Pamiętacie moją zeszłoroczną
notkę podsumowującą 2013 rok? Przyznaję, że była ona bardzo osobista,
podzieliłem się z Wami swoimi refleksjami na temat bloga oraz zdradziłem kilka
sekretów ze swego życia osobistego. Co tu dużo pisać, rok temu znajdowałem się
w zupełnie innym położeniu, zmagałem się z wieloma dylematami moralnymi i
czułem, że muszę zmienić swe życie, bo w przeciwnym razie po prostu zwariuję. I
choć moje decyzje dla wielu okazywały się być kontrowersyjne, nie żałuję żadnej
z nich. Dziś mogę powiedzieć z przekonaniem, że nie należy bać się zmian w
swoim życiu, czasem trzeba postawić wszystko na jedną kartę i sprawdzić, co
przyniesie życie. Na dobrą sprawą sam nie wiem, co przyniesie mi 2015 rok, ale
patrzę w przyszłość z wielkim optymizmem. Tak to już jest w przyrodzie, że po
burzy zza chmur zawsze wychodzi słońce, po mroźnej zimie przychodzi słoneczna
wiosna, a po wyjściu z doliny można wejść na sam szczyt. Tegoroczna notka
będzie utrzymana w podobnej stylistyce co zeszłoroczna, tzn. nie znajdziecie tu
żadnych rankingów, a jedynie mocno subiektywne filmowo-serialowe (i również
nieco prywatne) podsumowanie minionego roku.
1. Mój blog, moje życie.
Aż nie chce mi się wierzyć, że
piszę dla Was już prawie dwa lata. Tak się jakoś złożyło, że okres prowadzenia
bloga przypadł na najtrudniejszy okres w moim życiu, czyli na czas brutalnego
zderzenia się z dorosłością i ponurą rzeczywistością. Pomimo, że w ciągu
kilkunastu ostatnich miesięcy wciąż brakowało mi na wszystko czasu, nie
przestałem pisać. Niezmiennie trzymam się swojej zasady napisania przynajmniej
7-8 notek w miesiącu i jak na razie udaje mi się realizować ten plan.
Oczywiście, zdarzały się momenty krytyczne, momenty niechcenia, myśli o
rezygnacji, ale dzięki Wam, Drodzy Czytelnicy, każda z tych myśli stosunkowo
szybko odpływała. Ja wciąż kocham filmowy świat, żyję i rozkoszuję się nim.
Przekraczając próg kina za każdym razem czuję przyjemny dreszczyk podniecenia,
humor poprawia mi się już w trakcie tych wszystkich głupich reklam. A po
seansie niezmiennie chcę o filmie mówić, dyskutować, pisać. To właśnie świat
filmu pomaga mi zapomnieć o problemach i bolączkach dnia codziennego. I czasem
myślę, że nie zwariowałem jeszcze całkiem dzięki temu drugiemu światu. Ogromnie
cieszę się, że wśród najbliższych mi osób są takie, które podobnie jak ja
chłoną filmowe emocje wszystkimi porami swego ciała. W tym roku wiele razy
zdarzyło mi się usłyszeć, że zarażam swą pasją, a wierzcie mi, to dla mnie
prawdziwa przyjemność. Niezmiennie pytacie mnie o opinie, żądacie rekomendacji,
chcecie dyskutować ze mną o kinie, zarówno za pośrednictwem bloga/fanpage’a,
jak i w życiu realnym. Nigdy nie uważałem się za żadną wyrocznię czy wielkiego
krytyka filmowego, ale szalenie cieszę się, że ktokolwiek liczy się z moim
zdaniem, a nawet w pewnych kwestiach uważa mnie za autorytet. Z tego miejsca
chcę wszystkim ogromnie podziękować, zarówno za wszystkie pozytywne, jak i
negatywne opinie. Jedne i drugie motywują i napędzają mnie do działania, sam
wciąż dużo się uczę i wciąż mam w głowie miliard pomysłów na swoja FILMplanetę.
Obyście chcieli zaglądać na nią jak najczęściej, bo tylko dzięki Wam to
wszystko ma jakikolwiek sens.
Co zatem przyniósł blogowi ten
mijający 2014 rok?
