W dzisiejszej notce chciałbym
pokrótce zrecenzować dla Was trzy filmy, które zachwyciły mnie pod względem
swego realizmu. W czasie ich oglądania z pewnością uśmiechniecie się pod nosem,
zamyślicie i wspomnicie wydarzenia, które zdarzyły się naprawdę i miały związek
z życiem Was samych lub Waszych bliskich. Ot co, życie. Dwa z opisywanych
poniżej filmów śmiało można zaliczyć do gatunku czarnej komedii i jestem
przekonany, że każdy z widzów znajdzie w nich coś dla siebie. Argentyńskie Dzikie historie nie bez powodu były
nominowane do Oscara w kat. Najlepszy film nieanglojęzyczny, z kolei To właśnie seks okazał się jedną z
najbardziej oryginalnych komedii minionej wiosny. Nieco inaczej sprawa wygląda
w przypadku nominowanego do Złotego Globu 2015 Turysty, który jest dramatem i jednak wymaga od widza odrobiny
skupienia. Nie ulega wątpliwości, że każdy z tych trzech filmów zasługuje na
uwagę, a czasu poświęconego na ich obejrzenie z pewnością nie uznacie za
stracony.
Fabuła. Dzikie historie to opowieść
przedstawiająca losy sześciu na co dzień spokojnych ludzi, którym nagle puszczają
nerwy. Większość z nas żyje w stresie i napięciu. Tylko niektórzy wybuchają.
Niedoceniany muzyk, biznesmen, panna młoda, znany milioner, kelnerka oraz
specjalista od materiałów wybuchowych powiedzą "dość!" i pokażą
wszystkim swoje dzikie oblicze. W świecie, w którym liczy się tylko wydajność i
sukces, przechytrzą system i będą walczyć o siebie, nawet jeśli będzie to wymagało przekroczenia cienkiej granicy między normalnością a
szaleństwem (źródło: Filmweb.pl).
Komentarz. Oto film, który próbuje odpowiedzieć na pytanie, czym są granice wytrzymałości i jakie jest ich faktyczne znaczenie? Widzowie otrzymują na tacy sześć kompletnie różnych i niepowiązanych ze sobą historii, z których jedne okazują się być bardziej, a drugiej mniej zabawne. Film momentami jest bardzo brutalny i pewnie części z Was nie spodoba się to przerysowanie. Szifron celowo przekoloryzował ten obraz chcąc dać nam wszystkim do myślenia i jednocześnie sprawić, aby film pozostał nam w pamięci jeszcze na długo po seansie. Mówcie co chcecie, według mnie udało mu się. Oglądając kolejne sceny na zmianę śmiałem się jak szalony i otwierałem buzię ze zdziwienia. Począłem też zastanawiać się, jak sam zachowałbym się w przedstawionych sytuacjach. Jakie można wysnuć wnioski po seansie? Cóż, zdaje się, że nasz świat jest w miarę poukładany wyłącznie dzięki sztucznym uśmieszkom, konwenansom i zdolności do kompromisów. Która z historii podobała Wam się najbardziej? Jak dla mnie bezapelacyjnie wygrywa sekwencja z kierowcą. 8/10.
Bo wszystkim nam czasem brakuje cierpliwości...
To właśnie seks (The Little Death), reż. Josh Lawson, 2014
Fabuła. Podobno najlepszym lekarstwem na nudę w
związku jest odrobina pikanterii w sypialni. Jednak dzielenie się erotycznymi
pomysłami może przynieść wyjątkowo zabawne skutki. Bo co zrobić, gdy on za
bardzo wciągnie się w zabawę w przebieranki? Albo gdy ona osiąga rozkosz, tylko
wtedy, kiedy doprowadzi go do płaczu? I co się stało ze starym, dobrym seksem?
To właśnie seks to opowieść o zwyczajnych parach i ich niezwykłych łóżkowych
perypetiach (źródło: Filmweb.pl).
Komentarz. Kolejny świadomie przerysowany film, który jasno pokazuje, że swymi największymi wrogami jesteśmy my sami. Okazuje się, że każdy z nas ma własne perwersje i zboczenia, o których nie wiedzą nawet nasi najbliżsi. Wszystkie te fantazje są na tyle wstydliwe, że najzwyczajniej w świecie się ich wstydzimy. Wstydzimy się również rozmawiać o nich ze swymi partnerami. I tym oto sposobem dochodzimy do momentu, w którym wolimy kłamać i nawet doprowadzić do zniszczenia związku niż zmusić się do szczerej rozmowy. To właśnie seks to film słodko-gorzki. Lawson opowiada historie swych bohaterów w zabawny sposób, ale zależy mu na tym, aby dotknąć tematów, które dla wielu twórców filmowych nadal pozostają tematami tabu. I choć przez większość czasu trwania filmu będziecie się śmiać z szalonych pomysłów bohaterów filmu, to czekają Was również chwile refleksji, zadumy. Stosunkowo dużo tu ironii i elementów satyry, ale ja kupuję tego typu filmowe prowokacje w 100%. I mimo, że mamy dopiero lipiec, śmiem przypuszczać, iż To właśnie seks może utrzymać miano najbardziej zaskakującego filmu 2015 roku. Sekwencja pary prowadzącej seks-rozmowę przez skype zniszczyła mi system! Genialny film, ogromnie polecam! 8/10.
W tym filmie seks nie może być nudny. I nie jest.
Turysta
(Force Majeure), reż. Ruben Ostlund, 2014
Fabuła.
Tomas i Ebba, zamożne szwedzkie małżeństwo, jadą z dwójką dzieci w Alpy
Francuskie na kilka dni na narty. Chcą spędzić sielankowe krótkie zimowe
wakacje w jednym z luksusowych hoteli. Pogoda dopisuje, świeci słońce, a
ośnieżone stoki narciarskie wyglądają imponująco. Gdy wszyscy jedzą lunch na
tarasie restauracji, nagle prosto z gór schodzi na nich lawina. Ebba
instynktownie chroni swoje dzieci, Tomas natomiast zabiera telefon i ucieka.
Nikomu nic się nie stało, ale po czymś takim trudno żyć
tak, jak kiedyś. Tomas i Ebba starają się ocalić związek, ale najpierw muszą
przemyśleć, kim są i jakie role pełnią. Sytuacja się komplikuje, gdy na jaw
wychodzą skrywane dotąd tajemnice. Czy Tomas i Ebba będą na tyle odważni, aby
pokonać własne słabości i uratować ich małżeństwo? (źródło: Filmweb.pl).
Komentarz. Oglądając Turystę od razu
przypomniał mi się film o podobnej, a niemal wręcz identycznej tematyce.
Amerykańsko-niemiecka koprodukcja Najsamotniejsza
z planet (z Gaelem Garcia Bernalem w roli głównej) poruszała ten sam motyw,
a reżyserująca obraz Julia Loktev przy realizacji filmu posłużyła się
najprostszym i jednocześnie najbardziej sugestywnym środkiem filmowego wyrazu –
głuchą ciszą. W przypadku Turysty
sytuacja wygląda nieco inaczej. Chociaż bohaterowie długo tłumią w sobie swe
emocje, w końcu nadchodzi moment kulminacyjny, w którym nie wytrzymują i
wybuchają. To nie jest żaden skomplikowany dramat i w czasie seansu z pewnością
nie doświadczycie skoków napięcia, ale właśnie przez to obraz okazuje się nam
być tak bardzo bliski. Ostlund ukazuje nam historię szczęśliwej rodziny w
pryzmacie jednego tragicznego wydarzenia. Niektórzy twierdzą, iż jest to
przysłowiowe rozkładanie g***a na atomy, kolejni doszukują się w tej historii
jakiegoś feministycznego przesłania (really?!), a jeszcze inni, tak jak ja,
wraz z bohaterami przeżywają ich małe wielkie dylematy i wciąż zadają sobie
pytanie „a jak Ty byś się zachował w tej sytuacji?”. Gęstą atmosferę i ciężki
klimat wzmacnia ścieżka dźwiękowa, na którą składają się utwory muzyki klasycznej. Mocne kino,
8/10.
Niektórzy twierdzą, że Turysta to ta jedna scena. Ależ oni się mylą...
Widzieliście recenzowane filmy? Jakie są Wasze opinie? :)
"kolejni doszukują się w tej historii jakiegoś feministycznego przesłania (really?!)"
OdpowiedzUsuńYYYY? EEEE? Że jak?
Oglądałam ostatnio To właśnie seks , bardzo fajna komedia, lekki filmik na leniwy wieczór:D
OdpowiedzUsuńZ opisywanych przez Ciebie filmów widziałam "Dzikie historie" - zauroczyły mnie, chociaż nie jest lekkie kino
OdpowiedzUsuń