środa, 7 stycznia 2015

W oczekiwaniu na Złote Globy 2015, część 2 - Serial komediowy

Dzisiaj chciałbym zaprezentować Wam swoje refleksje na temat tegorocznych  nominacji do Złotych Globów w kat. „Najlepszy serial musicalowy lub komediowy”. Kto by pomyślał, iż to właśnie w tych kategoriach zostaną przyznane najbardziej zaskakujące nominacje? W tym roku, o dziwo, zupełnie pominięto takie hity jak Współczesna rodzina, Teoria Wielkiego Podrywu czy Parks and Recreation. Wśród nominacji nie znalazło się też miejsce dla zeszłorocznego zwycięzcy, czyli Brooklyn 9-9, z czego akurat bardzo się cieszę, bo prezentowane w nim poczucie humoru zupełnie do mnie nie trafia. Żałuję natomiast, że po raz kolejny zupełnie pominięto 2 spłukane dziewczyny – osobiście uwielbiam ten serial i śmieję się na nim do łez. Nominacje przyniosły dużo niespodzianek, ale coś mi się wydaje, że wyniki okażą się jeszcze bardziej zaskakujące.


  
Najbardziej szokująca dla wszystkich okazała się być nominacja dla Jane the Virgin, który jest amerykańską wersją wenezuelskiej telenoweli i tematycznie odpowiada naszej polskiej Majce. Postanowiłem się zmusić do obejrzenia chociaż jednego odcinka i, cholera, podobało mi się. Nie oszukujmy się, fabuła jest idiotyczna, ale niektóre z tekstów wszechwiedzącego narratora są naprawdę zabawne. Nie chce mi się jednak wierzyć, aby to Jane the Virgin okazał się tegorocznym czarnym koniem. Zdecydowanie bardziej stawiałbym na Dolinę krzemową lub Transparent, które zebrały bardzo dobre recenzje i przez niektórych krytyków są wręcz wychwalane pod niebiosa. Dla niezaznajomionych z tematem, Dolina krzemowa to kolejny serial o grupie jajogłowych. Za produkcję odpowiada HBO, a zatem wiadomo, że jest bardzo dobrze. Transparent z kolei to tegoroczny debiutant próbujący zmierzyć się z motywem transseksualizmu. Pod względem formy serial bardzo przypomina mi Dziewczyny, jest niezależnie i zdecydowanie bardziej dramatycznie niż komediowo. Co do Dziewczyn, zupełnie nie zgadzam się z nominacją, moim zdaniem serial się wypalił i z każdym kolejnym sezonem jest coraz gorzej.
Na koniec zostawiłem sobie Orange is the New Black, czyli kolejny serial dramatyczny, który nie wiadomo z jakich względów jest klasyfikowany jako komediowy. Mam ogromną słabość do wszystkich bohaterek, 2. sezon podobał mi się chyba jeszcze bardziej od 1. i właśnie z tego względu bardzo mocno kibicuję produkcji Netflixa. Mam nadzieję, że w tym roku Złoty Glob trafi do produkcji, która naprawdę na to zasługuje.



Przyznaję się bez bicia, zupełnie nie wiem, kto zgarnie nagrodę w tej kategorii. Próbowałem zmusić się do polubienia serialu Louie, ale perypetie głównego bohatera i jego stand-upowe występy zupełnie do mnie nie trafiają. Podobnie sytuacja miała się w przypadku Dereka. Jako, że jest to jednak kategoria aktorska, kto wie, być może Ricky Gervais zostanie doceniony za swą nieprzeciętną rolę. Na nagrodę, choćby z przyzwoitości, zasługuje na pewno Don Cheadle, który po 3. sezonach Kłamstw na sprzedaż powinien w końcu zostać doceniony.
Jeśli jednak musiałbym typować, postawiłbym na nominowanych seniorów. O tym, że William H. Macy jest znakomitym aktorem wiedzą wszyscy. Dlaczego zatem nie dać mu nagrody za serial, w którym gra bardzo poprawnie? W przypadku Jeffreya Tambora sprawy mają się nieco inaczej. Po pierwsze, pod względem aktorskim nie jest on tak dobry jak Macy. Po drugie, znamy Transparent dopiero od 1. sezonu, a nie, jak w przypadku Shameless, od 4. (za 4 dni swoją premierę będzie miał już 5. sezon Shameless). Inna sprawa, że Tamborowi przyszło zmierzyć się z wyjątkowo trudną rolą – nie każdy zgodziłby się zagrać transseksualistę, a jeśli nawet już, to nie każdy wypadłby w tej roli wiarygodnie. Kto zatem ostatecznie wygra? No idea.



W kat. „Najlepsza aktorka w serialu musicalowym lub komediowym” spotkały się weteranki, tzn. Lena Dunham, Eddie Falco, Taylor Schilling oraz Julia Louis-Dreyfuss. Do tego zacnego grona dołączyła debiutująca w tym roku w Jane the Virgin Gina Rodriguez. Jestem przekonany, że w przypadku tej ostatniej przygoda z Globami skończy się właśnie na tej jednej nominacji.
Myślę, że nagroda trafi w ręce Louis-Dreyfuss. Amerykanie kochają Figurantkę, śmieją się na niej do rozpuku i z pewnością po raz kolejny będą chcieli uhonorować jedną ze swych ulubionych aktorek. Osobiście nie miałbym zresztą nic przeciwko temu. Nie da się ukryć, że Dunham i Falco już wypaliły się w swych rolach, a Schilling jest jedną z najsłabszych aktorek w Orange is the New Black. Całe szczęście, że w kat. „Najlepsza aktorka drugoplanowa” nominowano Uzo Adubę, która w roli Szalonookiej jest po prostu nie do podrobienia. Ze swych konkurentek może się ona jedynie obawiać Kathy Bates. Bo przecież Allison Janney (Mamuśka) raczej nie powinna robić sobie żadnych nadziei, prawda? A kto wygra, dowiemy się już w najbliższą niedzielę ;)

A już w piątek kilka słów na temat nominowanych w tym roku miniseriali :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz