niedziela, 22 marca 2015

O niezłomnej sile walki – Niezłomny, reż. Angelina Jolie, 2014



Po zmiażdżonej przy krytyków Krainie miodu i krwi można było pomyśleć, iż Angelina Jolie zrezygnuje z dalszych planów jako reżyserka. Jej oszczędność w doborze kolejnych aktorskich ról (Jolie zagrała w 2010 roku w Salt i Turyście, a jej kolejną rolą była dopiero rola Maleficent w filmie Czarownica) sugerowała z drugiej strony, iż aktorka nadal woli próbować swych sił po drugiej stronie kamery. Jej najnowszy film, Niezłomny, był przez wielu typowany na czarnego konia Oscarów 2015. Przyznaję się bez bicia, że ja sam również bardzo mocno na niego stawiałem… Do kina udałem się zaraz na drugi dzień po polskiej premierze i wyszedłem z niego oszołomiony. Ostatnim filmem, który wywołał u mnie tak ogromne emocje był chyba polski Chce się żyć. Pamiętam, jak oceniając film na Filmwebie na 10/10 dodałem komentarz, iż z pewnością posypią się Oscary… Cóż, skończyło się jedynie na 3 nominacjach (Najlepsze zdjęcia, Najlepszy dźwięk, Najlepszy montaż dźwięku), z których żadna nie zamieniła się w statuetkę. Wciąż nie ogarniam, jak Akademia mogła uznać, iż Snajper czy Gra tajemnic bardziej zasługują na nominacje niż Niezłomny. I chociaż doskonale wiem, iż Oscary wcale nie trafiają do najlepszych filmów, wciąż czuję ogromny niedosyt. I właśnie dlatego piszę tę notkę. Aby uświadomić Wam, że powstał taki film jak Niezłomny. Film, który uważam za arcydzieło, oceniam na 10/10 i szalenie polecam. Szczegóły poniżej.


Pochodzący z rodziny włoskich imigrantów Louis Zamperini (Jack O'Connell) od najmłodszych lat sprawia problemy. Tymczasem jego starszy brat odkrywa w nim niezwykły talent do biegania i wkrótce Louis zaczyna odnosić sukcesy. W 1936 roku jedzie na igrzyska olimpijskie w Berlinie i mimo że nie wygrywa, pod koniec wyścigu znacznie odrabia straty, ustanawiając nowy rekord okrążenia. Eksperci typują go na faworyta podczas kolejnej olimpiady w Tokio. Z powodu wybuchu wojny igrzyska zostają jednak odwołane, a w 1941 roku Louis zaciąga się do lotnictwa. Wiosną 1943 roku jego samolot rozbija się na środku Pacyfiku. Po 47 dniach dryfowania Louis i jego dwaj towarzysze zostają odnalezieni przez japońską marynarkę wojenną. Były biegacz trafia do obozu jenieckiego w Omori, gdzie spotyka kaprala Mutsushiro Watanabe (Takamasa Ishihara). Psychopatyczny strażnik, nazywany przez innych jeńców "Ptakiem", bierze Louisa za swój główny cel i postanawia go złamać…

Film jest ekranizacją bestsellerowej powieści Laury Hillenbrand i jest tak mocny, że odradzam jego oglądanie wszystkim poniżej 16. roku życia. Ta wciągająca i zrealizowana iście hollywoodzko produkcja łączy w sobie cechy filmów biograficznych, wojennych, przygodowych i dramatycznych. Można tu znaleźć sceny-kalki z fenomenalnego Życia Pi Anga Lee, sekwencje batalistyczne niczym z najlepszych filmów wojennych (z bardzo dobrymi efektami specjalnymi), wreszcie mnóstwo scen tortur i znęcania się, równie mocnych i dotkliwych co te z Pasji czy Zniewolonego. 12 Years a Slave. Oglądając te ostatnie widz mimowolnie przymyka oczy (podobnie jak inni bohaterowie filmu będący świadkami tych scen), czuje, jak cierpnie mu cała skóra i podświadomie prosi, aby to jak najszybciej się skończyło. I chyba właśnie ten brutalny charakter scen sprawia, że film zostaje w pamięci widza jeszcze na wiele tygodni po seansie.

