poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdano Oscary 2014! - mini-relacja z gali

To była niesamowita noc. Podobnie jak tysiące innych kinomanów zasiadłem wczoraj przed komputerem i posiłkując się kawą oraz ciastem (a co!) z wielkim podekscytowaniem śledziłem oscarową galę. Pomimo wielkiej przewidywalności nie obyło się bez kilku zaskoczeń. W większości kategorii zwyciężyli moi faworyci i po raz kolejny bardzo żałuję, że nie zaryzykowałem i nie udałem się do bukmacherów, bo mógłbym zarobić całkiem niezłą sumkę. Oczywiście, podobnie jak Wy, bardzo ubolewam nad tym, że Oscar nie trafił w ręce Leonardo DiCaprio. Z drugiej strony Matthew McConaughey za swą aktorską kreację w Witaj w klubie zasługiwał na docenienie... Wielkim zaskoczeniem była też dla mnie wygrana Lupity Nyong'o - byłem przekonany, że walka rozegra się pomiędzy Jennifer Lawrence a Julią Roberts. Przemowa Lupity była jednak tak piękna i poruszająca, że mimowolnie poczułem radość z tego, że statuetka trafiła w jej ręce. Triumf Grawitacji w kategoriach technicznych dla nikogo nie jest zaskoczeniem, podobnie jak wygrana Zniewolonego w kategorii "Najlepszy film". Poza kilkoma kategoriami ("Najlepszy film nieanglojęzyczny", "Najlepsza piosenka") mogę zatem śmiało przyznać, iż większość wygranych mnie satysfakcjonuje. Poniżej moja subiektywna relacja z gali wraz z duuuuużą ilością fotek. 



1. Relacja z czerwonego dywanu.
Wielokrotnie podkreślałem już, że raczej nie znam się na modzie, ale ponieważ tego bloga odwiedza całkiem sporo kobiet, postanowiłem wkleić kilka fotek kreacji, które moim zdaniem były najpiękniejsze.

 od lewej: Jennifer Lawrence, Sandra Bullock, Naomi Watts

od lewej: Cate Blanchett, Emma Watson, Charlize Theron

od lewej: Joseph Gordon-Levitt, Benedict Cumberbatch, Chris Hemsworth z żoną

 o! a tego bardzo nie lubię!

Kilka luźnych spostrzeżeń:
- dobrze, że przestało padać, gdyż mogłoby się okazać, że piękne panie i przystojni panowie w rzeczywistości wyglądają nieco inaczej...
- jeśli chodzi o kreacje, to zdecydowanie nie popisali się: Pharell Williams, Julia Roberts oraz Angelina Jolie, 
- nie wiem, kto odpowiadał za makijaż matki (Cristin Milioti) z serialu Jak poznałem waszą matkę, ale dał ciała... no chyba, że aktorce zamarzyło się zagrać w Czystej krwi, bo naprawdę wyglądała jak wampir!
- powstała jakaś nowa moda na chodzenie z mamą na ważne imprezy: wczoraj na Oscarach mamy towarzyszyły DiCaprio, MacConaugheyowi, Hillowi oraz Leto,
- Kevin Spacey = Frank Underwood - równanie bez żadnej niewiadomej (btw, świetnie wyglądał w tym niebieskim garniaku!),
- uwielbiam słuchać, jak zdolne i piękne aktorki szczerze zachwycają się innymi zdolnymi i pięknymi aktorkami (w tym momencie mam na myśli Naomi Watts komplementującą Cate Blanchett),
- kolejna "gleba" Jennifer Lawrence przeszła do historii :) Jen, o co/o kogo przewrócisz się za rok? nevermind, i tak będę Cię kochał (btw, czy ktoś ma jakiś pomysł jak pozbyć się tego Houlta? chcę Jen tylko dla siebie!),
- Chiwetel Ejiofor to taki dobry człowiek... dobro aż od niego promienieje, zgadzacie się?
- a poza tą całą modą, wiecie, dlaczego warto oglądać relację z czerwonego dywanu? żeby zobaczyć wzruszoną witającymi ją fanami Amy Adams. żeby posłuchać, jak Leo opowiada o swej przyjaźni i szacunku do mistrza Scorsese. żeby zwrócić uwagę, z jak wielką miłością patrzą na siebie Matthew MacConaughey z żoną (coś niesamowitego!). 

Jennifer, Słońce Ty moje, Ty wiesz, że ja Cię będę kochał zawsze i wszędzie, ale proszę, uważaj na siebie, po co Ci kolejne siniaki! 


 2. Relacja z gali oscarowej.
Ellen DeGeneres to najlepsze, co mogło przydarzyć się tej gali! To właśnie dzięki niej tegoroczne Oscary pozbawione były pompatyczności i nabzdyczenia, a ukazały nam nasze ukochane gwiazdy w rolach normalnych ludzi! Ludzi, którzy również się stresują, emocjonują, płaczą, uwielbiają jeść pizzę i strzelać sobie "selfie" z telefonów komórkowych... Poza tym było mega luźno, zabawnie i naprawdę buźka sama się uśmiechała na sam widok wesołej i drwiącej ze wszystkich Ellen :)

tutaj na przykład Ellen przeszkodziła w ploteczkach Leo i Sandry (mina Leo bezcenna!)
tutaj z kolei zamówiła pizzę, na którą rzucili się wszyscy (Meryl Streep jedząca pizzę jest moją nową idolką, podobnie zresztą jak Brad Pitt w roli "pana roznoszącego talerzyki")
 hm, tylko że przecież za tę pizzę ktoś musi zapłacić...
 najlepsze i tak okazało się "selfie", które już obiegło cały świat :) ach, gdyby tylko Bradley Cooper miał dłuższą rękę :P
Meryl tańcuje sobie z Pharellem, ja też tak chcę! w sensie, że z Meryl

Kilka luźnych refleksji:
- ale fajnie zobaczyć wśród gwiazd prawdziwą Filomenę i prawdziwego kapitana Phillipsa!
- bardzo podobało mi się, jak Ellen drwiła z upadku Lawrence i z urody Jezusa Leto, tfu, Jareda Leto! nie wspominając o tym, jak wręczała kupony na loterię w ramach pocieszenia :D
- bardzo nie lubię Jima Carreya, ale w roli Bruce'a Derna był po prostu fenomenalny!
- smutne, że tacy fajni aktorzy jak Harrison Ford czy Goldie Hawn się starzeją... w ogóle smutne, że ktokolwiek się starzeje!
- szalenie podobały mi się zmontowane fragmenty filmów o bohaterach! niepowtarzalna okazja, żeby obejrzeć swoich ulubieńców w jednym filmie :)
- na plus muzyka na gali, na minus różana scenografia,
- z wykonów najbardziej podobał mi się U2 - wielka szkoda, że ich Ordinary love nie wygrało! The Moon Song też było lepsze od tego całego Let it go...
- jak wiecie, nie jestem fanem Wielkiego piękna, ale przyznaję, że podobała mi się przemowa Sorrentino, który wymienił inspirujących go ludzi, w tym Scorsese i Maradonę,
- to urocze, jak Sandra Bullock zachwycała się każdą jedną nagrodą dla Grawitacji,
- jeśli chodzi o duety, to zdecydowanie najgorszym był duet Penelope Cruz&Robert De Niro... z kolei niesamowicie prezentowali się u swego boku Emma Watson i Joseph Gordon-Levitt! ja wręcz wnioskuję o to, żeby powstał jakiś film z nimi w rolach głównych,
- najpiękniejsze przemowy? Jared Leto, Lupita Nyong'o, Cate Blanchett, Matthew MacConaughey,
- gdy Lupita odbierała swego Oscara, pomyślałem sobie, że ta chwila zmieni całe jej życie... jak myślicie? Lupita zawojuje Hollywood? bardzo jej tego życzę, bo to naprawdę miła dziewczyna...
-  wielka szkoda, że na gali nie było Judi Dench :(,
- dopiero te Oscary uświadomiły mi, jak wielu znakomitych aktorów i twórców filmowych zmarło w minionym roku... smutne to,
- fantastycznie, że w ręce ekipy od Wielkiego Gatsby'ego trafiły aż dwa Oscary :) i w ogóle ogromnie się cieszę ze sromotnej porażki American Hustle!
- kiedy na scenę wkroczyła Lawrence z Oscarem przypomniały mi się tegoroczne Złote Globy, podczas których DiCaprio wręczył jej statuetkę... i tak tkwiłem w nadziei, że tym razem sytuacja się odwróci... niestety, wygrał Matthew, szkoda, Leo, szkoda... ale ja i tak w Ciebie wierzę!
- McQueen skaczący na scenie w finale ceremonii - rewelka :)

czyż nie są uroczy? jeśli ktoś nie zrobi z nimi filmu, to chyba ja się tym zajmę
Jamie Foxx - mój kolejny idol minionej nocy

- najwięksi przegrani? bez wątpienia cała ekipa Wilka z Wall Street, która aż się prosiła o choćby jedną statuetkę... a poza nimi?

Brad Pitt, bo biedak przyszedł taki wygłodzony...
Liza Minnelli, bo biedaczka przez swój wzrost nie załapała się na "selfie"

A na sam koniec trochę prywaty. Dziękuję wszystkim kinomaniakom i zaprzyjaźnionym blogerom filmowym za wspólne komentowanie i śledzenie oscarowych wydarzeń. To prawdziwa przyjemność móc spędzić ten wieczór z osobami, które kochają kino równie mocno co ja. Już nie mogę się doczekać przyszłorocznej ceremonii... :)

3 komentarze:

  1. Świetna relacja! Wypunktowałeś wszystkie najlepsze momenty. Jak będę mieć zły dzień, to będę tutaj zaglądać, żeby sobie poprawić humor:) :)
    Zdecydowanie to moje ulubione Oscary ostatnich lat (a może nawet ever).
    To za rok znów się widzimy przed monitorami i komentujemy Galę na fb - no, chyba że uda Ci się pozbyć tego Houlta i będziesz towarzyszyć Jennifer :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Już ja się rozprawię z tym Houltem, coś wymyślę! ;)

      Usuń
  2. zgadzam się z większością punktów, to była ZNAKOMITA gala, cały dzień wracam do niej myślami i mimo trzech godzin snu mam dzięki temu wspaniały humor. szkoda mi Leo, ale, kurde, wyniki były naprawdę dobre. a mowy przepiękne. nie sposób mieć do nikogo pretensji, gdy aktorzy tak szczerze się wzruszają. i w ogóle, kocham te chwile, gdy kamery pokazują wszystkich nominowanych, pada to jedno nazwisko, a pozostali cieszą się wraz z tą osobą. najpiękniejsze chwile!

    do ulubionych żarcików Ellen należy cudny tekst o tym, że aktorzy łącznie zagrali w ponad 1000 produkcjach, a na studiach spędzili... 6 lat. i cudowne zakłopotanie Amy, gdy zapytano ją o studia. cudne, trafione żarty, za które chyba nikt nie mógłby się obrazić.

    a na galę mamę zaprosił też Fassbender. kolejne urocze gesty, które zmiękczają damskie serca. <3

    OdpowiedzUsuń