wtorek, 14 maja 2013

Are we human or are we dancer? – Holy motors (reż. Leos Carax, 2012)



Tego jeszcze nie było. O Holy motors naczytałem i nasłuchałem się już tyle, że właściwie na ekranie nic nie powinno mnie zaskoczyć. Być może też z tego względu wciąż odwlekałem seans. Moi Szanowni Koledzy Blogerzy postanowili jednak stanąć nade mną z przysłowiowym batem i w ramach projektu Watch&Review Challenge wyznaczyli mi termin obejrzenia tego dzieła (który, zdaje się, upływa właśnie dziś). Cóż mogę rzec, bardzo żałuję, że tak długo zwlekałem z nowym filmem Caraxa. Bo Holy motors to prawdziwy majstersztyk, w pełni tego słowa znaczeniu. Symbolizm wylewa się tu z niemal każdej sceny, irracjonalne działania głównego bohatera fascynują i irytują jednocześnie, kompletny miszmasz! Obraz pochłonął mnie całkowicie, oczarował i pobudził szare komórki do myślenia. A przecież ci, którzy dobrze mnie znają, dobrze wiedzą, że nie ma dla mnie niczego przyjemniejszego od snucia refleksji po przejmującym seansie. Panie i Panowie, oto moja wersja Holy motors!

Głównym bohaterem filmu jest niejaki pan Oskar (Denis Lavant). To ekscentryczny i tajemniczy milioner, który całe dnie poświęca na wcielanie się w role obcych ludzi. Przez 24 godziny na dobę mknie po ulicach metropolii swą limuzyną, która pełni rolę jego charakteryzatorni. W ciągu jednego dnia potrafi być między innymi starą żebraczką, zmęczonym ojcem, a także zabójcą (i ofiarą) jednocześnie! Przez całe swe życie zmaga się z emocjami obcych osób, żyje życiem innych… Pytanie tylko, po co?

Ilu widzów, tyle odpowiedzi na powyższe pytanie. Carax po raz kolejny udowodnił, że jest prawdziwym artystą. Już pierwsze kadry mówią nam, że będziemy mieć do czynienia z niebagatelną historią. Reżyser łączy ze sobą obrazy w tak lekki i niewymuszony sposób, że zdają się one tworzyć jedność, całość. Bawi się w poetę, który łączy ze sobą metafory, symbole i porównania. To, co można po seansie powiedzieć od razu, to że słowo „surrealizm” przy Caraxie nabiera zupełnie nowego znaczenia. Reżyser ucieka przed jednoznacznym gatunkiem filmu, bawi się swym warsztatem i co najważniejsze, bawi się widzami w wyjątkowo oryginalny sposób. Omijając mówienie wprost, bardzo zręcznie porusza temat egzystencjalizmu, prawi na temat życia, śmierci oraz roli jednostki w otaczającym nas świecie. Ci, którzy szukają w filmie prostego przekazu i jasnych odpowiedzi, będą bardzo zawiedzeni. Bo reżyser do samego końca unika wyjaśnienia tych wszystkich irracjonalnych kwestii, które możemy oglądać na ekranie. A zamykająca film scena pozostawia kolejne pytania bez odpowiedzi. Co ciekawe, sam Carax twierdzi, że „(…) film jest tak prosty, że nawet dziecko może go zrozumieć”. I bynajmniej nie jest to kokieteria…

W filmie mało jest muzyki, dominuje cisza, którą od czasu do czasu przerywają pojedyncze słowa. A zdają się one znaczyć o wiele więcej niż te wszystkie bezsensowne gesty! W jednej ze scen, podczas wcielania się w rolę umierającego ojca, pan Oskar mówi córce: „(…) twoją karą jest bycie tobą, musisz ze sobą żyć”. Biorąc pod uwagę, że on sam przez cały czas żyje życiem innych ludzi, słowa te mają naprawdę ogromny wydźwięk. To właśnie ta kwestia pozwoliła mi stworzyć własną wizję przedstawionego w Holy motors świata. Pan Oskar, choć w swym życiu osiągnął zapewne bardzo wiele (w końcu jest milionerem!), jest tak naprawdę samotnym starcem. Być może w pewnym okresie swego życia uświadomił sobie, że je zmarnował i dlatego też zdecydował się na pracę dla tej tajemniczej agencji. Dla emocji, dla odzyskania straconego czasu, dla chęci poczucia, że wciąż żyje. Oczywiście większość mijanych przez niego ludzi pracuje podobnie jak on, też wciela się w role innych. Stąd też można wysnuć wniosek, że świat stał się jednym wielkim teatrem. Zdają się to potwierdzać słowa samego pana Oskara, który w jednej ze scen pyta retorycznie sam siebie: „(…) a co, jeśli nie ma już widzów?”. Oczywiście można pójść dalej i wywnioskować, że nasze życie to jeden wielki teatr. W różnych codziennych sytuacjach zakładamy na siebie kolejne maski, wcielamy się w kolejne role: dzieci, rodziców, kochanków, pracowników, ludzi stojących w kolejce w warzywniaku. Niby oczywiste, ale jednak trochę brutalne. Może zatem, jak mówi pan Oskar, „(…) warto się zaśmiać przed północą, kto wie, czy będziemy się śmiać w innym życiu…”.

Film składa się z szeregu połączonych ze sobą bardzo różnych scen, w których możemy oglądać pana Oskara w coraz to nowszych wcieleniach. Bez wątpienia najciekawszą sceną jest ta z udziałem Evy Mendes, która gra tutaj rolę pozbawionej wszelkich emocji modelkę. Denis Lavant zagrał bardzo odważną (i jedną z najdziwniejszych, jakie dotychczas było mi dane widzieć) scenę. Pojawia się też Kylie Minogue, która w jednym z wywiadów wyznała, że praca z takim artystą jak Carax to dla niej wielki zaszczyt i przyjemność. Holy motors skojarzyło mi się z dwoma innymi filmami. Motyw samotnego milionera żyjącego w limuzynie pojawił się już przecież w Cosmopolis Cronenberga. Znacznie więcej podobieństw widzę jednak do filmu Lanthimosa o tytule Alpy. Praca głównych bohaterów tego filmu polega na wcielaniu się w role zmarłych. Oczywiście nie ma tu mowy o surrealizmie, ale po seansie można mieć podobne odczucia jak po Holy motors. Droga Grupo Watch&Review Challenge, może to jakiś pomysł na kolejny film w naszym projekcie?

Mogę śmiało polecić Holy motors wszystkim ciekawskim i lubującym się w kinie eksperymentalnym. Warto zmierzyć się z tym dziwactwem i wyrobić sobie własne zdanie.

6 komentarzy:

  1. Ach - ja również odkładam projekcję tego filmu tak długo jak tylko mogę, a naczytałem się samych pozytywnych opinii - boję się teraz tylko, że będę miał za duże oczekiwania co do filmu i finalnie będę rozczarowany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tylko nie podejdziesz do niego do końca na serio, to zapewniam, że nie będziesz rozczarowany :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. A tekst piosenki The Killers jest zaczerpnięty z filmu, czy to luźne autorskie powiązanie?

      Usuń
    3. To bardzo luźne powiązanie, ale mam wrażenie, że ten tekst w najlepszy sposób oddaje przesłanie filmu. Chociaż Holy motors każdy może rozumieć na swój sposób. W filmie możesz natomiast usłyszeć Kylie Minogue ;)

      Usuń
  2. pan Oskar nie jest milionerem...tak się tylko zaczyna, to jego poprzednia "rola"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, już do tego doszedłem ;) Ten film jest naprawdę zakręcony :)

      Usuń