czwartek, 28 sierpnia 2014

Ciężka dola reformatora - Klub Jimmy'ego (Jimmy's Hall), reż. Ken Loach, 2014



W minioną sobotę w Krakowie odbył się II Zjazd Blogerów i Vlogerów Filmowych. Miałem przyjemność uczestniczyć w tym zacnym wydarzeniu i przyznaję, że bawiłem się znakomicie. Wreszcie miałem okazję poznać w realnym świecie osoby, które tak jak ja kochają filmy i które dotychczas znałem wyłącznie z Internetu. Jedną z atrakcji zaplanowanych na ten dzień był oczywiście seans filmowy. Dzięki gościnności krakowskiego Kina PodBaranami oraz uprzejmości dystrybutora Best Film blogerzy filmowi mieli okazję obejrzeć przedpremierowo Klub Jimmy’ego. Przyznaję się bez bicia, że to pierwszy oglądany przeze mnie film Kena Loacha. Klub Jimmy’ego to film, który dotychczas był wyświetlany dopiero 2 razy: na festiwalu filmowym w Cannes oraz w Kazimierzu, podczas festiwalu Dwa Brzegi. Spotkał nas więc niewątpliwy zaszczyt. Film okazał się bardzo poprawny, na swój sposób słodko-gorzki, bawił i poruszał. Poniżej możecie przeczytać szczegółową recenzję.

 
Film ukazuje nam losy mieszkańców jednej z irlandzkich prowincji w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Wśród nich największą popularnością cieszy się niejaki Jimmy Gralton (Barry Ward), który po kilku latach wrócił do miejsca swego urodzenia. Przed laty stworzył on tu bardzo osobliwy ośrodek kultury i teraz, zachęcony przez młodzież, planuje na nowo wcielić w życie swą ideę. Jimmy pragnie wybudować budynek, w którym można się uczyć, wymieniać poglądy, otwarcie mówić o tym, co się myśli, bawić się, tańczyć. Niestety, nie wszystkim podoba się ta wizja…

Klub Jimmy’ego to dramat społeczno-polityczny z prawdziwego zdarzenia. Głównym bohaterem jest mężczyzna, który podejmuje się roli społecznego reformatora. Po 10-letnim pobycie w USA chce on zaszczepić w mieszkańcach irlandzkiej wsi amerykańskie idee. Jimmy to typ charyzmatycznego, ale nie nachalnego przywódcy, doskonale rozumie problemy swoich sąsiadów i tworząc Klub chce ich choć na chwilę oderwać od codziennych trosk. Niezbyt podoba się to jednak miejscowemu klerowi i konserwatystom, którzy w działaniach Jimmy’ego doszukują się zamachu na tradycyjne wartości. Jak można się domyślać, szykuje się prawdziwa bitwa między liberałami a konserwatystami, czyli coś, co możemy oglądać na co dzień na ekranach naszych telewizorów. Pewne aspekty się nie zmieniają – paradoksalne, że wydarzenia z filmu Loacha są tak bardzo aktualne nawet 100 lat później, prawda?

W Klubie Jimmy’ego dużo dzieje się też na drugim planie. Mnie bardzo urzekła historia młodej Marie (Aisling Franciosi), która decyduje się uczęszczać do Klubu nawet pomimo braku zgody ojca, który za karę wymierza jej siarczyste lanie. Ładna (choć potraktowana nieco po macoszemu) jest też historia miłosna pomiędzy Jimmym a Oonagh (Simone Kirby). Cieszę się, że Loach zdołał uniknąć stronniczości w ukazywaniu głównego wątku, dzięki czemu filmu nie można określić mianem propagandowego. Wydarzenia mają miejsce w pięknych irlandzkich sceneriach, warto zwrócić też uwagę na kostiumy i nastrojową muzykę. Wszystkie te elementy składają się na bardzo poprawny i dobry film, nieco stonowany, ale poruszający i wciąż bardzo aktualny społecznie.

Ze swojej strony bardzo polecam Wam Klub Jimmy’ego. Film będzie miał w Polsce swą premierę 17 października, już teraz zachęcam Was do odwiedzenia kina, ode mnie 7/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz