piątek, 13 stycznia 2017

Lion. Droga do domu, reż. Garth Davis, 2016

Ludzka emocjonalność nie zna granic. Każdy z nas doskonale wie, że działanie pod wpływem emocji jest nieprzewidywalne. A co w przypadku, gdy emocje te próbuje się w sobie tłumić, nawet całymi latami? Jaki może mieć to wpływ na jednostkę i czy istnieje w ogóle właściwy sposób na to, żeby zapomnieć lub wyprzeć coś całkowicie z pamięci? To właśnie między innymi na te pytania próbuje odpowiedzieć w swym najnowszym filmie Garth Davis, którego możecie kojarzyć jako twórcę świetnego serialu pod tytułem "Tajemnice Laketop". Najnowszy obraz reżysera, "Lion. Droga do domu", to bez wątpienia jeden z najbardziej emocjonalnych filmów 2016 roku. Szczegóły poniżej.








Film przedstawia historię Saroo Brierleya (Sunny Pawar), pięcioletniego chłopca, który gubi się na zatłoczonych ulicach Kalkuty i który za wszelką cenę próbuje odnaleźć swą rodzinę. Niestety, nie udaje mu się to. Mija 25 lat, a dorosły już Saroo (Dev Patel), pomimo miłości i ciepła australijskiej rodziny (Nicole Kidman, David Wenham), która go adoptowała, nadal nie potrafi normalnie funkcjonować. Chłopak postanawia poświęcić się odnalezieniu swej rodziny...

 Sunny Pawar w roli Saroo skradnie Wam serca. Gwarantuję.

Dawno nie widziałem filmu o tak ogromnym emocjonalnym ładunku. Nawet najwięksi twardziele będą potrzebować chusteczek, uwierzcie mi na słowo. Cała historia robi tym większe wrażenie, że wydarzyła się naprawdę, w finałowych scenach będziecie zresztą mogli zobaczyć zdjęcia prawdziwego Saroo. Davis zwrócił w "Lionie" uwagę na kilka ważnych kwestii. Wielu z Was podczas seansu bez wątpienia uświadomi sobie, jakimi jest szczęściarzami i co naprawdę jest w życiu ważne. Dobre wykształcenie, kariera, pieniądze, a nawet piękna i ukochana dziewczyna stają się niczym w momencie, gdy Saroo nie potrafi uporać się ze swymi demonami przeszłości. Wspomnienia z dzieciństwa oraz dozgonna miłość do biologicznej rodziny to coś, o czym bohater, pomimo wielu prób, nie potrafi zapomnieć. Co powinien w takim razie zrobić? Jak odnaleźć miejsce swego urodzenia? I jak zakomunikować to najbliższym, tym, którzy go adoptowali, wychowali i ofiarowali tak wiele dobra oraz miłości? To tylko niektóre dylematy, z którymi zmaga się Saroo i które doprowadzają go niemal do psychozy. Jedno jest pewne, powrót do przeszłości jest w jego przypadku nieunikniony.

 Taką Nicole Kidman chcę oglądać. 

Garth Davis nie ma na swym koncie wielu filmów, a jednak zdołał wyreżyserować obraz, który już teraz zbiera nominacje do najważniejszych nagród przemysłu filmowego. Na uwagę zasługuje tu nie tylko znakomita reżyseria (rozkochałem się w onirycznych sekwencjach wspomnień), ale również zdjęcia i poruszająca ścieżka dźwiękowa. Wcielający się w rolę dorosłego Saroo Dev Patel nie szarżuje i jest bardzo ostrożny w dawkowaniu emocji, dzięki czemu jego postać sprawia wrażenie szalenie autentycznej. Podobnie sprawy mają się z Nicole Kidman, która dostała możliwość zagrania jednej z najlepszych scen w całej swej karierze. Mnie najbardziej zachwycił jednak Sunny Pawar, który pomimo młodego wieku wykazał się ogromnym zrozumieniem dla tak trudnej roli. Ten chłopiec na długo pozostanie w Waszej pamięci.

Gorąco polecam film. 8,5/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz