niedziela, 29 czerwca 2014

O potrzebie bliskości – Długi, wrześniowy weekend (Labor Day), reż. Jason Reitman, 2013



Raz na jakiś czas oddaję głos czytelnikom i na fanpage’u bloga pytam ich, jaką recenzję chcieliby przeczytać. Tym razem zestawiłem ze sobą trzy bardzo interesujące tytuły (Długi, wrześniowy weekend, Ocalony, Droga do zapomnienia) i czytelnicy mieli nie lada problem z podjęciem decyzji. Ostatecznie padło na Długi, wrześniowy weekend, chociaż obiecuję, że w następnej kolejności zrecenzuję również dwa pozostałe filmy (zdecydowanie jest o czym pisać!). O najnowszym filmie Reitmana usłyszałem po raz pierwszy przy okazji nominacji Kate Winslet do Złotego Globu w kategorii „Najlepsza aktorka w dramacie”. Co prawda Kate nie udało się zdobyć tej nagrody (Cate Blanchett była przecież bezbłędna i niepokonana), ale przecież już sama nominacja świadczy o tym, że bardzo doceniono jej aktorstwo. I nic w tym dziwnego, bo ta wielka aktorka po raz kolejny pokazuje, że niestraszna jej żadna rola. A Długi, wrześniowy weekend bezapelacyjnie zasługuje na to, aby pisać i mówić o nim jak najwięcej.

sobota, 21 czerwca 2014

Komedia kumpelska – Ten niezręczny moment (reż. Tom Gormican, 2014)



Zawsze z wielką ostrożnością podchodzę do debiutantów. I przyznam Wam się, że mało brakowało, a nie sięgnąłbym po Ten niezręczny moment. Ze względu na kompletnie nieznane nazwisko reżysera i wyjątkowo niezachęcający opis fabularny filmu planowałem go sobie darować. Ostatecznie skusiłem się na seans z powodu obsady – od kilku lat z wielkim zainteresowaniem przyglądam się wyborom aktorskim Zaca Efrona, którego wciąż nie mogę rozgryźć. Z jednej strony widzę w nim słodkiego chłoptasia ze stajni Disneya, z drugiej natomiast dostrzegam nieoszlifowany talent (świetna rola w Pokusie Danielsa). W jego filmografii wciąż brakuje mi hitu, w którym mógłby on jednoznacznie pokazać, że naprawdę potrafi. Niestety, chyba będę musiał sobie jeszcze trochę poczekać. Bo Efron w Tym niezręcznym momencie ani nie bawi, ani nie zachwyca. A sam film jednak mogłem sobie darować…

wtorek, 17 czerwca 2014

O stylowym hotelu - Grand Budapest Hotel (reż. Wes Anderson, 2014)



Nie będę ściemniał, z filmów Andersona widziałem jedynie Moonrise Kingdom. Kochankowie z księżyca. I w przeciwieństwie do większości z Was, nie zachłysnąłem się nim. Owszem, film był całkiem poprawny i nieźle zagrany, ale też nieco nużący i zupełnie niezachwycający pod względem fabularnym. Właśnie ze względu na małe rozczarowanie nie biegłem do kina jak szalony na Grand Budapest Hotel. Co prawda imponująca obsada filmu i Wasze wyjątkowo pochlebne recenzje bardzo pozytywnie mnie nastroiły, ale mimo wszystko postanowiłem poczekać na wydanie DVD. Dziś, kiedy jestem już po seansie, mogę śmiało napisać, że niepotrzebnie tak długo zwlekałem. Film jest fantastyczny i tym razem Anderson kupił mnie niemal w całości. I wiecie co Wam powiem? Coś mi się wydaje, że przy drugim seansie Moonrise Kingdom też nabierze dla mnie zupełnie nowego znaczenia i z pewnością podniosę swą ocenę. Bo u Andersona wcale nie chodzi o fabułę…

poniedziałek, 9 czerwca 2014

O dwóch winnych - Uniewinniony (reż. Peter Howitt, 2013)



Peter Howitt, choć reżyseruje filmy od 16 lat, wciąż nie jest znany szerszej publiczności. Zainteresowani światem X-muzy znają go zapewne z takich filmów jak Johnny English czy Przypadkowa dziewczyna. Te dwa tytuły są całkiem poprawne, ale bez wątpienia nie można ich określić mianem wybitnych czy przełomowych w jego karierze. Howitt wciąż czeka na swoje małe „pięć minut” i pomimo licznych krytycznych opinii nie rezygnuje z kręcenia filmów. Jego ostatni obraz, Uniewinniony, to mix trzech gatunków filmowych: thrillera, kryminału i dramatu sądowego. Niestety, przeciętność tej produkcji sugeruje, iż Howitt powinien pozostać przy tworzeniu komedii. Uniewinniony to kolejny przewidywalny i kliszowy film, taki, jakich wiele na rynku. A zupełnie nieatrakcyjne wydanie DVD w żaden sposób nie zachęca do bliższego zapoznania się z tym tytułem.

sobota, 7 czerwca 2014

Serialowe rankingi, część 6 - Najbardziej denerwujące postaci

Czerwcowy ranking serialowy jest wyjątkowo subiektywny. Tym razem zdecydowałem się zestawić ze sobą bohaterów, którzy najbardziej mnie irytują/irytowali. Oczywiście hejterskie zestawienia tego typu mają zarówno swoich zwolenników jak i przeciwników. Nie należy zapominać, że wszystkie te wkurzające postaci pełnią w serialach niezwykle ważne role i bez nich nasze ulubione produkcje wyglądałyby zupełnie inaczej (kto wie, może wówczas wcale nie zaliczałyby się do naszych ulubionych?). Każdy z fanów seriali ma swoją własną listę antybohaterów i mam nadzieję, że w komentarzach podzielicie się ze mną swoimi typami. Jestem szalenie ciekawy, czy zgadzacie się z moim rankingiem i liczę na ciekawą dyskusję. A zatem zaczynamy - oto mój subiektywny ranking Najbardziej denerwujących postaci serialowych.

wtorek, 3 czerwca 2014

O seksie jako sposobie na życie - Młoda i piękna (reż. Francois Ozon, 2013)



Gdybym miał opisać kino Ozona przy pomocy jednego słowa, to powiedziałbym, iż jest ono intrygujące. Ten francuski reżyser łączy kadry z ogromną i bardzo charakterystyczną dla siebie starannością, przez co wszystkie jego produkcje nie tylko intrygują, ale też na swój sposób prowokują.  Recenzowana dziś przeze mnie Młoda i piękna prowokuje już samym plakatem. W końcu ciężko przejść obojętnie obok tak pięknej, w dodatku półnagiej i leżącej na łóżku dziewczyny. Tylko czy aby na pewno ten plakat powinien mieć właśnie taką postać? Moim zdaniem kino Ozona broni się samo i nie potrzebuje on do reklamy tak tanich chwytów reklamowych. Plakatowi mówię zatem NIE, choć byłbym hipokrytą, gdybym powiedział, że pani z plakatu mi się nie podoba. A jak jest z samym filmem? Jak to u Ozona, nie może być źle.