poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Węże 2013 – relacja z gali przyznania antynagród filmowych!



Oryginalna, bezkompromisowa i jedyna w swoim rodzaju – tak krótko można opisać galę przyznania antynagród filmowych Węże 2013. Odbyła się ona wczoraj wieczorem w Warszawie, w należącym do Tomasza Karolaka Teatrze Imka. Jako jeden z członków Akademii Węży miałem przyjemność wzięcia udziału w tym niebagatelnym wydarzeniu i muszę przyznać, że znakomicie się bawiłem. Bo choć spośród nominowanych zjawili się tylko nieliczni, atmosfera była absolutnie wyjątkowa. Potwierdzają to zgodnie wszyscy goście, co jest wielkim sukcesem Akademii. Od wczoraj informacje o Wężach zaczęły bowiem oblegać wszystkie portale internetowe. Zatem drżyjcie polscy filmowcy! Zacznijcie wreszcie przykładać większą uwagę do swoich „dzieł”, szanujcie polskich widzów i nie dajcie Akademii pretekstów do nominacji na kolejne lata. Bo teraz, dzięki Wężom, w Polsce zaczną powstawać jedynie dobre filmy!

Gala rozpoczęła się kilka minut po godzinie 20.00. Teatr Tomasza Karolaka okazał się być niezwykle dobrze dobranym miejscem na to wydarzenie, a sam aktor pokazał, że ma do siebie ogromny dystans i znakomicie spisał się w roli prowadzącego. Jak sam wyraźnie podkreślił, koszt zorganizowania całej uroczystości wyniósł jedynie 800 zł. W żadnym wypadku nie zmniejszyło to jednak rangi wydarzenia. Poza stałymi elementami obecnymi na tego typu imprezach (błyskotliwe zapowiedzi, wzorowo zmontowane fragmenty scen i trailerów) panowała iście koleżeńska i wyjątkowo luźna atmosfera. Znakomitym pomysłem było wymowne lustro pełniące funkcję scenografii. W końcu, jak powiedzieli prowadzący, mamy takie filmy, jacy sami jesteśmy. Nie zabrakło też darmowego alkoholu dla wszystkich obecnych na gali ;) Chyba największą zaletą był jednak interaktywny udział zaproszonych gości, którzy w każdej chwili mogli wyrazić swoje zdanie. Oczywiście najczęściej były to wybuchy śmiechu na widok kolejnych żenujących scen z nominowanych filmów, chociaż muszę przyznać, że mnie najbardziej podobała się sytuacja, w której na komentarz Tomka Karolaka „(…) a teraz przypomnijmy trailery nominowanych filmów”, z niemal całej widowni dał się słyszeć pomruk i szepty „(…) o nie, znowuuu””. Tak, te filmy naprawdę były tak straszne, że przypominanie ich fragmentów najwyraźniej w świecie męczyło. Ale jak powszechnie wiadomo, na takiej gali jest to element obowiązkowy.

Ponieważ w zeszłym roku gala nie miała miejsca, na samym początku Tomasz Karolak odebrał zaległe nagrody za poprzedni rok. A były to aż 4 Węże za beznadziejny Wyjazd integracyjny. Prowadzący z rozbrajającym uśmiechem przyjął nagrody na swoją klatę, podobnie zresztą jak ironiczną zapowiedź swej osoby („trzykrotnie w ostatnich latach wybierany najmniej seksownym polskim aktorem”). W następnej kolejności rozpoczęto przyznawanie nagród za 2013 rok. Za najgorszy plakat Akademia uznała ten, który reklamował film Sztos 2. Tutaj możecie zobaczyć efekt grafików, którzy chyba naprawdę musieli się bardzo napracować, aby plakat był do złudzenia podobny do plakatu Ocean’s Twelve. Za najgorszego aktora został uznany Borys Szyc (Kac Wawa), który nie zjawił się na gali, bo właśnie grał… Hamleta. Najgorszą aktorką została Marta Żmuda-Trzebiatowska (Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć). Muszę przyznać, że to Wąż, z którego osobiście najbardziej się cieszę. Naprawdę nie ma chyba w Polsce drugiej tak samo drewnianej aktorki. Jednak uroda to nie wszystko… Sam Tomasz Karolak zauważył, że grał ze Żmudą-Trzebiatowską wielokrotnie i nigdy nie mógł dojść z nią do porozumienia. Oczywiście zabrakło jej na gali – jak sama stwierdził, jest to rodzaj czarnego PR'u. W kategorii „Najgorszy duet” zwyciężyli Sonia Bohosiewicz & Borys Szyc (Kac Wawa). Ja akurat głosowałem za duetem Żmuda Trzebiatowska & Kot, ale w tej kategorii wszyscy nominowani zasługiwali na wygraną. Pomruk niezadowolenia przemknął po sali, kiedy ogłoszono, że Węża za "Występ poniżej godności" zdobywa Marian Dziędziel (Komisarz Blond i Oko Sprawiedliwości). Trzeba przyznać, aktor znakomity, ikona. Właśnie z tego względu powinien on staranniej dobierać role, bo jego udział w Komisarzu Blondzie był jedną wielką pomyłką. Bardzo lubię Dziędziela i liczę, że w przyszłości będę mógł go oglądać tylko w dobrych produkcjach.

