Jeśli ktoś jeszcze nie słyszał o
Xavierze Dolanie, to tej jesieni usłyszy już o nim na pewno. Ten 25-letni
Kanadyjczyk od samego początku podąża swą własną drogą i nawet nie myśli o
jakimkolwiek zakręcie – on najzwyczajniej w świecie wie, czego chce i
skrupulatnie to realizuje. Dotychczas wyreżyserowane przez niego filmy (Zabiłem moją matkę, Wyśnione miłości, Na
zawsze Laurence) zachwyciły widzów na całym świecie, w tym także mnie. Od
czasu obejrzenia Wyśnionych miłości wiedziałem,
że będę musiał zobaczyć wszystkie kolejne filmy mojego kanadyjskiego
rówieśnika. Dolan jeszcze nigdy mnie nie zawiódł, a wręcz przeciwnie,
każdy kolejny jego film wprawiał mnie w coraz większe osłupienie i utwierdzał w
przekonaniu, że mam do czynienia z prawdziwym mistrzem. Mistrzem, który łączy w
sobie cechy prawdziwego artysty, poety, malarza, projektanta, wreszcie aktora,
reżysera i producenta. Przyznaję, że przez chwilę miałem obawy, czy Xavier nie
podąża w nieco złym kierunku (ciągłe kręcenie się przez niego wokół tematyki
LGBT zaczynało stawać się niepokojące), ale na szczęście okazały się one
bezzasadne. Jego najnowszy obraz, Mama,
to jeden z najbardziej intymnych portretów psychologicznych matki, jakie miałem
okazję obejrzeć przez całe swe życie. To nie tylko jego najlepszy film, ale być
może również najlepszy film tego roku. Szczegóły poniżej.
Owdowiała kobieta, Diane (Anne Dorval) wychowuje samotnie
agresywnego syna, Steve’a (Antoine- Olivier Pilon). Chłopak ma piętnaście lat i
cierpi na ADHD. Wspólnie próbują związać koniec z końcem i stawić czoła
problemom. Nieoczekiwanie w ich życiu pojawia się Kyla (Suzanne Clement), tajemnicza
sąsiadka mieszkająca po drugiej stronie drogi. Dziewczyna sprawia, że w życiu
matki i syna znów pojawia się nadzieja na lepszą przyszłość (opis
dystrybutora).
Pierwsze sceny filmu dają nieco złudne wrażenie i zupełnie
nie przypominają charakterystycznego stylu Dolana. Stosunkowo niewiele w nich
artyzmu i zanurzenia w popkulturę, co może sugerować, iż reżyser chce pójść w
jakimś nowym kierunku. Nic bardziej mylnego – po wprowadzeniu postaci i
przedstawieniu ich historii otrzymujemy 100% Dolana w Dolanie. W Mamie, podobnie jak we wszystkich
wcześniejszych filmach tego utalentowanego reżysera, fabuła ma takie samo
znaczenie co forma. Tym samym widzowie otrzymują mieniącą się wieloma barwami i
wręcz ociekającą od emocji historię trzech bardzo różnych postaci. Wśród nich
najważniejszą pozycję zajmuje tytułowa matka. To ją Dolan stawia na piedestale,
prześwietla, dręczy i celebruje zarazem. W końcu, jak sam mówi „(…) to do niej
zawsze wracam, to ją chcę widzieć jako zwyciężczynię każdej bitwy, to jej krzyk
chcę słyszeć, kiedy panuje cisza”. Udało Ci się Xavier, wszystko to Ci się
udało.
O czym tak naprawdę opowiada Mama? Na to pytanie nie da się odpowiedzieć jednym zdaniem. To film
o wielkiej miłości, o agresji, bólu i cierpieniach, wreszcie o ADHD i o ogromnych
poświęceniach. To emocjonalna bomba, która może wybuchnąć w każdej chwili. To
ciągłe naprzemienne okresy radości i smutku, wciąż nachodzące na siebie i zależne
od wielu czynników emocjonalne góry i doliny. To wreszcie trójka kompletnie
różnych bohaterów, z których każdy jest dla pozostałych błogosławieństwem i
przekleństwem zarazem. Jestem pełen podziwu dla znanych mi już z poprzednich
filmów Dolana Anne Dorval i Suzanne Clement, gdyż udało im się stworzyć
absolutnie rewelacyjne i zupełnie nowe postaci. Porywcza i temperamentna Diane
oraz zamknięta w sobie i wyciszona Kyla nie tylko szalenie intrygują, ale przede
wszystkim przyciągają uwagę. Prawdziwym aktorskim objawieniem jest jednak
debiutujący Antoine-Olivier Pilon – jego rola jest tak autentyczna, że
momentami jest to wręcz przerażające.
Nie byłbym sobą, gdybym nie poświęcił przynajmniej jednego
akapitu na zachwyt nad technicznymi niuansami. Dolanowi bardzo zależało na
podkreśleniu prawdziwości swych bohaterów, w związku z czym nie
należy doszukiwać się tu tak wymyślnych scenografii, kostiumów czy makijaży jak
choćby w Wyśnionych miłościach, chociaż
warto wspomnieć, iż za kostiumy znowu odpowiada sam reżyser. Tradycyjnie
ogromną rolę pełni tu muzyka (dużo znanych hitów popularnych wokalistów, m.in.
Dido, Celine Dion czy Oasis), dzięki której można mieć wrażenie, jakby było się
naocznym świadkiem wszystkich filmowych wydarzeń. Spowolnienia, rozmycia,
prześwity – wszystkie te techniczne drobiazgi sprawiają, że nawet banalna i
nadużywana przez filmowców scena biegu w deszczu wygląda zupełnie inaczej.
Pierwszy raz w życiu dałem się też zachwycić przydługawemu charakterowi scen, w
tym przede wszystkim tej ukazującej zabawę po pierwszej wspólnej kolacji z Kylą
czy w klubie karaoke. Bo oniryczna sekwencja stanowiąca fantazję matki o przyszłości syna to już
prawdziwy szczyt i absolutne mistrzostwo, przez które serce omal nie wyskoczyło
mi z płuc.
Xavier, jesteś moim idolem. Oby wszystkie doniesienia o
Twoich przedwczesnych planach zakończenia kariery okazały się tylko głupimi
plotkami. Czy po takiej recenzji muszę jeszcze kogokolwiek zachęcać do obejrzenia tego dzieła? Ode mnie 9,5/10. Film wchodzi do polskich kin już 17 października,
obowiązkowo udajcie się do kin. Bardzo dziękuję dystrybutorowi Solopan za możliwość przedpremierowego
obejrzenia tego świetnego filmu.
A "Toma" widziałeś? Jeśli tak, to polecasz?
OdpowiedzUsuńZgapiłam się jak był w kinie i jestem ciekawa czy dużo straciłam.
"Tom" to jedyny dolanowski film, którego jeszcze nie widziałem. Także niestety na razie niewiele mogę napisać na jego temat ;)
OdpowiedzUsuń"Mommy" o wiele lepsze, mimo to seans "Toma" również jest niezwykłym przeżyciem. :)
UsuńUwielbiam filmy Dolana
OdpowiedzUsuńtesterhoteli
Cały film mama (2014) dostępny online http://hdstream.pl/ogladaj/mama-2014-napisy-pl
OdpowiedzUsuń