wtorek, 9 września 2014

Artystyczna wizja czy „lekka” przesada? - Zabić bobra, reż. Jan Jakub Kolski, 2012



Jan Jakub Kolski ma w naszym kraju takie samo grono zwolenników co przeciwników. Ja sam nie zaliczam się do żadnej z tych dwóch grup i zawsze patrzę na jego obrazy z dużą obojętnością. Najnowszy film Kolskiego, recenzowany dziś przeze mnie Zabić bobra, wyzwolił we mnie sporo mieszanych uczuć. Obraz jest bez wątpienia bardzo intrygujący i oryginalny, choć momentami można mieć wrażenie, że Kolski nakręcił film tylko po to, aby zamieścić w nim wszystkie swe perwersyjne wizje. Mimo, że od seansu upłynęło już kilka dobrych dni, ja nadal nie wiem, jak powinienem ocenić tę produkcję. Czy to coś w rodzaju eksperymentu? Gdzie kończy się granica pomiędzy artyzmem a zwykłym ukazywaniem patologii, odartej z emocji, naturalistycznej i po prostu brzydkiej? Nie wiem i jestem przekonany, że wielu z Was także nie zna odpowiedzi na to pytanie. Poniżej moja subiektywna recenzja Zabić bobra.

 

Eryk (Eryk Lubos), żołnierz jednostek specjalnych walczących w Iraku i Afganistanie, wraca do kraju i zaszywa się w starym rodzinnym domu. Musi zregenerować siły w oczekiwaniu na kolejne zadanie. Ciężko mu się odnaleźć w szarej rzeczywistości. Myślami wciąż wraca do wspomnień z pola walki. Pewnego dnia poznaje młodą dziewczynę o przydomku Bezi (Agnieszka Pawełkiewicz), która zakradła się na jego posesję. Spotkanie szybko przeradza się w namiętny romans. Czy miłość potrafi wymazać najgorsze wspomnienia? A jeśli tym najgorszym wspomnieniem jest inna miłość? (źródło: Filmweb.pl).

Streszczając fabułę w jednym zdaniu: główny bohater biega po lesie, przeklina, strzela, zakłada pułapki na bobry i w wolnych chwilach uprawia dziki seks z przypadkowo poznaną licealistką. I tyle, serio. W tak zwanym międzyczasie widzowie mają szansę poznać wspomnienia Eryka, które rzucają pewne światło na jego osobę i pozwalają zrozumieć, dlaczego zachowuje się on tak, a nie inaczej. Eryk to szablonowy przykład żołnierza, którego psychika nie wytrzymała doświadczeń na wojennym froncie i nawet teraz, kiedy jest już po wszystkim, wciąż dręczą go demony tamtych czasów. Z zupełnie innymi demonami musi się mierzyć Bezi, która dostrzega w Eryku szansę ratunku dla samej siebie. I tym oto sposobem między tą szaloną dwójką rodzi się specyficzna, na swój własny sposób patologiczna i chora relacja, które zmieni życie obojga na zawsze.

Film jest przepełniony bardzo odważnymi i naturalistycznymi scenami erotycznymi. Seks Eryka i Bezi jest wulgarny, brutalny, zwierzęcy, na próżno doszukiwać się w tych scenach jakiegokolwiek romantyzmu. Kolski stawia na perwersyjność już na samym początku, w scenie pojawienia się Bezi, której wyzywający ubiór daleki jest od ubioru standardowej nastolatki. Bardzo nie podobała mi się geneza związku Eryka i Bezi, brak tu sceny stanowiącej podłoże/wstęp do tej skomplikowanej relacji. I chyba właśnie z tego powodu relacja ta jest tak mało autentyczna. Wiele scen, które z założenia miało być wstrząsających, wypada po prostu komicznie. Duża w tym wina źle rozpisanych i prymitywnych dialogów, przez które widzowie nie mają szansy lepiej poznać głównych bohaterów (ach, nie ma to jak ciągłe rozmowy o bobrach).

Czytając inne recenzje, natknąłem się na określenie tego filmu mianem „polskiego Leona zawodowca”. Hola, hola, nie przesadzajmy. Rzeczywiście, Lubos zagrał rewelacyjnie i jego rola zasługuje na same pochwały, ale Pawełkiewicz w niektórych scenach szalenie irytowała. Lubos idealnie nadaje się do roli skrzywdzonego przez życie psychola, oby dane było mu zagrać w końcu rolę z prawdziwego zdarzenia, bo to aktor z dużym niewykorzystanym potencjałem (scena tańca w lesie jest rewelacyjna, prawda?). Lubuję się w oglądaniu tego typu wizji artystycznych, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że w którymś momencie (nie wiem w którym!) jednak przegięto. I właśnie dlatego wciąż jestem po tym seansie skonfundowany i nie wiem, jak sprawiedliwie go ocenić.

W związku z tym, jak zawsze w takiej sytuacji, dam dyplomatyczne 5/10. A Was mimo wszystko zachęcam do zapoznania się z produkcją w celu wyrobienia sobie własnego zdania.

4 komentarze:

  1. Taki właśnie mam zamiar tzn. zapoznania się z tą produkcją, ale jakoś nie czuje, żeby wizja Kolskiego na temat choroby "pola walki" 9nie wiem jak to się fachowo nazywa) do mnie przemówiła. nie ma co tu dużo mówić, ale Kolski dziwne filmy robił, robi i będzie robił. To jedno jest pewne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku roku czekałam na premierę, a później jakoś zupełnie zapomniałam o tym filmie.
    Teraz spotykam się z raczej sceptycznymi recenzjami, więc pewnie będę znów odkładać seans.
    Jak myślisz, są szanse na nominację do Węży? Jeśli tak, to w jakich kategoriach byś typował?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałem się właśnie nad tym filmem w kontekście naszych Żmijek i na pewno coś się znajdzie, na pewno kilka scen pasuje do kat. "Najbardziej żenująca scena". Lubos i Pawełkiewicz mogą też spodziewać się nominacji jako najgorsza para na ekranie.

      Usuń
    2. O, super :D No to już wiem, że seans na bank mnie nie ominie :)

      Usuń