Jak powszechnie wiadomo, istnieje
bardzo wiele sposobów na spędzenie halloweenowej nocy. Jedni przebierają się za
najstraszniejsze stwory i udają się na imprezy, inni wystawiają przed dom dynie
i bawią się w wywoływanie duchów, a jeszcze inni decydują się na filmowe
maratony horrorów. Osobiście nie zaliczam się do żadnej z tych grup i nie
świętuję Halloween, aczkolwiek gdybym miał to robić, bez wątpienia zdecydowałbym
się na ostatnią z wyliczonych wyżej form. Stacje filmowe prześcigają się w
repertuarze horrorów na dzisiejszy wieczór i jestem przekonany, że każdy
znajdzie coś dla siebie. W żadnym wypadku nie radzę natomiast udawać się do
kina, gdyż grane obecnie horrory są naprawdę słabe. Planowałem wybrać się na Carrie, jednak recenzje moich znajomych
filmowych blogerów okazały się tak zniechęcające, że porzuciłem ten pomysł
(film pewnie w końcu obejrzę, ale poczekam na wersję dvd). Zdecydowałem się na
seans Istnienia. Cóż, bardzo tego
żałuję. I owa notka ma za zadanie ostrzec Was przed tym marnym filmem. Bo czas
i pieniądze warto w tym przypadku zaoszczędzić!
czwartek, 31 października 2013
niedziela, 27 października 2013
Bóg, hedonistyczna ciotka i antysemityzm - Ida (reż. Paweł Pawlikowski, 2013)
Przyznaję się bez bicia, że o
filmie Ida po raz pierwszy usłyszałem
po ogłoszeniu wyników Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Film Pawła
Pawlikowskiego zdobył aż 9 Złotych Lwów, w tym za Najlepszy film i Najlepszą
pierwszoplanową rolę kobiecą. Zeszły tydzień przyniósł kolejne dobre nowiny,
gdyż Ida została uznana za najlepszy
film na festiwalu w Londynie. Już wtedy wiedziałem, że będę musiał ten film
obejrzeć. Po wyjątkowo dobrych Wałęsie.
Człowieku z nadziei oraz Chce się żyć
seanse polskich filmów okazują się być prawdziwą przyjemnością. W przypadku Idy też wszystko się zgadza i ani trochę
nie dziwię się, że film spotkał się z tak dobrym odbiorem. Bo to kolejny polski
film na bardzo dobrym poziomie! W swojej prywatnej klasyfikacji stawiam go nawet
wyżej niż Wałęsę Wajdy i już teraz
gorąco zachęcam Was do wizyty w kinie.
środa, 23 października 2013
O niepełnosprawności po polsku – Chce się żyć (reż. Maciej Pieprzyca, 2013)
Pamiętacie jeszcze film Nietykalni? Z pewnością pamiętacie. To
absolutnie wyjątkowe dzieło, które bawi, wzrusza i skłania do refleksji. Nie
znam osoby, której ten film by się nie podobał lub która powiedziałaby, że jest
słaby lub średni. Polacy zakochali się w tym francuskim filmie i nic w tym
dziwnego, bo jest naprawdę jedyny w swoim rodzaju (kto jeszcze nie widział,
niech w te pędy nadrobi!). Rok 2013 jest dla polskiej kinematografii
szczególny. Ostatnie zdanie powinno być właściwie rozwinięte na całą notkę
(czego pewnie w najbliższym czasie dokonam), gdyż w czasie kilku ostatnich
miesięcy naprawdę coś pękło. Najlepszym tego przykładem jest recenzowany dziś
przeze mnie film pt. Chce się żyć. Oto
okazało się, że Polacy stworzyli film równie dobry co wspomniani Nietykalni. A może nawet lepszy? O Chce się żyć mógłbym rozprawiać bez
końca, bo to kino najwyższej klasy. Kino, które bawi i wzrusza zarazem oraz
które – co najważniejsze – zmusza do wielu refleksji. Kino z poruszającą
ścieżką dźwiękową i aktorstwem na najwyższym możliwym poziomie. Kino kompletne,
totalne. Kino, jakie chcę oglądać. Dzisiejsza notka jest szczególna, ponieważ dwa
ostatnie akapity zostały napisane przez mojego kolegę, który poprzez pryzmat własnych
doświadczeń pragnie podzielić się swoimi wrażeniami po filmie, z punktu
widzenia osoby mającej kontakt z niepełnosprawnymi. Jest mi szalenie miło, że
Michał zechciał się podzielić ze mną i z Wami swoją opinią.
