czwartek, 13 listopada 2014

O bezkarnym mordowaniu 2 - Noc oczyszczenia: Anarchia (The Purge: Anarchy), reż. James DeMonaco, 2014



Pamiętacie jeszcze moją recenzję Nocy Oczyszczenia? Pierwsza część filmu naprawdę mi się podobała, nie przez przypadek wystawiłem jej wysoką ocenę 7/10. I chociaż do kilku elementów miałem poważne zastrzeżenia, doszedłem do wniosku, że takie filmy jak Noc Oczyszczenia nie aspirują do tego, aby określać je mianem arcydzieł. To filmy, które mają nam dać w kinie dużo frajdy i pozwolić na chwilowe odmóżdżenie, przeniesienie się do innego świata i zapomnienie o własnych troskach. Swoją drogą, powinniśmy się naprawdę cieszyć, że w naszym kalendarzu nie został zaplanowany dzień na bezkarne mordowanie, czyli tzw. „czystkę”. Kiedy w mediach pojawiła się informacja o drugiej części filmu, bardzo się ucieszyłem. Miałem nadzieję, że reżyserujący obraz James DeMonaco naprawi błędy z części pierwszej i ukaże widzom nową jakość. Cóż rzec, nie wyszło. A poniżej możecie przeczytać, dlaczego.


Niedaleka przyszłość. Rząd, pragnąc zmniejszyć liczbę przestępczości, ustanawia, że raz do roku przez 12 godzin każda zbrodnia jest legalna. W dniu "czystki" para, Shane (Zach Gilford) Liz (Kiele Sanchez), wraca autem do domu. W nieoczekiwanym momencie psuje im się jednak samochód. Starając się dotrzeć pieszo do celu, zostają napadnięci przez grupę zamaskowanych psychopatów na motocyklach. Tymczasem Leo (Frank Grillo) wychodzi na ulice, by dokonać zemsty na człowieku, który pobił jego syna. Matka wraz z córką (Carmen Ejogo i Zoe Borde) ucieka ze schronienia zniszczonego przez przestępców. Cała piątka, nieznajomych sobie ludzi, spotyka się na przedmieściach Los Angeles i próbuje przetrwać noc (źródło: Filmweb.pl).

Niezmiennie uważam, że DeMonaco wpadł na naprawdę świetny pomysł i pod względem oryginalności Noc oczyszczenia plasuje się w moim rankingu wysoko. Tym większa szkoda, że w czasie realizacji coś poszło nie tak. Przy recenzowaniu pierwszej części filmu narzekałem, że akcja ma miejsce wyłącznie na zamkniętej powierzchni domku jednorodzinnego. W Nocy oczyszczenia: Anarchii DeMonaco wyprowadza co prawda swych bohaterów z domu (widzowie mogą oglądać krwawą jatkę na ulicy), ale robi to na tyle nieudolnie, że momentami można zatęsknić za zamkniętą przestrzenią domku Sandinów. Poza tym wciąż nie mogę przeboleć, iż film określa się mianem horroru, podczas gdy to najzwyklejszy w świecie thriller sensacyjny. 

Problem tkwi też w bardzo mało charyzmatycznych postaciach. W głównych rolach występują mało znani i niestety równie mało utalentowani aktorzy, z których żaden nie jest warty uwagi. Przy okazji pierwszej części dziwiłem się, że tak dobrzy aktorzy jak Ethan Hawke i Lena Headey zgodzili się na udział w filmie tego typu. Oglądając nieudolny aktorski warsztat bohaterów drugiej części aż chce się wyć z bólu i można tylko powspominać bohaterów 1 części. Pod względem fabularnym Anarchia utrzymuje taki sam poziom, choć wydaje mi się, że tym razem postawiono na jeszcze większą brutalność. DeMonaco ukazuje naprawdę interesujące studium przemocy. Wielka szkoda, że techniczne aspekty filmu nie są na tym samym poziomie co sam koncept. 

Wszyscy moi znajomi ocenili drugą część filmu wyżej niż pierwszą. Kompletnie tego nie rozumiem i pozostaję wierny samemu sobie. Stąd jedynie 4/10, nie polecam.

1 komentarz:

  1. dzięki za recenzję :) ja jeszcze nie wiem czy w najbliższym czasie sięgnę po tą produkcję

    OdpowiedzUsuń