Pamiętacie moją zeszłoroczną
notkę podsumowującą 2013 rok? Przyznaję, że była ona bardzo osobista,
podzieliłem się z Wami swoimi refleksjami na temat bloga oraz zdradziłem kilka
sekretów ze swego życia osobistego. Co tu dużo pisać, rok temu znajdowałem się
w zupełnie innym położeniu, zmagałem się z wieloma dylematami moralnymi i
czułem, że muszę zmienić swe życie, bo w przeciwnym razie po prostu zwariuję. I
choć moje decyzje dla wielu okazywały się być kontrowersyjne, nie żałuję żadnej
z nich. Dziś mogę powiedzieć z przekonaniem, że nie należy bać się zmian w
swoim życiu, czasem trzeba postawić wszystko na jedną kartę i sprawdzić, co
przyniesie życie. Na dobrą sprawą sam nie wiem, co przyniesie mi 2015 rok, ale
patrzę w przyszłość z wielkim optymizmem. Tak to już jest w przyrodzie, że po
burzy zza chmur zawsze wychodzi słońce, po mroźnej zimie przychodzi słoneczna
wiosna, a po wyjściu z doliny można wejść na sam szczyt. Tegoroczna notka
będzie utrzymana w podobnej stylistyce co zeszłoroczna, tzn. nie znajdziecie tu
żadnych rankingów, a jedynie mocno subiektywne filmowo-serialowe (i również
nieco prywatne) podsumowanie minionego roku.
środa, 31 grudnia 2014
sobota, 27 grudnia 2014
Był sobie chłopiec… - Boyhood, reż. Richard Linklater, 2014
Są takie filmy, które na jednych
oddziałują bardziej niż na innych. Często słychać to po wyjściu z kina, kiedy
rozemocjonowane tłumy ludzi dzielą się swymi wrażeniami po seansie.
Statystycznie rzecz biorąc, w grupie 10 osób na pewno znajdzie się jedna, która
z chęcią wyszłaby z filmu już po pierwszych kilku minutach. Wśród tych 10
osób z pewnością jest też ktoś, kto czuje ból serca i smutek z powodu
przewijających się po ekranie napisów. Ja czułem się tak właśnie po seansie
najnowszego filmu Richarda Linklatera. Nie wiedzieć czemu, ten zwykły niezwykły obraz wprowadził mnie w stan jakiejś niezidentyfikowanej nostalgiczności,
sentymentalności, poruszenia. I mimo, że film trwał prawie trzy godziny
(2:45!), ja z wielką przyjemnością pozostałbym w kinie na drugie tyle.
Oglądając kolejne sceny sam wspominałem swoje momenty z dzieciństwa,
dorastania, wreszcie stanięcia u progu dorosłości. I, wierzcie mi na słowo,
chyba jeszcze nigdy nie identyfikowałem się tak bardzo z żadnym filmowym
bohaterem jak z Masonem. Panie Linklater, znowu udało się mnie Panu kupić. I od
dnia seansu wciąż kibicuję Panu w drodze do Oscara. A meta jest już naprawdę
blisko…
wtorek, 23 grudnia 2014
Komedia obyczajowa - Mów mi Vincent (St. Vincent), reż. Theodore Melfi, 2014
Czy pamiętacie jeszcze Walta
Kowalskiego (obłędna rola Clinta Eastwooda) z popularnego filmu Gran Torino? Pewnie, że pamiętacie, tak
charakterystycznych bohaterów się nie zapomina. Bardzo podobnie może być z
Vincentem, głównym bohaterem nominowanego do Złotych Globów filmu Mów mi Vincent. Debiutujący w roli
reżysera filmów pełnometrażowych Theodore Melfi może być z siebie bardzo dumny
– udało mu się stworzyć obraz, który jest utrzymany w bardzo przyjemnym tonie,
jest na swój sposób ciepły, porusza i zostawia po sobie miłe wrażenie. Jestem
szalenie ciekawy, w jakim stopniu Melfi inspirował się Gran Torino, bo choć Vincent nie jest idealną kalką Walta
Kowalskiego, to trudno nie dostrzec podobieństw między nimi. Sam film, choć
utrzymany jest w zupełnie innym klimacie i opowiada o innych problemach, ma
bardzo podobny wydźwięk do tego z filmu Eastwooda. A może po prostu na siłę się
czepiam i próbuję podważyć duży sukces Melfiego? Mniejsza z tym, film na pewno
warto obejrzeć, a jeśli chcecie wiedzieć dlaczego, zachęcam do przeczytania
całej recenzji.
