sobota, 20 grudnia 2014

Gdzie leży prawda? - Zaginiona dziewczyna (Gone Girl), reż. David Fincher, 2014



David Fincher to reżyser, którego zaliczam do piątki moich ulubionych kreatorów filmowego świata. Widziałem wszystkie jego filmy, niektóre z nich oglądałem wielokrotnie, do części z nich z pewnością jeszcze wrócę. Fincher stosunkowo długo każe czekać widzom na swe kolejne filmy: po Dziewczynie z tatuażem (2011) musieliśmy czekać aż 3 lata na nowy film. Czy było warto? Już teraz zdradzę, że zdecydowanie tak. Fincher nie zadowala się byle czym, on wciąż próbuje prześcignąć samego siebie, nieustannie dąży do perfekcji. Już przed seansem Zaginionej dziewczyny byłem przekonany, że i tym razem nie zawiedzie. Niech nikogo nie dziwią zatem 4 nominacje do Złotych Globów, w tym te dwie najważniejsze: dla najlepszego reżysera i najlepszego scenariusza. Mistrz thrilleru jest tylko jeden, chcąc nie chcąc, trzeba się z tym faktem pogodzić. Bo choć Zaginiona dziewczyna nie jest TAK DOBRA jak Siedem czy Podziemny krąg, to nadal perfekcyjnie skrojone połączenie thrilleru i dramatu, które na długo pozostanie w Waszej pamięci. Poniżej możecie przeczytać, dlaczego warto sięgnąć po najnowszy film Finchera.


Po utracie pracy Nick Dunne (Ben Affleck) przeprowadza się wraz z żoną, Amy (Rosamund Pike), z Nowego Jorku do rodzinnej miejscowości w stanie Missouri. Tam otwiera bar, korzystając z oszczędności małżonki. Pomimo dobrze prosperującego interesu oboje zaczynają coraz bardziej się od siebie oddalać. Gdy w rocznicę ślubu Amy przepada bez śladu, Nick staje się głównym podejrzanym (źródło: Filmweb.pl).

Powiedzmy sobie szczerze, takiego filmu jeszcze nie było. Fincher po raz kolejny stawia na oryginalność i trzeba przyznać, że i tym razem okazuje się to być receptą na sukces. Oglądając pierwsze minuty filmu można mieć wrażenie, że Zaginiona dziewczyna będzie oparta na schemacie znanym choćby z tegorocznego serialu The Affair (serial jest naprawdę świetny!), w którym poznajemy historię miłosną z dwóch różnych punktów widzenia: kobiety i mężczyzny. Stosunkowo szybko okazuje się jednak, że Fincher miał zupełnie inny pomysł na swój film. Reżyser zdradza największą tajemnicę mniej więcej w połowie filmu, a potem już tylko bawi się z widzami w kotka i myszkę, w czym, jak wiadomo, jest przecież najlepszy. Niestety, nie mogę za dużo zdradzać, bo Zaginiona dziewczyna jest jednym z tych filmów, przy których próbie streszczenia fabuły najzwyczajniej w świecie psuje się zabawę innym. 

Fincher w fenomenalny sposób definiuje pojęcie toksyczności związku, pokazuje, że pozory mylą, świat jest podły, a między kłamstwem a prawdą często znajduje się bardzo cienka granica. Film mógłby posłużyć za materiał dydaktyczny dla studentów psychologii, gdyż w wyjątkowo interesujący sposób ukazuje on, jak przez lata zmieniają międzyludzkie relacje w związku. Jestem pełen podziwu dla gry aktorskiej pierwszoplanowych aktorów. Nigdy nie zgadzałem się z zarzutami wobec „drewnianej” gry aktorskiej Bena Afflecka i przyznaję, że nie rozumiem, skąd bierze się ta ciągła krytyka w stosunku do jego osoby. Lepsza od Afflecka jest tylko wcielająca się w rolę Amy Rosamund Pike, która dzięki Zaginionej dziewczynie rozbłyśnie na  nowo (kto wie, może nawet dostanie Oscara?). Duet Pike&Affleck spokojnie można przyrównać do innych, równie dobrych duetów filmowych znanych z takich dramatów jak choćby Blue Valentine (Williams&Gosling) czy Droga do szczęścia (Winslet&DiCaprio).

Zaginiona dziewczyna to jeden z najlepszych filmów minionego roku, pod względem intrygi trudno znaleźć drugi, równie dobry hit. Dwie i pół godzinki seansu przeminą Wam tak szybko, że nawet się nie spostrzeżecie. Kto jeszcze nie widział, niech jak najszybciej nadrobi, bo coś mi się wydaje, że Fincher może nieźle narozrabiać na tegorocznych Oscarach… Ode mnie mocne 9/10.

4 komentarze:

  1. No cóż - ja należę do osób, które uważają, że Affleck nie najlepszym jest aktorem... Choć po "Operacji Argo" jestem do niego już mniej uprzedzona :D

    A czytałeś może książkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nie czytałem książki, ale po seansie planuję po nią sięgnąć. Polecasz? :)

      Usuń
    2. Właśnie też nie i chyba najpierw przeczytam, a później obejrzę film :)

      Usuń
  2. Film jest świetny, ale po tych wszystkich 'ochach' i 'achach', myślałam, że spadnę z krzesła z wrażenia. Aż tak nie było, choć niektóre zwroty akcji są genialne! Bardzo dobra produkcja. Polecam :)

    OdpowiedzUsuń