Dzisiaj chciałbym Wam przedstawić
przedostatnią część mojego cyklu poświęconego Złotym Globom 2014. Jednym z
moich postanowień noworocznych związanych z blogiem było to, abym więcej pisał
o serialach, a dzisiejszego dnia trafia się ku temu najlepsza okazja. Co
ciekawe, każdy z nominowanych seriali oglądam. Z większością z nich jestem na
bieżąco, część nadrabiam, ale są też 2-3, w które dopiero się wciągam. Poniżej
krótki przegląd seriali nominowanych do Złotych Globów w kategorii Najlepszy
serial dramatyczny.
House of cards (4 nominacje: Najlepszy serial dramatyczny, Najlepszy
aktor – Kevin Spacey, Najlepsza aktorka – Robin Wright, Najlepszy aktor
drugoplanowy – Corey Stoll)
Po zwycięskich dla swojej partii
wyborach prezydenckich senator Francis Underwood (Kevin Spacey) zostaje
pozbawiony obiecanego mu wcześniej stanowiska Sekretarza Stanu. Underwood,
wykorzystując manipulacje oraz intrygi, zamierza zemścić się na prezydencie i
odebrać mu urząd. Postanawia posłużyć się również dziennikarką Zoe Barnes (Kate
Mara) (źródło: Filmweb.pl).
Bardzo nie lubię dramatów politycznych,
dlatego od samego początku bardzo sceptycznie podchodziłem do tego tytułu i do
wszystkich zachwytów nad nim. Kiedy jednak w końcu zmusiłem się do obejrzenia
pierwszego odcinka, wszystko stało się jasne. Tak, ten serial naprawdę jest wyjątkowy.
Po pierwsze, wyreżyserował go David Fincher – niekwestionowany mistrz thrilleru
i jeden z moich ulubionych reżyserów. Po drugie, w pierwszoplanowe role
wcielają się mistrzowie aktorskiego rzemiosła (Spacey i Wright to para idealna),
a bohaterowie występujący drugoplanowo także dają z siebie wszystko. I wreszcie
po trzecie, słuchanie tak błyskotliwych dialogów/monologów oraz śledzenie tak
mistrzowskich intryg politycznych jest niewątpliwą przyjemnością. Gdyby nie
ostatni sezon Breaking Bad, jestem
przekonany, że House of cards
zebrałby wszystkie nagrody w nominowanych kategoriach. Jedno jest pewne – Robin
Wright z pewnością pokona konkurentki i na pewno opuści galę z nagrodą.
ps: to wcale nie przypadek, że aż
3 razy użyłem słowa „mistrzowski” :)
Breaking Bad (3
nominacje: Najlepszy serial dramatyczny, Najlepszy aktor – Bryan Cranston,
Najlepszy aktor drugoplanowy – Aaron Paul)
Głównym bohaterem serialu jest
Walter White (Bryan Cranston), nauczyciel chemii mieszkający w Nowym Meksyku
wraz z żoną (Anna Gunn) oraz nastoletnim synem (RJ Mitte) cierpiącym na
porażenie mózgowe. Kiedy u Waltera zostaje zdiagnozowany rak w trzecim stadium,
lekarze rokują, że pozostały mu dwa lata życia. Dzięki tym prognozom Walter
wyzbywa się wszelkich lęków i pragnąc zabezpieczyć swoją rodzinę finansowo
decyduje się wkroczyć do niebezpiecznego świata narkotyków i zbrodni (źródło: Filmweb.pl).
Breaking Bad to kolejny serial, po który
sięgnąłem zbyt późno. Owszem, już od kilku lat słyszałem bardzo pochlebne
recenzje, jednak opis serialu zupełnie mnie nie przekonywał, a pierwszy odcinek
prawie w ogóle mi się nie podobał. Nigdy nie skreślam jednak serialu po
pierwszych odcinkach (no chyba, że jest wyjątkowo beznadziejny…), w związku z
czym postanowiłem dać Walterowi i Jessemu jeszcze jedną szansę. Opłaciło się.
