniejsza z tym, film na pewno warto obejrzeć, a jeśli chcecie wiedzieć dlaczego, zachęcam do przeczytania całej recenzji.

sobota, 20 grudnia 2014

Gdzie leży prawda? - Zaginiona dziewczyna (Gone Girl), reż. David Fincher, 2014



David Fincher to reżyser, którego zaliczam do piątki moich ulubionych kreatorów filmowego świata. Widziałem wszystkie jego filmy, niektóre z nich oglądałem wielokrotnie, do części z nich z pewnością jeszcze wrócę. Fincher stosunkowo długo każe czekać widzom na swe kolejne filmy: po Dziewczynie z tatuażem (2011) musieliśmy czekać aż 3 lata na nowy film. Czy było warto? Już teraz zdradzę, że zdecydowanie tak. Fincher nie zadowala się byle czym, on wciąż próbuje prześcignąć samego siebie, nieustannie dąży do perfekcji. Już przed seansem Zaginionej dziewczyny byłem przekonany, że i tym razem nie zawiedzie. Niech nikogo nie dziwią zatem 4 nominacje do Złotych Globów, w tym te dwie najważniejsze: dla najlepszego reżysera i najlepszego scenariusza. Mistrz thrilleru jest tylko jeden, chcąc nie chcąc, trzeba się z tym faktem pogodzić. Bo choć Zaginiona dziewczyna nie jest TAK DOBRA jak Siedem czy Podziemny krąg, to nadal perfekcyjnie skrojone połączenie thrilleru i dramatu, które na długo pozostanie w Waszej pamięci. Poniżej możecie przeczytać, dlaczego warto sięgnąć po najnowszy film Finchera.

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Szloch i histeria - Obietnica, reż. Anna Kazejak, 2014



Ostatnie dni to bezapelacyjnie ogromny triumf polskiego kina. Ida Pawła Pawlikowskiego ma już na swoim koncie 29 nagród, w tym te najważniejsze, tj. Europejskie Nagrody Filmowe (Najlepszy europejski film roku, Najlepszy reżyser, Najlepszy scenarzysta, Najlepsze zdjęcia), Złote Lwy, nagrodę Amerykańskiego Stowarzyszenia Operatorów Filmowych oraz nagrodę Stowarzyszenia Krytyków Filmowych z Los Angeles. Ponadto, film został nominowany do Złotego Globu w kat. Najlepszy film nieanglojęzyczny (już wkrótce na blogu seria notek dotyczących tegorocznych Złotych Globów) i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że Ida zostanie również nominowana do Oscara. Wielki międzynarodowy sukces filmu Pawlikowskiego jasno dowodzi, że zła passa polskiego kina naprawdę została przełamana. Dziś chciałbym zrecenzować dla Was Obietnicę, czyli film, który spotkał się z bardzo różnorodnymi opiniami krytyków filmowych. Poniżej możecie przeczytać, dlaczego film Anny Kazejak niezbyt przypadł mi do gustu.

niedziela, 7 grudnia 2014

Serialowe rankingi, część 12 - Najciekawsi seryjni mordercy

Ciężko w to uwierzyć, ale to już ostatni w tym roku serialowy ranking. Ze statystyk wynika, że bardzo lubicie czytać notki tego typu, więc niewykluczone, że w nowym roku na blogu pojawią się kolejne serialowe rankingi. Długo zastanawiałem się, jakie postaci tym razem wziąć pod lupę i zdecydowałem się na... seryjnych morderców. W ciągu ostatnich dwóch lat, na fali sukcesu Dextera, kolejne seriale z mordercami w rolach głównych zaczęły pojawiać się jak grzyby po deszczu. Swoją drogą, to bardzo ciekawe, że właśnie te postaci przyciągają przed telewizory tak wielu widzów. Czyżby w każdym z nas tkwił instynkt mordercy? A może chodzi bardziej o wrodzoną ciekawość? Jedno jest pewne, z prezentowanymi poniżej postaciami na pewno nie można się nudzić. I chociaż w głębi serca wiemy, że są przesiąknięte złem do szpiku kości, niejednokrotnie to właśnie im kibicujemy. Oto mój subiektywny ranking Najciekawszych seryjnych morderców.

wtorek, 2 grudnia 2014

Komedie romantyczne 2014: Inna kobieta (The Other Woman), Riwiera dla dwojga (Love Punch), Rodzinne rewolucje (Blended)



Moje notki o komediach romantycznych niezmiennie cieszą się ogromną popularnością, a zatem postanowiłem napisać kilka słów o filmach reprezentujących ten gatunek w minionym roku. Wciąż uważam, że to jeden z najbardziej przereklamowanych gatunków filmowych ever, ale trzeba przyznać, że są w naszym życiu sytuacje, kiedy komedie romantyczne mogą okazać się bardzo przydatne. Bo czy zna ktoś choć jedną parę, która nigdy nie była w kinie w czasie walentynek? Dobrze wyprodukowane i zagrane komedie romantyczne mogą wyzwolić w widzach wiele pozytywnych emocji. Większość filmów z tego gatunku jest co prawda przeraźliwie głupich, ale właściwie w każdej produkcji tego typu udaje się znaleźć jakiś morał czy przesłanie (o ile nie mamy do czynienia z polską komedią romantyczną…). Spośród recenzowanych dziś przeze mnie filmów dwa mogę Wam śmiało polecić. O które filmy chodzi? Zajrzyjcie do notki :)