Ostatnie dni to bezapelacyjnie
ogromny triumf polskiego kina. Ida
Pawła Pawlikowskiego ma już na swoim koncie 29 nagród, w tym te najważniejsze,
tj. Europejskie Nagrody Filmowe (Najlepszy europejski film roku, Najlepszy
reżyser, Najlepszy scenarzysta, Najlepsze zdjęcia), Złote Lwy, nagrodę
Amerykańskiego Stowarzyszenia Operatorów Filmowych oraz nagrodę Stowarzyszenia
Krytyków Filmowych z Los Angeles. Ponadto, film został nominowany do Złotego
Globu w kat. Najlepszy film nieanglojęzyczny (już wkrótce na blogu seria notek
dotyczących tegorocznych Złotych Globów) i wszystkie znaki na niebie i ziemi
wskazują na to, że Ida zostanie
również nominowana do Oscara. Wielki międzynarodowy sukces filmu Pawlikowskiego
jasno dowodzi, że zła passa polskiego kina naprawdę została przełamana. Dziś
chciałbym zrecenzować dla Was Obietnicę,
czyli film, który spotkał się z bardzo różnorodnymi opiniami krytyków
filmowych. Poniżej możecie przeczytać, dlaczego film Anny Kazejak niezbyt
przypadł mi do gustu.
Lila (Eliza Rycembel) i Janek
(Mateusz Więcławek), uczniowie wielkomiejskiego liceum, należą do generacji,
która komunikuje się głównie przez Skype’a i Facebooka. Wraz z przyjaciółmi
korzystają z życia na całego. Imprezują, eksperymentują z alkoholem i
marihuaną. Jednak pewnego dnia Lila nieoczekiwanie zrywa z Jankiem, oskarżając
go o zdradę. Zakochany chłopak będzie musiał zapłacić wysoką cenę za niewinny
błąd. Jeśli spełni obietnicę, którą wymogła na nim dziewczyna, nic już nie
będzie takie jak przedtem... (źródło: Filmweb.pl).
Anna Kazejak, reżyserka Skrzydlatych świń i kilku polskich
seriali (Plebania, Bez tajemnic),
postanowiła wziąć pod lupę polską młodzież i ich problemy. Wyszło jak wyszło,
czyli bardzo średnio i bardzo na siłę. Bo choć Kazejak zasługuje na pochwałę za
wskazanie, jak dużą rolę w życiu współczesnej młodzieży odgrywają media
społecznościowe, to jednak zdecydowanie przeszarżowała w kwestii ukazania ich
emocjonalności. Dziewczęta i chłopcy w wieku dojrzewania bez wątpienia
przeżywają ogromne dramaty (sam też byłem przecież kiedyś nastolatkiem), ale
w realnym świecie nikt nie zachowuje się tak jak bohaterowie Obietnicy. Za dużo tu histerii, łez, łkania i biegów w
deszczu, których wydźwięk wzmocniono na dodatek przy pomocy niepokojącej muzyki i
sekwencji spowolnień. W efekcie można odnieść wrażenie, że sama twórczyni jest
niezrównoważona psychicznie.
Jestem przekonany, że Obietnica miała zaszokować polskich
widzów tak samo jak kontrowersyjne filmy Katarzyny Rosłaniec. Czy się udało?
Chyba nie do końca. Bardzo brakowało mi uzasadnienia motywacji zachowania Lili.
Bo czy wszystko można zrzucać na karb rozbitej rodziny i zdradę chłopaka?
Podobne tragedie rzeczywiście mają miejsce (w końcu coraz częściej słyszy się
np. o samobójstwach nastolatków), ale każda z nich jest bardzo mocno
zakorzeniona i umotywowana. Zachowanie Lili jest niezrozumiałe, irracjonalne i
chyba właśnie z tego względu Obietnica
nie dorasta do pięt takim filmom jak Sala
samobójców, Świnki czy Matka Teresa
od Kotów. Główne role powierzono debiutantom, którzy moim zdaniem nie
sprostali zadaniu. Wielka szkoda, że drugoplanowa liga bardzo utalentowanych
polskich aktorów (Ogrodnik, Chyra, Topa, Budnik) nie miała okazji zaprezentować w pełni
swego warsztatu.
Przyznaję, że Obietnica bardzo mnie rozczarowała. Ale
czy jest nad czym płakać? Chyba nie, skoro mamy świetną polską Idę, która już wkrótce zostanie
uhonorowana Oscarem. Bo musi się udać, prawda? Obietnicę oceniam na 4/10 i nie polecam, szkoda czasu.
Od początku wiedziałam, że ten film będzie słaby ;)
OdpowiedzUsuń