poniedziałek, 17 lutego 2014

O wyprawie po milion dolarów – Nebraska (reż. Alexander Payne, 2013)



Przyznaję, że najnowszy obraz Payne’a od samego początku nie pasował mi do pozostałych filmów nominowanych w tym roku do Oscara. I choć nie spodziewam się, że którakolwiek z sześciu oscarowych nominacji zamieni się w nagrodę, ani trochę nie żałuję prawie dwóch godzin poświęconych na ten film. Dotychczas widziałem jedynie trzy filmy Alexandra Payne’a i każdy z nich okazał się być całkiem poprawny. Najbardziej podobały mi się chyba niezależne Bezdroża, które zostały uhonorowane Oscarem za „Najlepszy scenariusz adaptowany”. Kto wie, może historia się powtórzy i to właśnie czarno-biały film Payne’a okaże się być czarnym koniem w tegorocznym wyścigu po najbardziej prestiżowe nagrody branży filmowej? Pożyjemy, zobaczymy… A póki co zachęcam do zapoznania się z moją recenzją Nebraski.

  

Film opowiada historię niejakiego Woody’ego Granta (Bruce Dern) – niedołężnego staruszka, który po otrzymaniu kuponu reklamowego jest przekonany, że wygrał na loterii milion dolarów. Od momentu otrzymania kuponu Woody chce za wszelką cenę odebrać swą „nagrodę” i dlatego pozwala sobie na coraz dłuższe piesze wycieczki, chce udać się z Montany do Nebraski na piechotę. Jego syn, David (Will Forte) zaczyna mieć dosyć codziennych poszukiwań ojca i dla świętego spokoju postanawia pojechać z nim do tytułowej Nebraski. W drodze po nagrodę panowie zatrzymują się w rodzinnym mieście Woody’ego, gdzie czeka na niego spotkanie z przeszłością…

Podobnie jak wspomniane Bezdroża, Nebraska jest znakomitym przykładem niezależnego kina drogi. Osobiście przyznałem temu filmowi nagrodę za najbardziej leniwe tempo akcji. W filmie nie zobaczycie bowiem niczego nadzwyczajnego lub oryginalnego. Tym bardziej dziwne zdaje mi się być przyporządkowanie Nebraski do kategorii dramatów przygodowych. Według mnie film jest znakomitym komediodramatem, przepełnionym ironią i komizmem sytuacji w najlepszej postaci. To także świetna satyra na nasze codzienne życie w ciągłym biegu. Film Payne’a skrywa w sobie wiele niespodzianek i ukrytych motywów – trzeba być naprawdę uważnym widzem, aby dostrzec je wszystkie. Przy tym wszystkim wylewa się z niego ogrom nie do końca zidentyfikowanego sentymentalizmu, a w powietrzu czuć nostalgiczność, której w żadnym wypadku nie można utożsamiać ze smutkiem. Bo wbrew pozorom Nebraska to film bardzo optymistyczny, z wyjątkowo ciepłym finałem.

Wspólna podróż ojca z synem do Nebraski mimowolnie zamienia się w podróż w czasie do przeszłości. Woody’emu przyjdzie odwiedzić wszystkie dawne miejsca, w tym rodzinny dom, warsztat samochodowy, w którym pracował oraz liczne bary i puby, w których upijał się do nieprzytomności. Kiedy w mieście rozpanoszy się plotka o jego wygranej, dawni znajomi od razu przypomną sobie o wszystkich jego długach. Jak na dobry niezależny film przystało, Nebraska przepełniona jest dziwacznymi i niezwykle charakterystycznymi postaciami. Na mnie największe wrażenie zrobiła postać żony Woody’ego (rewelacyjna rola June Squibb!), która ma wyjątkowo wiele do powiedzenia i która niezbyt przejmuje się opiniami innych. Dialogi są naprawdę rozkoszne, ale ja szczególną uwagę zwróciłem na komizm sytuacji. Wątku zgubienia zębów czy kradzieży kompresora nie zapomnę chyba do końca życia! ;) Niezwykły klimat filmu zostaje podkreślony bardzo przyjemną dla ucha ścieżką dźwiękową oraz zjawiskowymi zdjęciami. 

Seans Nebraski okazał się być wyjątkowo wytworną ucztą dla duszy. Ode mnie mocne 8/10, polecam!

5 komentarzy:

  1. Dla mnie to jest jedynie dobry film. Faktycznie, ma wiele genialnych momentów, w których króluje oczywiście June, ale wspomniane przez Ciebie sceny poszukiwawcze również były rewelacyjne. Zdziwiłam się, że chwilami film rozbrajał mnie ciętymi ripostami, ale w szczególności tematem. Dziwię się, że wylądował wśród najlepszych, osobiście uważam, że nie jest on żadną konkurencją, aczkolwiek jeżeli chodzi o dwóch staruszków, to już bym się zastanowiła :) Fakt faktem, tak jak piszesz film ma bardzo pozytywny wydźwięk. Finał mnie zaskoczył- takie utarcie nosa wszystkim :D Nie mniej, znowu powołam się na Twoje zdanie- tak leniwie się toczy ten film, że z trudem nie zasnęłam :))))

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie słyszałem o tym filmie, dopiero ostatnio na blogach zaczęły się pojawiać recenzje, ale jakoś ani tytuł ani fotosy nie przykuwały mojej uwagi. Dopiero do tutaj zajrzałem, bo już za dużo tej "Nebraski" wszędzie było. I bardzo się cieszę, bo jak przeczytałem film ciekawy, taki jakie czasem lubię. Na pewno zobaczę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi zachęcająco :) Nie czytałam jeszcze żadnych recenzji "Nebraski" i obawiałam się, że film będzie przeraźliwie nudny. Teraz jestem bardziej przychylnie nastawiona.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. 'Nebraska' mnie urzekła - czułością, delikatnością, wspaniałym soundtrackiem. i ani przez chwilę się nie nudziłam. uważam, że warto poświęcić mu czas i naładować się pozytywną energią :) jesteś pewien, że nie za dużo z fabuły zdradzasz w recenzji?

    OdpowiedzUsuń
  5. Hm, nie wydaje mi się ;) Sądzę, że zdradzam tyle, co i w pozostałych recenzjach.

    OdpowiedzUsuń