sobota, 20 grudnia 2014
Gdzie leży prawda? - Zaginiona dziewczyna (Gone Girl), reż. David Fincher, 2014
David Fincher to reżyser, którego
zaliczam do piątki moich ulubionych kreatorów filmowego świata. Widziałem
wszystkie jego filmy, niektóre z nich oglądałem wielokrotnie, do części z nich
z pewnością jeszcze wrócę. Fincher stosunkowo długo każe czekać widzom na swe
kolejne filmy: po Dziewczynie z tatuażem
(2011) musieliśmy czekać aż 3 lata na nowy film. Czy było warto? Już teraz
zdradzę, że zdecydowanie tak. Fincher nie zadowala się byle czym, on wciąż
próbuje prześcignąć samego siebie, nieustannie dąży do perfekcji. Już przed
seansem Zaginionej dziewczyny byłem
przekonany, że i tym razem nie zawiedzie. Niech nikogo nie dziwią zatem 4
nominacje do Złotych Globów, w tym te dwie najważniejsze: dla najlepszego
reżysera i najlepszego scenariusza. Mistrz thrilleru jest tylko jeden, chcąc
nie chcąc, trzeba się z tym faktem pogodzić. Bo choć Zaginiona dziewczyna nie jest TAK DOBRA jak Siedem czy Podziemny krąg,
to nadal perfekcyjnie skrojone połączenie thrilleru i dramatu, które na długo
pozostanie w Waszej pamięci. Poniżej możecie przeczytać, dlaczego warto sięgnąć
po najnowszy film Finchera.
poniedziałek, 15 grudnia 2014
Szloch i histeria - Obietnica, reż. Anna Kazejak, 2014
Ostatnie dni to bezapelacyjnie
ogromny triumf polskiego kina. Ida
Pawła Pawlikowskiego ma już na swoim koncie 29 nagród, w tym te najważniejsze,
tj. Europejskie Nagrody Filmowe (Najlepszy europejski film roku, Najlepszy
reżyser, Najlepszy scenarzysta, Najlepsze zdjęcia), Złote Lwy, nagrodę
Amerykańskiego Stowarzyszenia Operatorów Filmowych oraz nagrodę Stowarzyszenia
Krytyków Filmowych z Los Angeles. Ponadto, film został nominowany do Złotego
Globu w kat. Najlepszy film nieanglojęzyczny (już wkrótce na blogu seria notek
dotyczących tegorocznych Złotych Globów) i wszystkie znaki na niebie i ziemi
wskazują na to, że Ida zostanie
również nominowana do Oscara. Wielki międzynarodowy sukces filmu Pawlikowskiego
jasno dowodzi, że zła passa polskiego kina naprawdę została przełamana. Dziś
chciałbym zrecenzować dla Was Obietnicę,
czyli film, który spotkał się z bardzo różnorodnymi opiniami krytyków
filmowych. Poniżej możecie przeczytać, dlaczego film Anny Kazejak niezbyt
przypadł mi do gustu.
niedziela, 7 grudnia 2014
Serialowe rankingi, część 12 - Najciekawsi seryjni mordercy
Ciężko w to uwierzyć, ale to już ostatni w tym roku serialowy ranking. Ze statystyk wynika, że bardzo lubicie czytać notki tego typu, więc niewykluczone, że w nowym roku na blogu pojawią się kolejne serialowe rankingi. Długo zastanawiałem się, jakie postaci tym razem wziąć pod lupę i zdecydowałem się na... seryjnych morderców. W ciągu ostatnich dwóch lat, na fali sukcesu Dextera, kolejne seriale z mordercami w rolach głównych zaczęły pojawiać się jak grzyby po deszczu. Swoją drogą, to bardzo ciekawe, że właśnie te postaci przyciągają przed telewizory tak wielu widzów. Czyżby w każdym z nas tkwił instynkt mordercy? A może chodzi bardziej o wrodzoną ciekawość? Jedno jest pewne, z prezentowanymi poniżej postaciami na pewno nie można się nudzić. I chociaż w głębi serca wiemy, że są przesiąknięte złem do szpiku kości, niejednokrotnie to właśnie im kibicujemy. Oto mój subiektywny ranking Najciekawszych seryjnych morderców.
wtorek, 2 grudnia 2014
Komedie romantyczne 2014: Inna kobieta (The Other Woman), Riwiera dla dwojga (Love Punch), Rodzinne rewolucje (Blended)
Moje notki o komediach
romantycznych niezmiennie cieszą się ogromną popularnością, a zatem
postanowiłem napisać kilka słów o filmach reprezentujących ten gatunek w
minionym roku. Wciąż uważam, że to jeden z najbardziej przereklamowanych
gatunków filmowych ever, ale trzeba przyznać, że są w naszym życiu sytuacje,
kiedy komedie romantyczne mogą okazać się bardzo przydatne. Bo czy zna ktoś
choć jedną parę, która nigdy nie była w kinie w czasie walentynek? Dobrze
wyprodukowane i zagrane komedie romantyczne mogą wyzwolić w widzach wiele
pozytywnych emocji. Większość filmów z tego gatunku jest co prawda przeraźliwie
głupich, ale właściwie w każdej produkcji tego typu udaje się znaleźć jakiś
morał czy przesłanie (o ile nie mamy do czynienia z polską komedią romantyczną…).
Spośród recenzowanych dziś przeze mnie filmów dwa mogę Wam śmiało polecić. O
które filmy chodzi? Zajrzyjcie do notki :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)