niedziela, 20 października 2013
O nieważkości – Grawitacja (reż. Alfonso Cuaron, 2013)
Wow, cóż to jest za film…
Przyznaję się otwarcie, że nie cierpię kina science-fiction. Nie potrafię tego
logicznie wytłumaczyć, ale wszelkie istoty pozaziemskie, statki kosmiczne i
podróże międzyplanetarne ani trochę mnie nie interesują. Nie widziałem nigdy
słynnej sagi Star Wars i nie czuję z
tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. Co prawda, w najbliższym czasie planuję
zmierzyć się z tą klasyką (choćby z ciekawości dla aktorów, np. Ewana McGregora),
ale raczej nie ekscytuję się na samą myśl o seansie. Właśnie ze względu na
bycie anty-fanem filmów o kosmosie bardzo sceptycznie podchodziłem do Grawitacji. Dlaczego zatem zdecydowałem
się na seans? Bez wątpienia wpływ miały na to wyjątkowo pochlebne recenzje
moich kolegów blogerów, ale też nazwisko reżysera, który przecież stworzył tak
wybitne i popularne filmy jak Sierociniec, Labirynt Fauna czy Biutiful. Wielka szkoda, że zwlekałem z obejrzeniem tego filmu cały
tydzień. Bo wyszedłem z kina naprawdę porażony! Wow, wow, wow!
czwartek, 17 października 2013
O poszukiwaniu wzorca – Najlepsze najgorsze wakacje (reż. Nat Faxon, Jim Rash, 2013)
Mimo, że za oknami już prawdziwa
jesień, w kinie wciąż możemy poczuć, jak byśmy byli na wakacjach. Jeszcze nie
tak dawno recenzowałem dla Was Królów
lata, a tutaj kolejny film w letnim klimacie - Najlepsze najgorsze wakacje. Nie sposób porównywać ze sobą tych
dwóch filmów, gdyż są kompletnie różne, zarówno pod względem treści jak i
klimatu. Jedynym łączącym je elementem jest właśnie letnia pora roku. Cóż, film
Królowie lata pozytywnie mnie
zaskoczył, ale raczej nie porwał. Spodziewałem się, że podobnie będzie z Najlepszymi najgorszymi wakacjami. Nic
bardziej mylnego, gdyż seans okazał się niebywale przyjemny. To kolejny film,
od którego nie oczekiwałem zbyt wiele, a który bardzo mnie zaskoczył! Już na
wstępie gorąco polecam, a o szczegółach możecie przeczytać poniżej.
niedziela, 13 października 2013
O niepełnosprawności – Imagine, Rust and bone, Hasta la vista!
W miniony piątek do kin wszedł polskim
film pt. Chce się żyć, który zrobił
prawdziwą furorę na festiwalu w Montrealu. Już teraz muszę napisać, że dla mnie
to absolutne arcydzieło. Z tego też względu film zasługuje na osobną notkę i
obiecuję, że już wkrótce ją dostaniecie. Dziś chciałbym skupić się na filmach,
które poruszają ten sam motyw, co wspomniane Chce się żyć. Powszechnie wiadomo, że niepełnosprawność wciąż
pozostaje tematem tabu. Ludzie wciąż mają problem z poruszaniem tego tematu, a
na prośbę niepełnosprawnego o pomoc najczęściej reagują odwróceniem twarzy. W otaczającym
nas świecie i w mediach panuje kult piękna, gdzie prezentowani są nam ludzie
idealni. Zupełnie zapomina się natomiast o niepełnosprawnych, którzy przecież
także są ludźmi i którzy mają takie same marzenia, pragnienia i potrzeby co
inni. Tym większy szacun dla twórców filmowych recenzowanych poniżej filmów. Bo
oni nie tylko nie boją się rozprawiać o niepełnosprawności w sposób naturalny i
momentami wręcz zabawny, ale przede wszystkim prezentują nam niepełnosprawnych
jako normalnych, jednych z nas. Wszystkie poniższe filmy musicie zobaczyć,
obowiązkowo!
