Po obsypanym nagrodami Krollu i bardzo dobrze przyjętej przez polskich widzów pierwszej części filmu Psy,
Władysław Pasikowski utknął w miejscu. Żadna z jego kolejnych produkcji
nie osiągnęła już tak wielkiego sukcesu jak dwie wspomniane. Reżyser
powrócił w wielkim stylu w 2012 roku przy okazji Pokłosia.
Obraz ten spotkał się z ogromnym zainteresowaniem (nie tylko wśród
Polaków), a z racji podjęcia trudnej tematyki, nie obyło się bez
kontrowersji. Po raz pierwszy od dawna w naszym kraju kinematografia
została wciągnięta w polityczną sieć, a wszyscy widzowie podzielili się
na dwa wrogie obozy (zgodnie ze swymi politycznymi przekonaniami). Kiedy
tylko pojawiły się informacje o nowym filmie Pasikowskiego, w sieci
znowu zawrzało. Reżyser po raz kolejny podejmuje kontrowersyjną
tematykę, a tym samym znowu prowokuje. Czy jednak Jack Strong rzeczywiście powinien prowokować? I czy tworzenie takich filmów ma w Polsce jakikolwiek sens?
Najnowsze dzieło Pasikowskiego przedstawia historię Ryszarda
Kuklińskiego (Marcin Dorociński), pułkownika Ludowego Wojska Polskiego,
który zdecydował się na współpracę z CIA. Przekazał on amerykańskiemu
wywiadowi niezliczoną ilość ściśle tajnych informacji na temat Układu
Warszawskiego, przez co został przez wielu uznany za zdrajcę narodu.
Pasikowski jasno pokazuje, że Kukliński zasługuje tak naprawdę na miano
bohatera. Wszystkie jego działania były bowiem podyktowane wyższą
koniecznością i nigdy nie wiadomo, jak potoczyłaby się nasza historia,
gdyby nie jego działania.
Kukliński z filmu Jack Strong to prawdziwy bohater. Jest w
pełni świadomy swych czynów i wierzy, że ostatecznie przyczynią się one
dobrej sprawie. Trudne położenie wielokrotnie sprawia, iż jego
pragmatyzm ustępuje miejsca paranoi. Widzowie mają okazję na własne oczy
zobaczyć, jak wyglądały szpiegowskie działania prawdziwego Kuklińskiego
oraz jak ciężko było mu nieść takie brzemię. Współpraca z CIA odbijała
się bowiem na całym jego życiu, nie tylko zawodowym, ale też rodzinnym.
Wielu krytyków zarzuca reżyserowi, że zbyt mało scen poświęcił na
bliższe przedstawienie rodziny pułkownika. Mnie natomiast najbardziej
razi sztampowość w ukazaniu postaci żony Kuklińskiego, która okazała się
tak mało ciekawa, jak i inne kobiety w filmach Pasikowskiego. Wielka
szkoda, bo akurat postać żony tak interesującego człowieka jak tytułowy
Jack Strong zasługiwała na rozwinięcie.
Jak na polskie warunki, Jack Strong okazuje się obrazem
wyjątkowym. Na naszym rynku wciąż brakuje dobrych thrillerów, a gatunek
filmów szpiegowskich wręcz nie istnieje. Pasikowski bardzo umiejętnie
łączy ze sobą elementy tych dwóch gatunków, a dzięki temu otrzymujemy
produkcję, za którą nie musimy się wstydzić - możemy ją nawet
potraktować jako wyjątkowo interesujący towar eksportowy. O ile w czasie pierwszej połowy filmu widzowie mają szansę poznać
postać pułkownika Kuklińskiego oraz dowiedzieć się, w jaki sposób
rozpoczęła się jego współpraca z CIA, to w drugiej części napięcie
znacznie wzrasta i utrzymuje się właściwie do samego końca. Bez
wątpienia najbardziej emocjonująca okazuje się dobrze zrealizowana scena
pościgu samochodowego. Na uwagę zasługuje również znakomita ścieżka dźwiękowa i
charakteryzacja. Na ekranie pojawia się przecież cała plejada polskich
gwiazd z Marcinem Dorocińskim w roli pułkownika Kuklińskiego na czele.
Aktor ten po raz kolejny udowadnia, że na polskim rynku nie ma sobie
równych i potrafi wcielić się w każdą postać. Bardzo miło w polskim
filmie zobaczyć też Patricka Wilsona - mówiącego zresztą w naszym
języku.
Wyprawa do kina na Jacka Stronga jest obowiązkowa. Właśnie
takie produkcje chcemy w Polsce oglądać! Miejmy nadzieję, że Pasikowski
utrzyma dobrą formę, a jego kolejne obrazy okażą się równie interesujące
co Pokłosie oraz Jack Strong. Za zaproszenie na seans dziękuję portalowi Gildia.pl oraz sieci kin Cinema City.
A nawet na jego żonę nie zwróciłem uwagi (czyli masz rację), ale z drugiej strony może nie było czego pokazywać, może była ona zwyczajną kobietą i podkolorowywanie jej na siłę nie miałoby sensu.
OdpowiedzUsuń