czwartek, 23 kwietnia 2015

Science-fiction once again – Dawca pamięci (The Giver), Więzień labiryntu (The Maze Runner), Przeznaczenie (Predestination)



Jeszcze kilka lat temu brzydziłem się filmami science-fiction. Traktowałem je jako głupią, mało ambitną i totalnie abstrakcyjną rozrywkę dla niedojrzałych chłopców. Kiedy jednak rozpocząłem na poważnie przygodę z blogowaniem, poczułem potrzebę bliższego zaznajomienia się z tym gatunkiem filmowym. W końcu co to za bloger/krytyk filmowy, który nie wypowiada się na temat najgłośniejszych premier kinowych? Tak, nie da się ukryć, że to właśnie filmy science-fiction przyciągają do kin największą liczbę osób. Ludzie lubią się w kinie zrelaksować, „odmóżdżyć”, skupić na czymś, co nie wymaga większego myślenia, a jednocześnie daje rozrywkę. Tylko czy tak aby na pewno jest? Przecież niektóre z filmów s-f wymagają od widza myślenia, dedukcji i szybkiego kojarzenia faktów. Osobiście lubuję się w filmowych zagadkach i właśnie po tego typu produkcje sięgam najchętniej. Dziś zachęcam Was do zapoznania się z moimi krótkimi recenzjami trzech filmów science-fiction z 2014 roku: dwa z nich wpisują się w popularny ostatnio nurt młodzieżowego kina s-f i okazują się być średniakami, ostatni natomiast jest prawdziwą petardą i wymaga od widza skupienia. 


Dawca pamięci (The Giver), reż. Phillip Noyce, 2014
Nastoletni Jonas (Brenton Thwaites) dorasta w utopijnym świecie przyszłości, gdzie nie istnieją cierpienie i ból, wojny ani krwawe rewolucje. W epoce, w której zapomniano, jak się kocha, odróżnia barwy i podejmuje wybory. Nieoczekiwanie, Jonas zostaje wytypowany jako kandydat na Odbiorcę Wspomnień - jedyną osobę w społeczności, która przechowuje pamięć po dawnych czasach. W szkoleniu pomaga mu tajemniczy mężczyzna, nazywany Dawcą Umysłów (Jeff Bridges). W trakcie nauki Jonas odkryje wstrząsający sekret przeszłości, który zburzy mozolnie budowany ład świata i ściągnie na niego i jego najbliższych wielkie niebezpieczeństwo (źródło: opis dystrybutora).



Dawca pamięci to film, który poza czysto rozrywkowym aspektem niesie w sobie pewne przesłanie. Oto widzowie mają okazję na własne oczy przekonać się, jak wyglądałby nasz świat bez uczuć i emocji. W utopijnej wizji Noyce’a byłoby po prostu szaro-buro, smutno, do bólu poprawnie w kwestii używanego języka. Jest to równie ciekawa co przerażająca wizja innego świata. Mnie najbardziej podobały się migawki scen ukazujące różne aspekty naszego codziennego życia. Uświadomiły mi one, że na co dzień zupełnie nie doceniamy tego, co mamy. Bohaterowie filmu zachowują się jak zaprogramowane roboty, nie znają pojęcia miłości, nie wiedzą czym jest śnieg, mylą pojęcia, np. słonia uważają za hipopotama. Oczywiście w końcu musi dojść do rewolucji, której sprawcą okaże się w tym przypadku młody Jonas. Brenton Thwaites, podobnie zresztą jak inni młodzi aktorzy, całkiem dobrze poradził sobie ze swą rolą. Miło było też zobaczyć w filmie tego typu gwiazdę pokroju Meryl Streep, choć trzeba uczciwie przyznać, iż nie za bardzo miała ona tutaj pole do popisu. Wielka szkoda, że film jest tak bardzo statyczny, zdecydowanie za mało w nim dynamiki i scen akcji. I właśnie z tego względu jedynie lub też aż 6/10.