Każdego roku powstaje na całym świecie mnóstwo filmów o tematyce wojennej, ale tylko niewielka część z nich jest oparta na faktach. Bohater filmu Angeliny Jolie naprawdę przeszedł przez całe to piekło i właśnie w tym kontekście film robi jeszcze większe wrażenie. To niebywałe, ile jest w stanie znieść człowiek, aby przetrwać. Louis Zamperini był olimpijczykiem i bez wątpienia właśnie dzięki temu (dzięki duszy i silnej woli sportowca) do końca nie dał się złamać. Oglądając kolejne sceny filmu trudno wręcz uwierzyć, iż to wszystko zdarzyło się naprawdę. Trudno też uwierzyć, iż to ludzie innym ludziom zgotowali taki los. I właśnie dzisiaj, kiedy tak wiele mówi się o konfliktach zbrojnych i kiedy coraz głośniej wymawia się słowo WOJNA, warto obejrzeć Niezłomnego. Wojna to nic innego jak zło, śmierć, ból i cierpienie, zwłaszcza tych niewinnych i pragnących pokoju. Nie dajmy się zwariować, nie dolewajmy oliwy do ognia, dążmy do pokoju, za wszelką cenę…

Niezłomny trwa ponad 2 godziny, ale w czasie seansu ani przez chwilę nie czuć znużenia. Akcja jest wartka, wciąż bardzo dużo się dzieje, kolejny sceny na zmianę poruszają, wstrząsają, wywołują gęsią skórkę lub najzwyczajniej w świecie wzruszają. Duża w tym zasługa dwóch świetnych aktorów: Jacka O’Connella w roli Zamperiniego i Ishihary jako jego oprawcy, Mutsuhiro Watanabe. O’Connella poznałem już dawno temu w brytyjskim serialu Skins, gdzie wcielał się w najbardziej charakterystyczną męską postać spośród wszystkich trzech młodzieżowych generacji. To ogromny talent i jestem przekonany, że przyjdzie mu zagrać jeszcze wiele świetnych ról. Ishihara idealnie sprawdził się w roli bezwzględnego kata – jego postaci nienawidzi się już od pierwszej minuty, w której pojawia się na ekranie. Na drugim planie pojawia się wielu znanych aktorów, w tym m.in. Finn Wittrock – aktor, który zdaje się mieć obecnie swoje „5 minut”. Wszyscy spisują się na medal.

Niezłomny to film, który okazuje się być genialny pod każdym względem. Reżyseria Jolie, scenariusz braci Coen, świetne aktorstwo i wciągająca fabuła. Właśnie tego szukam w kinie. I dlatego 10/10.

4 komentarze:

  1. 'Niezłomny' to jeden z filmów, których nie potrafiłam uczciwie ocenić, bo, mimo pewnych zgrzytów, ta historia sama się opowiada, budząc odpowiednie emocje w odpowiednich momentach. :) Zamperini jest moim bohaterem odkąd przeczytałam jego biografię i trochę żałuję, że nie ukazano pewnych rzeczy inaczej albo w ogóle je pominięto. Jack jest świetnym aktorem od czasów 'Skinsów'; cała obsada spisała się świetnie. najbardziej bałam się o postać Ptaka, bo aktor kompletnie nie odpowiadał mojej wizji po lekturze, ale pokazał tak dobre aktorstwo, że podobieństwa stały się mniej istotne. to jeden z tych filmów, które trzeba obejrzeć, historia Zamperiniego jest tego warta. :)
    Finn coraz częściej pojawia się w ciekawych produkcjach, trzymam za niego kciuki! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobry filmy. polecam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Jolie jako osobę..jest fascynująca..bardzo ciekawi mnie ten film. Do tego takie zachęcające recenzje:)

    OdpowiedzUsuń
  4. To prawda, jest świetne! Kiedy kolejny wpis?? ;)

    OdpowiedzUsuń