Na scenę wkroczył w końcu Mariusz Pujszo, aby odebrać Węża za „Najbardziej żenującą scenę”. Nie tłumaczył się, był nawet zabawny i z entuzjazmem odebrał antynagrodę za scenę kopulacji z poduszką (Kac Wawa). Karolak wykorzystał ten moment i wręczył mu drugiego Węża, tym razem za „Całokształt twórczości”. Za najgorszy efekt specjalny uznano rozpaczliwego wilka z Bitwy pod Wiedniem – był on tak tragiczny, że wszystkie sceny z „jego udziałem” zostały usunięte przed dystrybucją filmu na dvd. Węża w tej kategorii odebrał Włoch reprezentujący ekipę filmową - Alessandro Leone. Mimo, że dobrze nie znał języka polskiego, wypadł świetnie i nawet zdobył się na żart, że to Karolak miał zagrać w Bitwie pod Wiedniem, ale przeważająca większość ekipy go nie chciała. No i cóż, końcówka wieczoru należała do filmu Kac Wawa. Zdobył on łącznie 7 Węży, w tym 4 najważniejsze: za scenariusz, reżyserię, najgorszy film i komedię, która nie śmieszy. Na scenie kilka razy pojawiał się Jacek Samojłowicz (w towarzystwie swego pieska Tropka), współscenarzysta i koproducent filmu. Próbował silić się na jakieś żarty o „wężach w kieszeni”, ale naprawdę mu one nie wychodziły. Były tak samo marne jak Kac Wawa. Niemniej jednak szacun, że pojawił się na gali osobiście. 

Pomiędzy kolejnym wręczaniem Węży, na scenie odbywały się też występy sceniczne. Gości zabawiali Cybermarian, Marek Grabie i stand-uper Bartek Walos. To ten ostatni rozbawił wszystkich na całego. Szczery do bólu, bezkompromisowy, konkretny i dosadnie mówiący, co myśli. Genialny występ. Pojawiło się też kilkanaście osób znanych z radia i telewizji, m.in. Łukasz Nowicki, Anna Wendzikowska, Bartosz Węglarczyk, Piotr „Kędzior” Kędzierski, Robert Leszczyński czy Filip Chajzer. Ta noc bez wątpienia należała jednak do Akademii Węży – w porównaniu do zeszłorocznego filmiku na youtube z przedstawieniem wygranych w danych kategoriach, ta gala była czymś absolutnie wyjątkowym. Bawiłem się przednio i szalenie podobał mi się ten panujący luz, brak „nabzdyczenia” znanego z gal, które czasami możemy oglądać w tv. Znakomitość tego wydarzenia tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że Węże naprawdę mogą uzdrowić polskie kino. Kamil Śmiałkowski, Krzysztof Spór i Konrad Wągrowski – genialna robota!

ps: tuż po opuszczeniu Teatru Imka natknąłem się na Mariusza Pujszo, który bardzo entuzjastycznie pozował do zdjęć i poprosił, abym obiecał mu, że zdjęcie dotrze na jego tablicę na facebooku ;) Panie Mariuszu, jeśli Pan tu kiedykolwiek zajrzy, pozdrawiam ;) i życzę tylko dobrych filmów!


1 komentarz:

  1. Ufff...jak to dobrze,że nie widziałam ani Kac Wawa ani Bitwy pod Wiedniem,bo byłoby mi autentycznie wstyd :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń