Scott Cooper nie ma na swym
koncie zbyt wielu filmów, ale nie zapominajmy, że to ten, który wyreżyserował Szalone serce (2 nominacje do Oscara!).
Najnowszy obraz Coopera, czyli recenzowany dziś przeze mnie Zrodzony w ogniu jest równie dobry,
utrzymany w świetnym klimacie, intrygujący. To świetny dramat, który
szczególnie powinien przypaść do gustu mężczyznom (po recenzji Ocalonego i kobiecych komentarzach na
facebooku powinienem być chyba ostrożniejszy w wydawaniu tego typu opinii,
prawda?). Cooper przedstawia wyjątkowo ciężki i brutalny świat oraz wskazuje,
jak wiele zależy w naszym życiu od przypadku, losu, tudzież innych ludzi. Historia
braci Baze zrobiła na mnie ogromne wrażenie i tylko utwierdziła w przekonaniu,
że to właśnie tego typu dramaty (a nie jacyś tam Niezniszczalni.) powinny być określane mianem „mocnego kina dla
mężczyzn”.
Russell (Christian Bale) oraz jego
młodszy brat, Rodney (Casey Affleck), mieszkają w pogrążonym w kryzysie Pasie
Rdzy w Stanach Zjednoczonych. Zawsze marzyli o wyrwaniu się z prowincji i
znalezieniu godniejszego życia. Niestety za sprawą okrutnego losu Russell
trafia do więzienia. W tym samym czasie Rodney dołącza do jednej z
najbardziej niebezpiecznych i bezwzględnych organizacji przestępczych Zachodu.
Kiedy Russell zostaje zwolniony z kryminału, musi wybierać - albo własna
wolność, albo poszukiwanie sprawiedliwości dla brata (źródło: Filmweb.pl).
To nie jest kino rozrywkowe, nie
zrelaksujecie się przy nim. Zrodzony w
ogniu to film smutny, ciężki, momentami bardzo brutalny i właśnie przez to
wszystko tak bardzo warty obejrzenia. Cooper ukazuje losy dwóch braci:
uczciwego i pragnącego podążać prawą stroną Russella oraz Rodneya, który lubi
adrenalinę i wciąż pakuje się w kolejne kłopoty. Bracia Baze przez cały czas
szukają swojego miejsca na ziemi, a los lubi z nich drwić. Najciężej jest przez
niego doświadczany starszy z braci, który musi zmierzyć się z ogromnym
dylematem moralnym i zdecydować, czy warto pozostać na ścieżce prawości, czy
może jednak oddać się żądzy zemsty i pomścić brata. Jak wcześniej wspomniałem, Zrodzony w ogniu przedstawia wyjątkowo
brutalny świat mężczyzn. Tu nie ma miejsca na sentymenty, a wypucowani gogusie
w garniturach błyskawicznie zostaliby spacyfikowani. Według Coopera life is brutal i należy nie tylko się z
tym pogodzić, ale też nauczyć żyć w takich warunkach.
To, co na pewno zwróci Waszą
uwagę, to absolutnie wybitne aktorstwo. Christian Bale w każdej roli jest tak
bardzo wiarygodny, że oglądając go na ekranie w kolejnych wcieleniach zawsze
mam wrażenie, jakbym poznawał go od nowa. Casey Affleck też radzi sobie całkiem
nieźle i jest bardzo przekonujący w roli żyjącego na granicy ryzyka. Nie sposób
nie wspomnieć też o moim ulubionym twardzielu z prawdziwego zdarzenia, czyli o
Woodym Harrelsonie oraz o bardzo dobrych rolach drugoplanowych, które odgrywają
Zoe Saldana, Willem Dafoe, Forest Whitaker i Sam Shepard. Zrodzony w ogniu ma bardzo specyficzne i nieco powolne tempo, które
– o dziwo – nie nuży i zniechęca, bo to co dzieje się na ekranie naprawdę
intryguje i wciąga. Jest bardzo klimatycznie (w dużej mierze dzięki
fenomenalnej ścieżce dźwiękowej Hinchliffe’a), coś wisi w powietrzu i czuć
ciągły niepokój. Osobiście uwielbiam takie klimaty :)
Chyba nie macie wątpliwości co do
tego, że warto sięgnąć po ten film, prawda? Mocne 8/10.
Zbieram się do tego i zbieram, ale jakoś zebrać nie mogę.
OdpowiedzUsuń