- napisałem dla Was łącznie 102
posty, zrecenzowałem dla Was 87 filmów i 10 seriali, a Wy pod moimi notkami
napisaliście 284 komentarze,
- liczba gości na blogu wzrosła
od zeszłego roku prawie 4 razy (!) – odwiedziliście mojego bloga już 122 152
razy,
- fan-page FILMplanety na Facebooku liczy sobie w momencie pisania notki 1476 osób (!!!) i tym samym
lokuje mój blog w naprawdę ścisłej czołówce polskich blogów filmowych…
właściwie pod każdym moim postem na Facebooku pojawiają się Wasze komentarze,
za co jestem ogromnie wdzięczny! w przyszłym roku obiecuję być znacznie
bardziej aktywny w mediach społecznościowych,
- chyba największą popularnością
w minionym roku cieszył się na blogu mój nowy cykl notek „Rankingi serialowe” –
w każdym miesiącu pojawiał się nowy ranking, a Wy zawsze gorąco komentowaliście
i wyrażaliście swoje własne opinie,
- ja sam wziąłem udział w jednej
z zabaw blogerów filmowych i dałem się namówić na coś w rodzaju „spowiedzi blogera filmowego” – w specjalnej notce przyznałem się, które z powszechnie
znanych i lubianych filmów mnie nie zachwyciły,
- po raz pierwszy zrecenzowałem
też filmową książką; mam nadzieję, że w przyszłości będę miał okazję napisać
dla Was więcej recenzji tego typu,
- miniony rok to także okres
zmian – udało mi się nawiązać współpracę z nowymi dystrybutorami, w tym z
Warner Bros Polska, Best Film, telewizją HBO i History; uczestniczyłem w
Ogólnopolskim Spotkaniu Blogerów Filmowych w Krakowie, w czasie którego miałem
wreszcie okazję poznać na żywo wszystkich tych, których dotychczas znałem
jedynie w wirtualnym świecie – było zacnie i już nie mogę się doczekać
kolejnego spotkania z wszystkimi tymi arcy-ciekawymi i sympatycznymi ludźmi;
niezmiennie należę do Organizacji Blogów Filmowych (nasze teksty możecie
znaleźć tutaj) oraz do Akademii Węży – kapituły przyznającej anty-nagrody dla
najgorszych polskich filmów; właściwie każdego miesiąca na mojej poczcie
internetowej mogę znaleźć nowe oferty współpracy, ale ja wciąż trzymam się
zasady, że FILMplaneta istnieje przede wszystkim dla ludzi i dlatego
skrupulatnie odrzucam oferty reklamodawców – obiecuję, że otwierając mojego
bloga nigdy nie traficie na reklamę produktu, który nie jest związany ze
światem filmu/seriali (ostatnio dostałem po raz kolejny ofertę reklamowania
maszynek do golenia!); kilka dni temu przyjąłem też nową propozycję – od 2015
roku moje teksty będziecie mogli przeczytać na jednym z nowopowstałych portali
o tematyce kulturalnej :)
2. Filmowe 2014.
Tak jak już pisałem, nie mam
zamiaru tworzyć rankingu najlepszych lub najgorszych filmów minionego roku. Ze
względu na bardzo pracowity koniec roku nie udało mi się nadrobić wszystkich
filmowych zaległości, dlatego też mój filmowy plebiscyt Nagrody FILMplanety
zostanie przesunięty na styczeń – liczę, że podobnie jak w zeszłym roku tłumnie
oddacie swe głosy i wspólnie uda nam się wybrać najlepsze filmy/aktorów 2014
roku.
Nie będę ukrywał, 2014 rok okazał
się znacznie mniej atrakcyjny niż rok 2013. Wiele filmów bardzo mnie
rozczarowało i po bardzo dobrym otwarciu roku (swą polską premierę miały
wówczas niemal wszystkie filmy nominowane do Oscarów) nastąpiła jakaś przepaść.
Czasami naprawdę nie było na co pójść do kina lub okazywało się, że
trailery/plakaty najzwyczajniej w świecie były przekłamane.
Które z dramatów amerykańskich
podobały mi się najbardziej? Wilk z Wall Street, Ratując Pana Banksa, Sierpień w Hrabstwie Osage, Zniewolony. 12 Years a Slave, Ona, Tajemnica Filomeny, Co jest grane, Davis?, Tylko kochankowie przeżyją, Witaj w klubie, Ocalony, Grand Budapest Hotel, Gwiazd naszych wina,
Więzy krwi, Wróg, Boyhood, Joe, Zaginiona dziewczyna, Sędzia, Mama, Furia,
Interstellar, Wolny strzelec.
Spośród dramatów europejskich
największe wrażenie zrobiły na mnie natomiast: Nimfomanka, część I, Borgman, Mandarynki, Brud, Zimowy sen, Klub Jimmy’ego
oraz Lewiatan.
Przy filmowym podsumowaniu warto
wspomnieć również o innych głośnych filmach tego roku:
- z komedii zdecydowanie warto
zwrócić uwagę na następujące tytuły: Sąsiedzi,
22 Jump Street, Riwiera dla dwojga, Rodzinne rewolucje (dlaczego wszyscy
tak krytykują ten tytuł? ja się naprawdę świetnie bawiłem!), Sekstaśma, Mów mi Vincent oraz
kontrowersyjne, ale oryginalne Wilgotne miejsca,
- bardzo pozytywnie zaskoczyły
mnie: Niezgodna, Snowpiercer: Arka przyszłości, Locke, Łowca, Zacznijmy od nowa, Dawca pamięci oraz Gość, który okazał się dla mnie
najbardziej klimatycznym i najlepszym pod względem technicznym filmem roku,
- wśród horrorów nie było w tym
roku ciekawych tytułów, polecić mogę jedynie Annabelle,
- największe rozczarowania? Sekretne życie Waltera Mitty, American Hustle, Wielkie piękno, Obietnica, Grace: Księżna Monako, Teoria wszystkiego
(The Zero Theorem), Frank, Noc Oczyszczenia: Anarchia, Epicentrum, Spódnice wgórę,
- największe masakry, które
należy omijać z daleka? Zimowa Opowieść,
Biegnij, chłopcze, biegnij, Namiętność, Milion sposobów, jak zginąć na Zachodzie, Nie ma tego złego, Lucy.
Tak jak już pisałem, zostało mi
jeszcze kilka filmów do nadrobienia, a niektóre wymienione powyżej dopiero
planuję dla Was zrecenzować.
3. Serialowe 2014.
Rok 2014 bez wątpienia stał dla
mnie pod znakiem świetnych seriali. To rok naprawdę wyjątkowych premier: Detektywa,
Fargo, American Horror Story: Freak Show, The Knick, The Missing, Sposób na
morderstwo, Olive Kitteridge, Dolina Krzemowa, Looking, Transparent, The Affair.
To także rok najlepszego dotychczas sezonu Gry
o tron, świetnego powrotu Homeland
(4 sezon naprawdę wymiata) oraz fenomenalnych sezonów: House of Cards, Raya Donovana, Żony idealnej, Hannibala, Wikingów,
Masters of Sex, Orange is The New Black. W 2014 rok swoje finały
miało wiele popularnych i oryginalnych seriali, w tym Czysta krew, Californication, The Killing, Jak poznałem waszą matkę.
Ja sam wraz z końcem roku
porzucam kilka tytułów. Niestety, coraz trudniej znaleźć mi wolną chwilę na
obejrzenie filmu, a co dopiero na seriale, które przecież są wyjątkowymi
pożeraczami czasu. Dlatego też żegnam się w tym sezonie między innymi z New Girl, Pamiętnikami wampirów, Switched at
birth, Hart of Dixie, Figurantką, Kłamstwami na sprzedaż, Skandalem, Awkward,
Brooklyn Nine-Nine.
4. 2014 – rok Idy
i innych, bardzo dobrych lub bardzo złych polskich filmów
W polskim kinie naprawdę coś
pękło i najlepiej widać to na przykładzie Idy
– filmu, który powinien być naszą narodową chlubą. Ida szturmuje kolejne festiwale filmowe, zgarnia wszystkie możliwe
nagrody (w tym również te najbardziej prestiżowe, jak choćby nagroda za
Najlepszy film europejski), dostaliśmy nominację do Złotych Globów i już w
ciągu kilku najbliższych dni okaże się, czy nie zapomniała o nas Akademia
Oscarowa. Żaden z polskich filmów nie zrobił jeszcze nigdy takiej furory na
całym świecie, mamy naprawdę ogromne szanse na Oscara w kat. Najlepszy film
nieanglojęzyczny. Nawet jeśli go nie dostaniemy, powinniśmy być dumni z
Pawlikowskiego i jego sukcesu. Ida to
naprawdę arcydzieło!
Poziom polskich filmów w 2014
roku był bardzo zróżnicowany. W kinie można było obejrzeć filmy ocierające się
o miano mistrzowskich (Pod Mocnym Aniołem, Jack Strong, Kamienie na szaniec, Bogowie), filmy zaskakująco
dobre technicznie (Miasto 44, Hardkor Disko), filmy przyzwoite (Jeziorak,
Służby specjalne, Obywatel, Serce, serduszko). Niestety, swoją premierę
miało również mnóstwo bardzo złych tytułów, do których zaliczyć można m.in. Faceta (nie)potrzebnego od zaraz, Kochanie,
chyba Cię zabiłem, Dżej Dżeja, Dzień dobry, kocham Cię, Obce ciało.
Największe rozczarowania? Bez wątpienia Obietnica
i Pani z przedszkola.
Jak donosi Gazeta Wyborcza, dla
polskich kin ten rok był przełomowy – osiągnięto rekord w sprzedaży biletów. To
naprawdę cieszy! Oby w naszym kraju powstawało jak najwięcej dobrych filmów, bo
właśnie na takie Polacy chcą chodzić do kina!
5. Życzenia i obietnice
Co czeka blog w 2015 roku? Na
pewno duże zmiany graficzne, ze zmianą logo na czele. W styczniu i lutym
spodziewajcie się mnóstwa notek dotyczących nagród filmowych (tradycyjnie już
obiecuję relację „na gorąco” z rozdania Złotych Globów, Oscarów i Węży). Ja sam
zamierzam nadrobić filmową klasykę (obym znalazł na to czas!) i jeszcze
bardziej zaprzyjaźnić się z Marvelem – za mną już większa połowa jego filmów i,
wierzcie mi na słowo, w końcu przekonałem się do superbohaterów! ;-)
Kochani! W nadchodzącym 2015 roku
życzę Wam wyjątkowych filmowych wrażeń. Obyśmy trafiali tylko na te dobre filmy
i obyśmy nie przestali ekscytować się filmowym światem. Poza tym życzę Wam (i
sobie też!) bardzo dużo szczęścia i pomyślności w życiu osobistym – spełniajmy
swe marzenia, zmieniajmy swe życia na lepsze i czerpmy z codzienności jak
najwięcej radości! ;-) Do zobaczenia w Nowym Roku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz