Dzisiejsza notka jest szczególna,
gdyż pierwszy raz w historii tego bloga cały wpis zostanie poświęcony… książce.
Nie będzie to typowa recenzja, a raczej zbiór luźnych uwag na temat
przeczytanej przeze mnie ostatnio biografii jednego z moich ulubionych aktorów.
Leonardo DiCaprio to aktor, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Widziałem
niemal wszystkie filmy z jego udziałem (a te, których nie widziałem, nadrobię w
bliskiej przyszłości) i wciąż oczekuję na kolejne. Udział DiCaprio jest
gwarancją jakości – wystarczy przejrzeć jego filmografię (LINK) i już się wie,
że to prawdziwa gwiazda. Kiedy podczas ostatniej wizyty w Empiku zobaczyłem
okładkę książki Douglasa Wrighta, nie potrafiłem przejść wobec niej obojętnie.
Pochłonąłem całość w kilka dni i kiedy odłożyłem ją na półkę, zdałem sobie
sprawę, że od teraz będę patrzył na Leo z zupełnie innej perspektywy. Bo to nie
tylko najlepszy aktor swojego pokolenia, ale przede wszystkim niezwykle
interesujący człowiek o wielu twarzach. W tej notce chciałbym Wam przedstawić
przynajmniej część z nich.
Leo da Vinci. Wright rozpoczyna swą książkę rozdziałem, w
którym przygląda się bliżej rodzicom Leonardo. Nieco zamknięta w sobie Irmelin
(z pochodzenia była Niemką) poznała ekstrawertycznego bitnika George’a DiCaprio
podczas studiów w City College. Jak pisze Douglas „(…) pobrali się po dwóch
latach i resztę lat sześćdziesiątych spędzili zanurzeni w undergroundowej
kontrkulturze”. To właśnie w tamtych czasach nawiązali wiele ciekawych
znajomości, w tym. m.in. z Bukowskim, Burroughsem i Ginsbergiem. Podczas
wyjazdu do Włoch, będąca w ciąży Irmelin poczuła kopnięcie w brzuchu właśnie w
chwili, kiedy oglądała obraz Leonarda da Vinci. Już wtedy postanowiła, że jeśli
urodzi syna, nada mu imię na cześć włoskiego geniusza. W związku z przyjściem
na świat potomka, pełni artystycznych ideałów Irmelin i George przeprowadzili
się do Los Angeles, do Hollywood. Przyszło im jednak mieszkać w jednej z
najbiedniejszych dzielnic, gdzie ledwo wiązali koniec z końcem. To właśnie
między innymi bardzo trudne warunki życia codziennego przyczyniły się do rozpadu
ich związku. A mały Leo stawiał swe pierwsze kroki czując na sobie wzrok
pragnących kolejnych działek narkomanów, w otoczeniu licznych sex-shoppów i tanich
agencji (Leonardo mieszkał wraz z matką
w okolicy tzw. Alei Strzykawek).
Leo w szkole. DiCaprio był niezwykle żywotnym dzieckiem i uwielbiał
zwracać na siebie uwagę. Już jako czterolatek przejawiał zdolności aktorskie,
gdyż jego ulubionym zajęciem było naśladowanie innych. Duży wpływ na jego rozwój miały kontakty z
ojcem, który nie zmienił swych hipisowskich upodobań i wielokrotnie zabierał
syna na parady, w czasie których spacerowali w samej bieliźnie, wysmarowani błotem
i z kijami w rękach. W wielu wywiadach DiCaprio wspominał te czasy przyznając,
że dzięki swym wyjątkowo luźnym rozmowom z ojcem (w tym przede wszystkim na
temat seksu i używek), niewiele było go potem w stanie zaszokować. George i
Irmelin, pomimo rozpadu związku, doszli do porozumienia i postanowili zrobić
wszystko, aby nie zmarnować talentu swego syna. Właśnie dzięki nim Leo trafiał
do najlepszych szkół i wciąż udawał się na kolejne castingi. Po wielu
rozczarowaniach, DiCaprio miał ochotę porzucić swe marzenia o aktorstwie i
skupić się na nauce, by w przyszłości zostać biologiem lub agentem biura
podróży. Los chciał jednak inaczej – w końcu zaczął dostawać role w reklamach,
w tym m.in. w reklamach samochodzików Matchbox i płatków śniadaniowych.