Więzień labiryntu (The Maze Runner), reż. Wes Ball, 2014
W tym przyprawiającym o szybsze bicie serca thrillerze, opartym na motywach bestsellerowej powieści, Thomas (Dylan O'Brien) budzi się uwięziony w ogromnym, stale zmieniającym się labiryncie, wśród grupy chłopców, którzy nie pamiętają świata zewnętrznego. Stawiając czoła przeszkodom i niebezpieczeństwom, czyhającym na każdym kroku, wśród których szczególnie śmiercionośni są Dozorcy-Buldożercy wędrujący nocami betonowymi korytarzami, Thomas i inni muszą ścigać się z czasem idąc za wskazówkami, by odkryć swój prawdziwy cel... i znaleźć wyjście, zanim będzie za późno! (źródło: opis dystrybutora dvd).



Więzień labiryntu to kolejny młodzieżowy film science-fiction o tematyce survivalowej, który większości widzów natychmiast skojarzy się z popularnymi Igrzyskami śmierci. Skojarzenie jak najbardziej normalne, ale nie do końca prawidłowe, bo o ile seria filmów o Katniss Everdeen lokuje się w ścisłej czołówce filmów o tej tematyce, o tyle recenzowany dziś przeze mnie film jest tylko średni. Przyznaję, że ta historia wciąga i ogląda się to dobrze, ale nie mogę przymknąć oczu na setki dziur fabularnych. Wioska nastolatków, włochate pająki-roboty, labirynt bez wyjścia – really? Nie da się ukryć, że bezsens goni tu bezsens, w dodatku w którymś momencie film najzwyczajniej w świecie zaczyna się dłużyć i męczyć – spokojnie można było zamknąć całą historię w 90 minutach. Całe szczęście, że na ekranie brylują utalentowani młodzi aktorzy – gwiazda serialu Teen Wolf (Dylan O’Brien), Will Poulter i Kaya Scodelario. 6/10, polecam jako czysto niezobowiązującą i, niestety, nieco głupią formę rozrywki.



Przeznaczenie (Predestination), reż. Michael Spierig, Peter Spierig, 2014
Przeznaczenie to film opartych na motywach opowiadania "Wszyscy wy zmartwychwstali..." Roberta A. Heinleina. Jest to swoista kronika życia Agenta (Ethan Hawke) wysłanego w serię trudnych podróży w czasie, które mają zapewnić mu kontynuację kariery stróża prawa. Podczas ostatniego zadania Agent musi zwerbować młodszego siebie w pogoni za przestępcą, który wymyka się w czasie… (źródło: Filmweb.pl).






Uwierzcie mi na słowo – opis filmu w żaden sposób nie oddaje jego fenomenu, ale z drugiej strony nie da się go przedstawić inaczej, aby nie zdradzać fabuły. Według mnie jest to jeden z najciekawszych i najbardziej oryginalnych filmów o podróżach w czasie, 100% mindfuck movie. Ciężko powiedzieć, na ile bracia Spierig inspirowali się Incepcją, ale śmiało mogę przyznać, że Przeznaczenie może spodobać się tym, którym nie podobał się wspomniany film Nolana. Historia jest podana widzowi w wyjątkowo przystępny i interesujący sposób i choć część z Was już w połowie seansu domyśli się, o co tu tak naprawdę chodzi, finał i tak okaże się bardzo smaczny. Przyznaję, że ja po seansie bardzo długo rozmyślałem nad filmem. Z jednej strony doszedłem do wniosku, że granica absurdu została przesunięta do granic nieskończoności, ale z drugiej zdałem sobie sprawę, że dawno żadna produkcja nie sprawiła mi takiej frajdy. Bardzo podobała mi się też ścieżka dźwiękowa (hybryda muzyki z Iluzji i Zaginionej dziewczyny) oraz aktorstwo Ethana Hawke’a i Sarah Snook. Genialna rozrywka, mocne 9/10!

1 komentarz:

  1. Widziałam pierwsze dwa filmy i polecam. Muszę oglądnąć trzeci :)

    OdpowiedzUsuń