środa, 2 lipca 2014

W potrzasku – Ocalony (Lone Survivor), reż. Peter Berg, 2013



Jestem właśnie w trakcie przygotowywania notki #MOVIE_SHORT poświęconej trzem filmom, które powinien obejrzeć każdy mężczyzna. Po obejrzeniu Ocalonego nie mam najmniejszych wątpliwości co do tego, że ten film również należy zaliczyć do tej grupy. Film zupełnie nieznanego mi Petera Berga wzbudził we mnie tak dużo emocji, że zdecydowałem się poświęcić mu oddzielną notkę. Poza tym po Ocalonego powinni sięgnąć wszyscy, nie tylko mężczyźni i nie tylko ci, którzy lubują się w klimatach strzelanek i naparzanek w najlepszym tego słowa znaczeniu. To wielkie kino, zaplanowane od A do Z, ze znakomitym aktorstwem i fenomenalnym montażem dźwięku (niech więc nikogo nie dziwi nominacja do Oscara dla tego filmu w tej kategorii!). Jeśli jeszcze nie widzieliście tej produkcji, obowiązkowo po nią sięgnijcie. Poniżej możecie przeczytać, dlaczego warto to zrobić.


Czerwiec 2005. Zrzuceni na afgańsko-pakistańskim pograniczu w ramach operacji "Red Wings" czterej amerykańscy komandosi z elitarnej jednostki Navy SEALs trafiają w pułapkę i muszą odeprzeć atak kilkadziesiąt razy liczniejszej grupy talibów. Żołnierze staczają pełną poświęcenia, niebezpieczną walkę z wrogiem, czasem i wycieńczeniem. Gdy koledzy Marcusa Luttrella (Mark Wahlberg) giną podczas akcji, ten, choć wyczerpany i ranny, zrobi wszystko, by ujść napastnikom (źródło: Filmweb.pl). 

Już od pierwszych minut film elektryzuje i wzbudza ogromne emocje – czołówkę stanowią bowiem fragmenty nagrań video ukazujące ekstremalnie ciężkie treningi amerykańskich żołnierzy. Ćwiczenia te doprowadzają do łez i dreszczy nawet największych twardzieli. Dopiero wówczas na ekranie pojawiają się główni bohaterowie, którzy w swej jednostce przygotowują się do operacji „Red Wings”. W ekipie dowodzonej przez Erika Kristensena (Eric Bana) znajduje się m.in. czterech śmiałków: Marcus (Mark Wahlberg), Michael (Taylor Kitsch), Danny (Emile Hirsch) i Axe (Ben Foster). W każdej wolnej chwili mężczyźni starają się prowadzić normalne rozmowy na temat życia poza armią, w tym przede wszystkim na temat planów na przyszłość i kobiet swego życia. Dyskusje te przepełnione są ciętymi ripostami i dowcipami, które jasno pokazują, jak wielka przyjaźń i wzajemne przywiązanie łączy tych czterech mężczyzn. Niestety, czasu na rozmowy jest niewiele. Trzeba przecież ciężko trenować i walczyć z przeciwnikiem… Na śmierć i życie.

Jak na złość, akcja „Red Wings” od samego początku nie przebiega zgodnie z planem. Mężczyźni zostają postawieni w dramatycznie trudnej sytuacji i we czterech muszą odeprzeć atak wielokrotnie liczniejszej grupy talibów. Na porośniętym lasem wzgórzu rozpoczyna się prawdziwa walka. I choć jest to prawdziwa nawalanka, film ten ogląda się zupełnie inaczej niż rasowe filmy akcji. Tak, Ocalony jest pod tym względem absolutnie wyjątkowy. Słysząc dźwięki kolejnych wystrzelanych kul, oglądając sceny oczyszczania ran przy pomocy własnych palców i odliczając kolejnych zabitych widz zastanawia się: dlaczego?! Dlaczego ludzie zabijają innych ludzi?! Skąd w nas wszystkich tyle złości, agresji, bezduszności? Po co? Czemu? Przecież nie żyjemy w średniowieczu, a w czasach, gdzie tak dużo mówi się o pokoju i dyplomacji! Czy Wy również oglądając ten film mieliście takie refleksje? Ocalony dosłownie mną zatrząsł, wzruszył mnie, wkurzył i poruszył. Dawno nie widziałem równie mocnego obrazu.

Produkcja Berga bez wątpienia zachwyci Was też pod względem technicznym. Niepokojąca i jakby stłamszona przez wydarzenia z filmu muzyka (montaż dźwięku jest tu obłędny!) stanowi idealne tło do kolejnych scen przedstawiających wybuchy, ucieczki, upadki czy postrzały. Ocalony przez cały czas utrzymuje widzów w ogromnym napięciu i momentami można wręcz odnieść wrażenie, że samemu uczestniczy się w tej bitwie. Doskonale oddana na ekranie przyjaźń pomiędzy czterema komandosami sprawia, że przeżywamy każdą kolejną śmierć z niemal takim samym bólem i cierpieniem jak bohaterowie filmu. Oni do końca walczą, nie tracą nadziei i wierzą, że uda im się wyjść z tego potrzasku cało. W końcu, jak mówi Marcus, będąc komandosem Navy SEALs „(…) nigdy nie przestajesz walczyć!”. Jestem pełen podziwu dla każdego z czterech aktorów wcielających się w główne role. Coraz bardziej przekonuję się do Wahlberga, a Kitsch i Hirsche po raz kolejny pokazują, jak wiele mają do zaoferowania. Warto też zwrócić uwagę na drugoplanowego Alexandra Ludwiga (Bjorn z Wikingów), w którym dostrzegam wielki potencjał.

Oczywiście można się przyczepić co do liczby postrzałów lub do sposobu przedstawienia pewnych aspektów społeczno-politycznych, ale tak naprawdę to wszystko nie ma żadnego znaczenia. Ten film to wielki hołd oddany tym, którzy zginęli dla swej ojczyzny. I ja się pod tym podpisuję. Mocne 8/10 ode mnie, obowiązkowo obejrzyjcie ten film!

4 komentarze:

  1. Kiedy zaczęłam czytać pierwszy akapit pomyślałam sobie "eeee, dobra... odpuszczam, nie moje klimaty i nie jestem facetem", ale przeczytałam recenzję do końca i muszę przyznać, że mnie przekonałeś :) Wcześniej omijałam ten film szerokim łukiem (jak na razie mam dość komandosów i amerykańskich żołnierzy), a teraz dodaję go do gigantycznie długiej listy do obejrzenia.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię tych gości - obsada, to nie może być zły film.
    Już nie mogę się doczekać kiedy usiądę wygodnie w fotelu żeby obejrzeć pełną wersję.
    Dzięki za podjęcie tematu Ocalonego. POZDR.

    OdpowiedzUsuń