wtorek, 28 października 2014

O moralnych dylematach - Więzy krwi (Blood Ties), reż. Guillaume Canet, 2013



Ok, cofam wszystko, co powiedziałem na temat roku 2014. Październikowe premiery zrekompensowały mi zupełnie nie filmową pierwszą połowę roku, mój apetyt w końcu został zaspokojony, a liczba filmów koniecznych do obejrzenia w kinie okazała się w tym miesiącu wręcz przytłaczająca (skąd znaleźć na to wszystko czas?!). Zanim jednak rozpiszę się na temat kolejnych fascynujących premier tej jesieni, chcę wrócić do tytułu, który miał swą polską premierę trzy miesiące temu. Więzy krwi wyróżniały się na tle innych premier tego lata, głównie ze względu na nietuzinkową obsadę. Bardzo lubię oglądać na ekranie Clive’a Owena i Matthiasa Schoenaertsa, ale do wizyty w kinie znacznie bardziej zachęciła mnie damska część obsady, tj. Marion Cotillard, Mila Kunis i Zoe Saldana. Wszyscy dali radę, szalenie miło oglądało się kolejne aktorskie wcielenia tej utalentowanej piątki. Więzy krwi to dla mnie jedna z najlepszych premier pierwszej połowy tego roku i kolejny, po świetnym Zrodzonym w ogniu, bardzo mocny film o braciach. Szczegóły poniżej.


Chris (Clive Owen) wychodzi z więzienia po odsiedzeniu wieloletniego wyroku. Czeka na niego Frank (Billy Crudup), młodszy brat, który jest dobrze zapowiadającym się gliniarzem. Frank, mimo wielu wątpliwości, daje bratu kolejną szansę, pomaga mu w znalezieniu pracy, w kontakcie z dziećmi i byłą żoną (Marion Cotillard). Kiedy Chris poznaje Natalie (Mila Kunis), pojawia się nadzieja na nowy początek. Frank spotyka się z Vanessą (Zoe Saldana), byłą dziewczyną zabójcy na usługach mafii. Choć braci zawsze wiele dzieliło, więzy krwi są dla nich najważniejsze. Czy pewnego dnia będą musieli wystąpić przeciwko sobie? (opis dystrybutora).

Los bywa przewrotny i najlepiej wiedzą o tym dwaj główni bohaterowie filmu. Jeden z nich jest policjantem, drugi natomiast przestępcą, który po wieloletniej odsiadce w więzieniu niekoniecznie chce zmienić swój styl życia. Konflikt wisi w powietrzu i nowe problemy zdają się być nieuniknione. Canet  pokazuje, że świat nie jest czarno-biały, zmusza widzów do myślenia, a wręcz poddaje ich takim samym ciężkim dylematom moralnym, jak bohaterów swego filmu. Okazuje się, że czasem zdarzają się sytuacje bez wyjścia i że każda podjęta przez nas decyzja będzie tą złą. Śledząc losy dwóch kompletnie różnych braci ciężko jednoznacznie stwierdzić, który z nich zasługuje na zaufanie. Ich decyzje i zawodowe ścieżki mogą co prawda sugerować, który jest tym dobrym, a który tym złym, ale warto zwrócić uwagę na to, że każdy z nich ma swym życiu inne doświadczenia i inne priorytety. Znaczenie tego dramatu doskonale ukazuje scena finałowa, która nie tylko obraca wszystkie wydarzenia o 180 stopni, ale też długo nie pozwala o sobie zapomnieć.

Więzy krwi to dramat sensacyjny z prawdziwego zdarzenia. Poza śledzeniem dylematów moralno-etycznych głównych bohaterów widzowie mają też szansę zobaczyć kilka naprawdę dobrych scen sensacyjnych. Jestem pełen podziwu dla gry aktorskiej właściwie wszystkich postaci, Cotillard w takim wydaniu jeszcze nie widziałem! Największe wrażenie zrobił na mnie Clive Owen – to bardzo utalentowany i przy okazji jeden z najbardziej niedocenionych współczesnych aktorów. Mam nadzieję, że Hollywood wkrótce się na nim pozna i dostanie on w końcu rolę, w której będzie mógł pokazać cały swój warsztat.  Wydaje mi się, że film ogląda się tak dobrze właśnie dzięki znakomitym aktorom, trudno znaleźć tu najsłabsze ogniwo, gdyż każdy daje z siebie wszystko. Bardzo podobały mi się też zdjęcia Offensteina i ścieżka dźwiękowa, na której można znaleźć wiele powszechnie znanych i bardzo dobrych piosenek. 

Bardzo polecam wszystkim Więzy krwi. Fani emocjonalnych i  ciężkich dramatów z elementami sensacyjnymi będą zachwyceni. Ode mnie 8/10.

1 komentarz:

  1. dzięki za recenzję :) może uda mi się również zobaczyć ten film w najbliższym czasie :)

    OdpowiedzUsuń