środa, 2 kwietnia 2014

O bólu istnienia wampira - Tylko kochankowie przeżyją (reż. Jim Jarmusch, 2013)



Wydawać by się mogło, że temat wampiryzmu został już wyczerpany. Po bijącej rekordy popularności i zarazem okrzykniętej jako kicz sadze Zmierzch wielu twórców filmowych zrezygnowało ze swych planów nakręcenia filmów poruszających motyw krwiopijców. Zwłaszcza, że na fali popularności sagi Meyer skorzystali też twórcy seriali. Bo czy jest ktoś, kto chociaż nie słyszał o takich hitach jak Czysta krew czy Pamiętniki wampirów? Przyznaję się, że sam również oglądam oba seriale (mam ogromną słabość do Czystej krwi!), choć nie sposób nie zauważyć, że obecne odcinki są o wiele słabsze od tych początkowych. Kiedy w zeszłym roku obejrzałem Byzantium Neila Jordana, byłem naprawdę zachwycony sposobem, w jaki przedstawił te krwiożercze stwory. Uzmysłowiłem sobie wówczas, jak wiele zależy od kreatywności reżysera – to właśnie on może udowodnić, że dany temat wcale nie został wyczerpany. I oglądając najnowszy film Jarmuscha uśmiechałem się w duchu do samego siebie, gdyż przypomniały mi się moje odczucia po Byzantium. Panie i Panowie, Tylko kochankowie przeżyją to najlepszy film o wampirach, jaki dotychczas powstał. Bezsprzecznie.


Adam (Tom Hiddleston) jest unikającym rozgłosu i słonecznego światła undergroundowym muzykiem, skrzyżowaniem Syda Barreta i Davida Bowiego z Hamletem. Mieszka w odludnej części Detroit, kolekcjonuje gitary, słucha winyli i tworzy elektroniczną muzykę końca świata. Melancholijną samotność rozjaśnia długo oczekiwany przyjazd jego ukochanej, Ewy (Tilda Swinton). Razem jeżdżą nocami po wyludnionym Detroit w hipnotycznym rytmie muzyki, celebrując każdą spędzaną razem chwilę. Jednak spokojne życie zakochanej pary zostanie wystawione na próbę, kiedy niezapowiedzianie dołączy do nich nieobliczalna i wygłodniała siostra Ewy - Ava (Wasikowska)… (źródło: Filmweb.pl).

Twórca takich hitów jak Broken Flowers czy Truposz serwuje widzom wyjątkową ucztę.  Wampiry z filmu Jarmuscha są tak bardzo inne od tych ze Zmierzchu czy wymienionych wyżej seriali, że można mieć wrażenie, jakby żyły w zupełnie innym świecie, w innej rzeczywistości. Adam i Ewa nie wykorzystują w żaden sposób swej nadzwyczajnej siły, a wręcz przeciwnie – cierpią, są zmęczeni, odczuwają ból istnienia. Jarmusch ukazuje nam kilka dni z życia swoich krwiopijców i robi to w fenomenalny sposób. Wampiry Jarmuscha w swym zachowaniu przypominają nieco egzaltowanych intelektualistów: sączą krew z kieliszków, które idealnie nadawałyby się jako eksponaty w muzeum sztuki użytkowej. Ponadto oddają się artystycznym zajęciom (czytanie, pisanie, komponowanie) i co najważniejsze, w swym życiu kierują się etyką i moralnością (wyjątek stanowi Ava). I choć akcja filmu posuwa się do przodu bardzo mozolnie, wciąga, hipnotyzuje i szalenie intryguje…

Jestem już co prawda ponad tydzień po seansie, ale muszę Wam się przyznać, że wciąż żyję tym filmem. Bo od czasu Tylko Bóg wybacza chyba żaden obraz nie zachwycił mnie tak bardzo swoją niesamowitą klimatycznością! W filmie dominują ciemne barwy, wciąż panuje mrok, czuć posępny klimat. Scenografia mrocznego mieszkania Adama w połączeniu z gotycko-rockowym brzmieniem (soundtrack z tego filmu jest absolutnie rewelacyjny!) daje niesamowite efekty audiowizualne. W cały ten klimat idealnie wpisują się odtwórcy głównych ról – połączenie charyzmatycznego Hiddlestona i magnetycznie Swinton okazało się strzałem w dziesiątkę! Śmiem nawet zaryzykować stwierdzeniem, że to jeden z najlepszych duetów ostatniego dziesięciolecia w świecie filmu. Jestem pełen podziwu dla charakteryzatorów, którzy wykonali kawał porządnej roboty – Tom Hiddleston i Tilda Swinton wyglądają właśnie tak, jak powinny wyglądać wampiry. Nie sposób nie wspomnieć też o roli Wasikowskiej, która gra tutaj zupełnie odmienną rolę od dotychczasowych i którą w momencie pojawienia się na ekranie ciężko rozpoznać!

Jeśli lubicie filmy, w których mocno czuć artyzm i kreatywną duszę reżysera, obowiązkowo obejrzyjcie najnowszy film Jarmuscha. Nowe doznania gwarantowane! Mocne 8/10 ode mnie.


4 komentarze:

  1. Dla mnie wampiry są metaforą człowieczeństwa (snobizm to zbyt pejoratywne okreslenie). Stoja w opozycji do konsumpcjonizmu zombiakow jak nazywaja umarłych za życia ludzi - o tym pisałem w swojej recenzji ;) Z kolei mnie "byzantium" nie zachwyciło, a seriali szczerze nie kojarzę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, rzeczywiście coś jest w tym pomyśle z metaforą. Ten film jest tak świetny, że aż chce się go poznawać głębiej i głębiej... :)
      No nie gadaj, że nie słyszałeś o Czystej krwi! :P

      Usuń
    2. Do seriali mnie nie ciągnie, a wampirów tym bardziej;)

      Usuń
  2. Ja jeszcze tego filmu nie widziałam...bo ciągle mi umyka,w Lublinie grali go zbyt późno bym poszła,a w Warszawie chyba juz nie grają...szkoda,bo chciałam go zobaczyć na dużym ekranie podobnie jak "Byzantium",które szalenie mi sie podobało.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń