Już w najbliższy piątek swą polską premierę będzie miał najnowszy film
Davida O. Russella, „Joy”, w którym w pierwszoplanowej roli zobaczymy Jennifer
Lawrence. W czym tkwi tajemnica sukcesu tej popularnej aktorki? „Joy” to historia samotnej matki,
która ledwo wiąże koniec z końcem. Chcąc zmienić swe życie wpada ona na pomysł
skonstruowania samowyżymającego się mopa. Opatentowany produkt staje się
prawdziwym wynalazkiem, a Joy Mangano z dnia na dzień zostaje milionerką
stojącą na czele prawdziwego imperium finansowego. Film zbiera pozytywne
recenzje, choć złośliwi twierdzą, iż jest on „jedynie dobry”, a zatem tym razem
nominacje do Oscarów mogą przejść Russelowi koło nosa. Elementem wspólnym wszystkich
recenzji są niekończące się pochwały niezwykłego talentu aktorskiego wcielającej
się rolę Mangano Jennifer Lawrence. Talent, urok osobisty, a może po prostu
odrobina szczęścia? Dziś postaram się sprawdzić, jak Lawrence trafiła na sam
szczyt Hollywoodu…
Kiedy w 2006 roku Jennifer
zadebiutowała w telewizji, nikomu nawet przez myśl nie przyszło, iż w ciągu
kilku kolejnych lat jej nazwisko stanie się jednym z najbardziej znanych na
świecie. Lawrence przyszła na świat 15 sierpnia 1990 roku w Louisville, w Kentucky.
Jej rodzice nie byli w żaden sposób związani ze światem filmu: ojciec był
właścicielem firmy budowlanej, a matka prowadziła obóz dla dzieci, w
prowadzeniu którego pomagała jej właśnie córka (Lawrence pracowała tam jako
pielęgniarka). W wieku 14 lat Jennifer postanowiła zostać aktorką i poczęła
przekonywać rodziców, by znaleźli dla niej w Nowym Jorku odpowiedniego agenta
młodych talentów. Kiedy jej się to udało, ukończyła szkołę 2 lata wcześniej niż
rówieśnicy.
że też nie jestem Bradleyem Cooperem albo Nicholasem Houltem...
Podobnie jak większość aktorów,
Jennifer rozpoczęła swą przygodę z przemysłem rozrywkowym od występów w
serialach telewizyjnych („Company Town”, „Terapia domowa”). Przepustką do
wielkiej kariery okazał się 2008 rok, kiedy dostała rolę w dramacie „Granice
miłości”, w którym wystąpiła u boku takich gwiazd jak Charlize Theron i Kim
Basinger. Przełom nastąpił dwa lata później, w 2010 roku. Dzięki świetnej
pierwszoplanowej roli Ree w filmie „Do szpiku kości” mógł poznać ją w końcu
cały świat, w tym przede wszystkim ci, którzy wyznaczają trendy w kinie.
Wszyscy krytycy zgodnie stwierdzili, iż na scenie aktorskiego świata pojawiła
się nowa królowa. Nominacje do najważniejszych nagród przemysłu filmowego, w
tym także do Złotych Globów i Oscarów (!) tylko to potwierdziły. Póki co na
samych nominacjach się skończyło, na swój wielki sukces Jennifer musiała
jeszcze chwilę poczekać…
najważniejsze, że my lubimy Ciebie ;)
Wielki zachwyt nad talentem
nikomu nieznanej, pięknej i młodej aktorki sprawił, iż zaczęły się nią
interesować najważniejsze agencje filmowe. 2011 rok był tym, w którym aktorka w
pełni przeniknęła do mainstreamu. A stało się to dzięki roli Raven/Mystique w
popularnej serii filmów o X-Menach. Rok później Lawrence dostała propozycję
zagrania głównej roli w ekranizacji bestsellerowej serii książek „Igrzyska
Śmierci”. Jak wspomina w wywiadach, właśnie wtedy poczuła, że spełniają się jej
największe marzenia. Sama była bowiem ogromną fanką powieści Suzanne Collins.
Jako waleczna i zbuntowana Katniss Everdeen, aktorka podbiła serca widzów na
całym świecie stając się przy tym jedną z najlepiej opłacanych gwiazd w
Hollywood (w 2013 roku została drugą najlepiej zarabiającą aktorką na świecie,
plasując się tuż za Angeliną Jolie).
;)
Przygotowując się do zagrania
roli Everdeen, Jennifer przeszła serię wymagających treningów siłowych i
wytrzymałościowych. Wiedziała, że może osiągnąć sukces tylko wówczas, kiedy
zbliży się do pierwowzoru postaci w najlepszy z możliwych sposobów. Udało się,
większość fanów „Igrzysk Śmierci” przyznało, iż czytając powieść miało przed
oczami właśnie kogoś takiego jak Lawrence. W 2012 roku aktorka rozpoczęła też
swą trwającą do dziś współpracę z jednym z najbardziej popularnych
współczesnych reżyserów, Davidem O. Russellem. To właśnie on dał jej możliwość
zagrania w „Poradniku Pozytywnego Myślenia”, a rola ta okazała się na tyle znaczna,
iż Lawrence została za nią uhonorowana zarówno Złotym Globem jak i Oscarem. Rok
później, przy okazji kolejnej oscarowej nominacji za rolę w filmie Russella
(„American Hustle”), Jennifer została pierwszą w historii aktorką, która
otrzymała aż trzy nominacje do Oscarów w wieku 23 lat. Kto wie, może w tym roku
Akademia znowu da jej szansę za rolę w „Joy”?
i właśnie m.in. za to kochają
ją miliony
Niewiele osób zdaje sobie sprawę
z faktu, iż losy aktorki mogły potoczyć się zupełnie inaczej. Prawdą jest, iż
Lawrence odmówiła angażu w wielu filmach, które okazały się klapami (m.in.
„Siódmy syn”, „50 twarzy Greya”). Z drugiej jednak strony ubiegała się o rolę
Belli w filmowej serii „Zmierzch”, która na długi czas zaszufladkowała
utalentowanych aktorsko Roberta Pattinsona oraz Kristen Stewart. Lawrence bez
wątpienia jest niezwykle pracowita i nikt nie może odmówić jej talentu, ale
trzeba przyznać, iż miała dużo szczęścia. Niewielu równie zdolnych aktorów i
aktorek dostaje szansę zagrania pierwszoplanowej roli w tak dobrze napisanych i
wyreżyserowanych filmach jak „Do szpiku kości” czy „Poradnik Pozytywnego
Myślenia”. Ci z kolei, którzy tę szansę dostają, nie do końca umieją ją
wykorzystać. Za przykład posłużyć może Anne Hathaway, która choć ma na swoim
koncie wiele sukcesów, nigdy nie dostąpi zaszczytu posiadania tak ogromnej
sympatii ze strony widzów jak ma to miejsce w przypadku Lawrence. Dlaczego?
to się nazywa radość z powodu spotkania z Jackem Nicholsonem...
Jennifer nie bez powodu określa
się mianem „dziewczyny z sąsiedztwa” czy „królowej wpadek”. Wielu bliskich z
otoczenia aktorki wprost przyznaje, iż jest ona tak uroczo gapowata i
roztrzepana, że najzwyczajniej w świecie nie da się jej nie lubić. Pomimo
zdobycia ogromnej popularności i
fortuny, Lawrence pozostaje sobą, czyli jest zwyczajną, naturalną i szalenie
autentyczną dziewczyną z Kentucky. Jest nieprzewidywalna, do bólu spontaniczna,
zawsze mówi, co myśli. To właśnie wrodzonym cechom charakteru aktorki
przypisuje się jej skłonność do licznych blamaży. Lawrence ma na swoim koncie
kilka modowych wpadek (w 2012 roku podczas rozdania nagród przez Gildię
Aktorów, jej dwuczęściowa kreacja od Diora rozdzieliła się, przez co aktorka
pokazała wszystkim nieco więcej niż planowała…), przejęzyczeń (podczas jednego
z ważnych wystąpień przedstawiła prezydenta Clintona imieniem… Gill),
nieplanowanych zachowań (piski na widok uwielbianych przez siebie aktorów, np.
Jacka Nicholsona czy Jeffa Bridgesa) oraz spektakularnych upadków (przewróciła
się na schodach w drodze po odbiór Oscara, a rok później potknęła się o swą
własną sukienkę). Z każdej z tych wpadek aktorka potrafi wyjść jednak z twarzą,
a to poprzez uroczy uśmiech niedorajdy albo za pomocą kilku niepozbawionych
kokieterii słów („Wstaliście, bo było wam głupio, że ja upadłam” – powiedziała
podczas odbierania Oscara).
Po lewej: 2013, Jennifer odbiera Oscara (buum!).
Po prawej: 2014, Jennifer zmierza na oscarową galę (buuum!)
Słuchając wypowiedzi aktorki w
licznych wywiadach widzowie mają wrażenie, jakby słuchali i oglądali samych
siebie. Jennifer nie ma w sobie ani grama sztuczności, nie kontroluje się i nie
szczebiocze przed kamerami, a wręcz przeciwnie, do dnia dzisiejszego przyznaje,
że wszystkie publiczne wystąpienia są dla niej niezwykle onieśmielające i
właśnie dlatego nie do końca przepada za branżowymi imprezami. Kiedy jednak już
się na nich pojawia, pozostaje przede wszystkim samą sobą, tzn. spontaniczną i
wesołą dziewczyną, która od czasu do czasu lubi zrobić komuś psikusa (aktorka z
dużym powodzeniem realizuje tzw. „fotobombing”). Niekiedy całkowicie zapomina o
obecności kamer i – tak jak wszystkim normalnym ludziom – zdarza jej się być
wulgarną lub pokazać środkowy palec. Za wszystkie te wygłupy umie jednak
przeprosić. O tym, że sympatia fanów bywa ulotna miała okazję przekonać się
podczas skandalu mającego miejsce 31 sierpnia 2014 roku, kiedy to do Internetu
wypłynęły jej nagie zdjęcia. Pod jej adresem rzucono wiele krzywdzących opinii
i właściwie nikt nie zwrócił uwagi na fakt, iż napiętnować należałoby bardziej
tych, którzy dopuścili się kradzieży prywatnych zdjęć Jennifer i innych
popularnych aktorek. „Wszystko, co próbowałam napisać, wprawiało mnie w złość
lub płacz” – wyznała w jednym z wywiadów zauważając, że tak naprawdę przecież
nie ma za co przepraszać. Naturalność i autentyczność Lawrence sprawiły, że z
czasem zapomniano o tym wydarzeniu, a aktorka do dziś cieszy się niesłabnącą
popularnością.
skradła ten moment Taylor Swift (fotobombing)
Wielu twierdzi, iż wszystkie
wpadki i brak towarzyskiej ogłady ze strony aktorki to wyreżyserowany spektakl.
Jeśli jest to prawdą, Jennifer może być z siebie dumna. Takiej aktorki świat
jeszcze nie widział!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz