niedziela, 20 października 2013

O nieważkości – Grawitacja (reż. Alfonso Cuaron, 2013)



Wow, cóż to jest za film… Przyznaję się otwarcie, że nie cierpię kina science-fiction. Nie potrafię tego logicznie wytłumaczyć, ale wszelkie istoty pozaziemskie, statki kosmiczne i podróże międzyplanetarne ani trochę mnie nie interesują. Nie widziałem nigdy słynnej sagi Star Wars i nie czuję z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. Co prawda, w najbliższym czasie planuję zmierzyć się z tą klasyką (choćby z ciekawości dla aktorów, np. Ewana McGregora), ale raczej nie ekscytuję się na samą myśl o seansie. Właśnie ze względu na bycie anty-fanem filmów o kosmosie bardzo sceptycznie podchodziłem do Grawitacji. Dlaczego zatem zdecydowałem się na seans? Bez wątpienia wpływ miały na to wyjątkowo pochlebne recenzje moich kolegów blogerów, ale też nazwisko reżysera, który przecież stworzył tak wybitne i popularne filmy jak Sierociniec, Labirynt Fauna czy Biutiful. Wielka szkoda, że zwlekałem z obejrzeniem tego filmu cały tydzień. Bo wyszedłem z kina naprawdę porażony! Wow, wow, wow!


Fabułę filmu można streścić w jednym zdaniu, ale wcale nie oznacza to, że film jest prosto skonstruowany. Bardzo spodobał mi się komentarz jednego z widzów, który opisał na Filmwebie.pl Grawitację jako „Cast away w kosmosie”. No bo czyż są inne słowa, które lepiej oddają charakter tego filmu? Bohaterami filmu jest para astronautów – Ryan (Sandra Bullock) i Matt (George Clooney). Kiedy szczątki satelity uderzają w stację kosmiczną na orbicie ziemskiej niszcząc i zabijając wszystkich poza nimi, zostaną zmuszeni przez los do prawdziwej walki o przetrwanie.

Jeśli na kogoś hasło „science-fiction” działa tak jak na mnie, uspokajam - w Grawitacji nie zobaczycie żadnych ufoludków, a jedyne co może okazać się dla Was drażniące, to czysto astronomiczno-techniczna terminologia, którą bohaterowie operują przez pierwsze piętnaście minut filmu. Poza tym tematyka filmu jest bardzo przyswajalna. Chyba w żadnym innym filmie nie będziecie mogli zobaczyć na własne oczy aż tak zapierających dech w piersiach pejzaży! I to prosto z kosmosu! Przyznaję, że na mnie zrobiły one bardzo duże wrażenie! Cuaron w bardzo przejrzysty sposób przedstawia wszystkie prawa rządzące w kosmosie i trzeba przyznać, że nawet dla najbardziej opornych na fizykę ukazanie warunków życia w takich warunkach może okazać się wyjątkowo ciekawe. Największe wrażenie bez wątpienia wzbudza sposób poruszania się postaci, którzy po prostu lewitują w przestrzeni kosmicznej i są zupełnie bezwładni. Nic dziwnego, że produkcja filmu pochłonęła aż 80 milionów dolarów…

Właściwie od pierwszej sceny można odczuwać niepokój. Ciemność, pustka i martwa cisza tylko potęgują to uczucie. Nim się obejrzymy, w przestrzeni kosmicznej rozpęta się prawdziwe piekło. Na skutek zderzenia ze szczątkami satelity stacja kosmiczna naszych bohaterów ulegnie zniszczeniu, a oni staną się zdani jedynie na samych siebie. Cuaron z każdą minutą odkrywa kolejne karty i stawia Ryan i Matta w sytuacjach – wydawałoby się – bez wyjścia. Tym samym buduje niesamowity klimat i tworzy dreszczowiec z prawdziwego zdarzenia! Przyznaję, że dawno żaden film nie trzymał mnie w takim napięciu i to przez tak długi czas (czyli niemal przez cały czas trwania filmu tj. 90 minut). Momentami miałem wrażenie, że brakuje mi tlenu - tak samo, jak głównej bohaterce filmu. Bardzo dużą zaletą filmu jest to, że jego bohaterowie w żaden sposób nie przypominają znanych z serii Marvela superbohaterów, a wręcz przeciwnie, są zwykłymi ludźmi, ze swoimi marzeniami i słabościami. Jedno jest pewne – przygoda, z jaką przyjdzie im się zmierzyć, zmieni ich życia na zawsze…

Miałem przyjemność obejrzenia filmu w 3D i zrobił on na mnie ogromne wrażenie. Grawitacja jest filmem, który musicie obejrzeć w cichym i ciemnym kinie, na dużym ekranie. W przeciwnym razie sami pozbawicie się niesamowitej atmosfery. Bardzo ważnym elementem jest tutaj panująca cisza, która w scenach ukazujących klaustrofobiczne przestrzenie sterylnych stacji kosmicznych zdaje się naprawdę oddziaływać na wszystkie zmysły. Cuaron lubi prezentować w swych filmach motyw samotności i w tym przypadku także na niego stawia. Grawitacja to film dwójki znakomitych aktorów – Sandry Bullock i George’a Clooney’a. Obydwoje spisują się na medal, ale bez wątpienia to Bullock należą się największe słowa uznania. W zjawiskowy sposób zbudowała postać ciężko doświadczonej życiem Ryan, dla której katastrofa stacji kosmicznej stanie się przełomowym momentem życia. Rola Sandry w Grawitacji powinna raz na zawsze udowodnić wszystkim, że to znakomita aktorka dramatyczna. 

Gorąco polecam Grawitację, nawet tym, którzy mają uczulenie na tematykę s-f. Oryginalny temat, zapierające dech w piersiach efekty specjalne i bardzo dobre aktorstwo. Czego chcieć więcej? Bardzo zasłużone 9/10.  

2 komentarze:

  1. Z tego to w sumie żadne s-f. Generalnie to zgadzam się z każdym akapitem, też prawda, że to można obejrzeć jedynie w kinie, jak pisałem u siebie - tylko wtedy można by to poczuć w pełni. Uwielbiam te emocje, które widać na ekranie, bo to niezwykle prosta historia, ale pozwalająca odczuć cały przekrój doznań. Świetna rzecz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę wyjątkiem - obejrzałam film w 2D, nie dałam rady w 3D, skomplikowana historia:)
    W każdym bądź razie film mnie powalił, technicznie, fabularnie, aktorsko, muzycznie. Ja s-f bardzo lubię, "Ludzkie dzieci", czy "Sunshine" to dzieła gatunku i "Gravity" to wg mnie też s-f, co mnie niezmiernie cieszy:). Film kompletny, wszystko się zgadza, wszystko pasuje. Nawet wycisnął mi łzę (wszystko przez muzykę...jak zwykle;) ). Myślę, że ten film to taka lektura obowiązkowa.

    OdpowiedzUsuń