"Big Short", reż. Adam McKay, 2015
Historia oparta na prawdziwych wydarzeniach, które stały się zarzewiem
ogólnoświatowego kryzysu 2007-2010. Zadziwiające, jak zaledwie kilku
mężczyzn - poprzez spekulacje, malwersacje, balansowanie na granicy
prawa - doprowadziło do gigantycznej zapaści gospodarczo-ekonomicznej
właściwie w każdym zakątku globu. Sensacyjne kulisy wydarzeń, które
wpłynęły na każdego z nas.
Wiecie, mam z "Big Short" ogromny problem. Zgadzam się z wszystkimi pięcioma nominacjami do Oscarów, bez wątpienia jest to dobry film, ale nie zamierzam nikogo okłamywać i wprost przyznam się, że dawno na żadnym filmie się tak nie wynudziłem. Obsada jest genialna: Bale, Carell, Pitt i Gosling naprawdę dają czadu. Dialogi są piekielnie inteligentne, żywiołowo-chaotyczny montaż przykuwa uwagę, ale cala historia okazuje się być zbyt... merytoryczna. Może podczas seansu miałem gorszy dzień, a może po prostu film jest za długi i dla osób niezwiązanych w żaden sposób ze światem finansów dwie godziny dialogów przepełnionych trudnymi pojęciami są jednak nie do przeskoczenia. Bez wątpienia powtórzę kiedyś seans, ale na ten moment jedynie 6/10.
"Sufrażystka", reż. Sarah Gavron, 2015
Bez tych kobiet historia potoczyłaby się inaczej. Sufrażystki.
Wyzwolone, silne kobiety, które domagały się praw - wyborczych,
moralnych, obywatelskich. Najpierw publicznie lekceważone i wyśmiewane,
później uznane za zagrożenie dla świętości rodziny, honoru mężczyzn i
porządku świata, a nawet praw boskich. Aresztowane, napiętnowane,
więzione. To ich walka w końcu XIX i na początku XX wieku doprowadziła
do przyznania im praw wyborczych. To ich walka zmieniła historię XX
wieku, rozpoczynając ruchy emancypacyjne i przemiany społeczne.
"Sufrażystka" to jeden z tych obrazów, które powinien obejrzeć absolutnie każdy. Uważam, że wciąż za mało produkowanych jest filmów ukazujących losy kobiet walczących o swoje prawa. Przypominam, że w Katarze przyznano kobietom prawo wyborcze dopiero w 2003 roku, a w Arabii Saudyjskiej obiecywano wprowadzić je w 2015 roku... Niektóre sceny naprawdę wbijają w fotel i ciężko wręcz uwierzyć, przez co musiały przejść kobiety, aby móc być traktowanymi w kwestiach wyborczych w ten sam sposób, co mężczyźni. Ogromnie cieszę się, że główna rola w filmie przypadła właśnie utalentowanej Carey Mulligan, której bohaterka przechodzi niesamowitą metamorfozę. Warto zwrócić też uwagę na drugoplanowe role Heleny Bonham Carter oraz Meryl Streep. Ode mnie 8/10.
"Pitbull. Nowe porządki', reż. Patryk Vega, 2015
Gdy Majami (Piotr Stramowski) zaczyna rozpracowywać grupę gangsterów, jego droga przecina
się z bohaterami dawnego Pitbulla - Gebelsem, Igorem i Barszczykiem.
Okazuje się, że sekcja zabójstw z Pałacu Mostowskich rozpracowuję Grupę
Mokotowską do tematu „Gangu obcinaczy palców”, odpowiedzialnego za
serię porwań i zabójstw. Policjanci z obydwu komend zaczynają rozumieć,
że mają do czynienia z najsilniejszą organizacją przestępczą w Polsce i
jeśli chcą ją rozbić, muszą ze sobą współpracować.
Co tu dużo gadać, po ostatnich nieudanych filmach Patryka Vegi, bałem się iść do kina na nowego "Pitbulla". Po seansie mam bardzo ambiwalentne uczucia. Pomimo, że bawiłem się świetnie (przez połowę filmu rechotałem z całą, PEŁNĄ salą kinową), podczas niektórych scen miałem wrażenie, iż oglądam film, który poniekąd obraża mnie jako widza. Zastanawiam się, ile jeszcze przed nami filmów Vegi, których fabuła i scenariusz będą oparte wyłącznie na agresji i komizmie wulgaryzmu? Na minus zaliczyć też trzeba drewniane drugie tło, powielanie stereotypu tępego "koksa" z siłowni i miszmasz wątków, które jednak powinny nieco bardziej się zazębiać. Na plus na pewno charyzmatyczne rola Stramowskiego (coś mi się wydaje, że ten film zrobi z niego nową polską "gwiazdę") i Ostaszewskiej oraz tempo, które nie pozwala na nudę. Jest zatem nieźle, 6/10.
Ech. Myślałem, że chociaż tutaj znajdę wsparcie dla mojej oceny Pitbulla :)
OdpowiedzUsuń