Największą sławę przyniosła mu jednak reklama gumy do żucia, co okazało się
przepustką do ról w serialach i operach mydlanych oraz epizodów w filmach,
takich jak Trujący bluszcz czy Critters 3.
Leo i rodzina. DiCaprio nigdy nie miał wątpliwości, komu zawdzięcza
swój ogromny sukces. Na własne oczy widział wszystkie wyrzeczenia ze strony
matki i już jako dziecko postanowił, że jeśli kiedyś uda mu się zdobyć status gwiazdy,
wynagrodzi rodzicom tamte ciężkie czasy. Niech nikogo nie dziwi zatem, iż na wszystkich
najważniejszych galach filmowych Leo zjawia się niemal zawsze w towarzystwie
swej mamy. Nie stanowi to w żadnym wypadku o „syndromie maminsynka”, a o ogromnym
szacunku i przywiązaniu do najważniejszej kobiety jego życia. Ojciec z kolei
był pierwszym agentem (managerem) małego DiCaprio i to on jako pierwszy czytał
nadsyłane do młodego aktora scenariusze. Co ciekawe, nawet kilkanaście lat
później, kiedy Leo mógł już w nich przebierać, zawsze radził się swego ojca i
bardzo liczył się z jego zdaniem. Ogromną rolę w życiu aktora odegrała też
babcia (Helene Indenbirken), z którą spędzał każde wakacje jako dziecko i która
do dnia śmierci była jego najlepszą przyjaciółką.
Leo jako wschodząca gwiazda. Książka Wrighta przepełniona jest
wypowiedziami aktora z różnych okresów jego dorastania. Najbardziej
rozczulające są fragmenty wywiadów, których udzielał jeszcze jako nastolatek.
Nie dość, że był rozbrajająco szczery, to w dodatku nawet przez myśl nie
przechodziło mu wówczas, jak wielką zrobi karierę. Od zawsze fascynował się grą
aktorską Roberta De Niro i Jacka Nicholsona, których uważał za mistrzów
aktorskiego warsztatu. Niespodziewanie, przy okazji angażu do filmu Chłopięcy świat, pojawiła się szansa
wystąpienia u boku jednego z mistrzów. Leo do dziś wspomina spotkanie z De Niro
jako jedno z najbardziej stresujących w jego życiu. Nie wiedział, że zrobił na
tym znanym aktorze ogromne wrażenie i że to właśnie on jako pierwszy poleci go
w przyszłości Martinowi Scorsese. Prawdziwą sławę i pierwszą nominację do
Oscara przyniosła DiCaprio znakomita rola upośledzonego chłopca w filmie Co gryzie Gilberta Grape’a. Wszyscy
krytycy zachwycali się młodym aktorem, a Leo mógł sobie wreszcie pozwolić na
zakup własnego samochodu i mieszkania. To właśnie tamten moment okazał się
przełomowy w jego karierze. Później kolejne propozycje zaczęły napływać
zewsząd. Spośród licznych scenariuszy aktor wybrał te (Romeo i Julia, Titanic),
które zadecydowały o jego dzisiejszej pozycji w świecie filmu.
Leo jako kobieciarz i imprezowicz. Niemal w każdym z rozdziałów swej
książki Wright porusza temat kobiet w życiu aktora. A trzeba przyznać, że było
ich całkiem sporo… Leo nigdy nie krył się z tym, że uwielbia imprezować i
podrywać piękne dziewczyny, w tym przede wszystkim modelki (stąd np. w
Australii określa się go mianem „modelkarz”). W czasie licznych castingów Leo
poznał wielu aktorów swego pokolenia i z wieloma z nich połączyła go dozgonna
przyjaźń, w tym m.in. z Tobeyem Maguirem oraz Markiem Wahlbergiem. Nie bez
powodu grupę imprezujących młodych aktorów określano jako „grupę łowców cipek”,
choć Leo w wielu wywiadach przyznał, że jest mu przykro z powodu tego
określenia. W jego życiu wciąż przewijały się kolejne kobiety, a brukowce
łączyły go z niemal wszystkimi samotnymi pięknościami. Pomimo ogromnej ingerencji
mediów w życie prywatne, aktorowi udało się stworzyć kilka trwałych związków, w
tym z takimi pięknościami jak Gisele Bundchen, Bar Refaeli oraz Blake Lively.
Niestety, żadna z tych kobiet nie doczekała się nawet pierścionka
zaręczynowego, co świadczy o tym, że Leo wciąż szuka tej jedynej. W kontekście
obfitującej w romantyczne znajomości przyszłości nieco zabawna może okazać się
historia pierwszego pocałunku Leo, który opisuje ją w ten sposób: „(…)
Dziewczyna wpuściła mi do ust chyba koło funta śliny – musiałem odejść na bok i
ją wypluć”. Co ciekawe, pomimo licznych romansów, DiCaprio nie zdołał
uniknąć podejrzeń o homoseksualizm, w tym przede wszystkim o wieloletni romans
z Maguirem, co zresztą obaj szyderczo wyśmiali.
Leo jako ekolog. DiCaprio nigdy nie ukrywał, że od zawsze fascynowała
go przyroda i gdyby tylko nie poszedł w stronę aktorstwa, to z pewnością
zostałby przyrodnikiem. Świat filmu pozwolił mu na zobaczenie najpiękniejszych
zakątków naszej planety. To właśnie dlatego Leo postanowił wykorzystać swą
popularność i wcielić się w rolę społecznika. Przeznaczył on ogrom własnych
środków pieniężnych na liczne akcje wspierające ochronę przyrody, nakręcił
własny film dokumentalny, wspierał politykę Johna Kerry’ego oraz, co
najważniejsze, sam pokazywał, że da się żyć ekologicznie. Do dziś porusza się
on ekologicznym autem z silnikiem hybrydowym, a jego wille są tworzone z zachowaniem
najwyższych standardów, tzn. DiCaprio unika wszelkich nowinek technologicznych,
których wykorzystanie wiązałoby się z jakimikolwiek naruszeniem środowiska
naturalnego. Jego działania zostały wielokrotnie docenione, w tym m.in. przez
Akademie Filmową, która w 2004 roku przyjęła pewne uchwały i „(…) po raz
pierwszy w historii Oscarów ceremonia stała się zielona” (Leo pojawił się wówczas na scenie z byłym wiceprezydentem
Alem Gore’em).
Leo jako supergwiazda. Wiecie, co podobało mi się najbardziej w
książce Wrighta? Szczegółowe opisy powstawania filmów, w których mógł wystąpić
Leo. A wszystko to okraszone fantastycznymi komentarzami aktorów i reżyserów,
którzy mieli okazję poznać osobiście DiCaprio. Wśród nich nie ma nawet jednej
osoby, która śmiałaby podważyć jego ogromne zaangażowanie i talent. Na swój
sukces Leo pracował przez wiele lat i tylko dzięki ciężkiej pracy mógł zagrać w
filmach wszystkich najsłynniejszych reżyserów świata: Spielberga, Tarantino,
Scotta, Nolana i Scorsese, który stał się nie tylko jego mistrzem, ale i
wielkim przyjacielem. Co ciekawe, DiCaprio wciąż powtarza, że w żadnym wypadku
nie chce zastąpić swą osobą postaci De Niro, który przecież przez wiele lat był
związany filmowo z Martinem Scorsese. Niezwykle ciekawe okazały się też
wypowiedzi innych aktorów, którzy są pełni podziwu dla Leonardo. Jeśli chcecie
dowiedzieć się, co o aktorze sądzą takie gwiazdy jak Kate Winslet czy Tom
Hanks, sami musicie sięgnąć po tę książkę. Mnie najbardziej spodobały się słowa
Spielberga: „(…) Były takie momenty, kiedy mógłbym zaakceptować pewne ujęcia, ale Leo
wtedy mówił: <<Nie. Myślę, że to jeszcze nie to. Zagram to jeszcze
raz>>. I zawsze wymyślał coś, co było po prostu genialne”.
Uwierzcie mi, nie zdradziłem Wam
nawet odrobiny tajemnic Leonardo DiCaprio. To niekwestionowanie jeden z najbardziej
utalentowanych hollywoodzkich aktorów, który pomimo oszałamiającego sukcesu
ciągle dąży do perfekcji. Miejmy nadzieję, że jego kolejne role przyniosą mu w
końcu Oscara. A Was wszystkich zachęcam do przeczytania książki Douglasa
Wrighta. Naprawdę warto.
ps: przeglądając gify można trafić na takie cacuszka (ja umarłem i wciąż nie mogę się podnieść z ziemi)
Leo to mój ulubiony aktor i na pewno kupię książkę :) Dzięki za szczegółowy opis ;)
OdpowiedzUsuń