środa, 9 października 2013
Gdyby nie ten gwizdek… - Labirynt (reż. Denis Villeneuve, 2013)
Jak donoszą nagłówki niemal
wszystkich portali filmowych i pierwszych stron gazet, Andrzej Wajda zdołał
osiągnąć sukces, gdyż na jego najnowszy film o Wałęsie do kin wyruszyły
prawdziwe tłumy. Osobiście bardzo się z tego cieszę, bo to naprawdę dobry film
(recenzja w poprzedniej notce). Inna sprawa, że na sukcesie Wajdy stracą inni
reżyserzy, których filmy miały swą premierę w tym samym czasie co Wałęsa. Człowiek z nadziei. Tak może być
właśnie w przypadku Labiryntu,
najnowszego filmu bardzo zdolnego Denisa Villeneuve’a, twórcy słynnego Pogorzeliska (bardzo polecam ten film!).
Jak donoszą badania rynkowe, przeciętny Polak bywa w kinie raz do roku, a więc
skoro wybrał się na film Wajdy, raczej nie zwróci większej uwagi na Labirynt. Wielka, naprawdę, wielka
szkoda. Bo już dawno nie widziałem w kinie filmu, który równie dobrze łączyłby
elementy trzymającego w napięciu thrillera i mrocznego kryminału.
sobota, 5 października 2013
O wolności – Wałęsa. Człowiek z nadziei (reż. Andrzej Wajda, 2013)
O tym filmie wszyscy Polacy
dyskutują już od ponad roku. Nic dziwnego, w końcu Wajda postanowił nakręcić
film o człowieku, którego każdy Polak doskonale zna. O Wałęsie – człowieku,
który jeszcze za życia stał się legendą. Jest mi niezmiernie miło, że wreszcie (po
recenzjach Diany i Lovelace) mogę przygotować dla Was notkę
o filmie niemal w pełni poświęconemu jednemu mężczyźnie. Kilkanaście dni temu
nasz kraj obiegła informacja, iż to właśnie najnowszy film Wajdy będzie
reprezentował Polskę w walce po Oscara w tym roku. Czy słusznie? Chyba nie do
końca, bo choć Wałęsa. Człowiek z nadziei
doskonale sprawdza się jako film dla Polaków i obejrzenie go na dużym ekranie wydaje
się być wręcz narodowym obowiązkiem, to na międzynarodowej arenie
prawdopodobnie zostanie nawet niezauważony…
środa, 2 października 2013
O horrorze z prawdziwego zdarzenia – Obecność (reż. James Wan, 2013)
Zapewne pamiętacie, jak jeszcze
całkiem nie tak dawno żaliłem się na współczesne horrory. Właściwie większość z
nich zupełnie nie przeraża, a co gorsza, nawet bawi. Pamiętam jeszcze czasy, w
których przed seansem horroru długo zastanawiałem się, czy aby na pewno chcę
spędzić dwie kolejne godziny na „baniu się”. Oglądając takie filmy jak Mama lub Martwe zło czułem się jednak bardziej zażenowany niż przestraszony.
I oto kilka tygodni temu w kinach pojawiła się Obecność. Przyznaję, że już sam trailer okazał się interesujący,
ale zrażony po ostatnich kiepskich horrorach jakoś sobie ten film odpuściłem.
Kiedy ostatnio nadarzyła mi się okazja nadrobienia tej zaległości, postanowiłem
zaryzykować. I ani trochę nie żałuję, bo wreszcie poczułem się podobnie jak
wtedy, kiedy oglądałem Egzorcyzmy Emily
Rose…
Subskrybuj:
Posty (Atom)