Przyznaję się bez bicia, że obecnie oglądam dopiero 2. sezon serialu. Z jednej
strony się cieszę, że tyle odcinków jeszcze przede mną, z drugiej natomiast
czuję niesmak, że nie wiem, dlaczego wszyscy aż tak bardzo ekscytują się
ostatnim sezonem i przewidują, że właśnie ze względu na niego Breaking Bad pokona w wyścigu o Złotego
Globa House of cards. Serial się już
zakończył, więc właściwie to ostatnia okazja do nagrodzenia go. I jakoś pod
skórą czuję, że przynajmniej jedna statuetka trafi w ręce twórców…
Żona idealna (3 nominacje: Najlepszy serial dramatyczny,
Najlepsza aktorka – Julianna Margulies, Najlepszy aktor drugoplanowy – Josh Charles)
Po kompromitacji przez publiczny
seks i korupcję swojego męża polityka, który trafia do więzienia, Alicia
Florrick (Julianna Margulies) musi utrzymać rodzinę. Dzięki przyjacielowi
powraca po 13 latach do zawodu prawnika i zaczyna pracować w prawniczej firmie
w Chicago (źródło: Filmweb.pl).
Wybaczcie mi, ale nie napiszę Wam
zbyt wiele o Żonie idealnej, bo
najzwyczajniej w świecie byłoby to nie fair. Otóż jest to jeden z tych seriali,
z którymi dopiero zaczynam przygodę, w związku z czym nie mam jeszcze
wyrobionego zdania na ich temat. Ogólnie nie przepadam za dramatami
prawniczymi, ale te cztery odcinki Żony
idealnej, które miałem dotychczas okazję zobaczyć, były dosyć interesujące.
Równocześnie z Żoną idealną zacząłem
oglądać Skandal i muszę uczciwie
przyznać, że ten drugi tytuł bardziej mi się spodobał. Jako, że z Żoną idealną czeka mnie jeszcze 5.
sezonów, wszystko może się jeszcze zdarzyć. Na pewno będę Was na bieżąco
informował o mojej opinii o serialu. A może Wy oglądacie na bieżąco i
napiszecie, czy warto sięgnąć po kolejne odcinki? Póki co Żona idealna raczej nie dostałaby ode mnie żadnego Globa ;)
Masters of sex (2 nominacje: Najlepszy serial dramatyczny,
Najlepszy aktor – Michael Sheen)
William Masters (Michael Sheen)
jest uznanym lekarzem ginekologiem zafascynowanym studiowaniem ludzkiej
seksualności. Jest jednak niespełniony w życiu prywatnym, brakuje mu
umiejętności interpersonalnych, a jego badania spotykają się z niezrozumieniem
ze strony kolegów. Ich wagę docenia jego nowa asystentka Virginia Johnson
(Lizzy Caplan), nieskrępowana rozwódka samotnie wychowująca dzieci. Prace Mastersa
i Johnson nie tylko okażą się pionierskie na polu naukowym, ale zmienią również
obyczajowość i oblicze amerykańskiej popkultury.
Bezapelacyjnie najlepsza premiera
2013/2014. Serial przyciągnął mnie do siebie już od pierwszego odcinka i na
każdy kolejny epizod czekałem z wielką niecierpliwością. Bardzo się cieszę, że
już po 1. sezonie Masters of sex
został nominowany i to aż w dwóch kategoriach, ale czuję wielki niedosyt, że
zupełnie pominięto Lizzy Caplan, która bardzo zasługiwała na nominację dla
Najlepszej aktorki. Cóż, miejmy nadzieję, że za rok ten błąd zostanie
naprawiony, a póki co pozostaje czekać do września na 2 sezon, który – miejmy nadzieję
– będzie równie dobry co 1. Ciekawe, czy Masters
of sex zamiesza w wyścigu seriali dramatycznych po nagrodę… Przyznaję, że wygrana
tego serialu byłaby wielką niespodzianką, dla mnie jak najbardziej przyjemną.
Downton Abbey (1 nominacja: Najlepszy serial dramatyczny)
Akcja serialu rozgrywa się w
trudnych i burzliwych czasach zarówno dla Anglii, jak i dla całego
świata. Opowieść o Downton Abbey to historia ludzi żyjących we dworze należącym
do państwa Grantham i ich córek. Domem kierują kamerdyner Garson i
ochmistrzyni, pani Hughes, a sprawne działanie tego skomplikowanego mechanizmu
zapewnia liczna służba. Lord Grantham (Hugh Bonneville) zabiega o
utrzymanie rodzinnego majątku i przekazanie go następnemu pokoleniu; wspomagają
go w tym żona Cora (Elizabeth McGovern) i matka Violet
(Maggie Smith). Na drodze do celu staje katastrofa Titanica, w której ginie
jego przyszły zięć i spadkobierca. Szok po śmierci następcy potęguje fakt, że
jedynym możliwym dziedzicem może zostać nikomu nieznany kuzyn Matthew (Dan
Stevens), który wraz z matką Isobel Crawley (Penelope Wilton) przybywa do
Downton Abbey...
Trzeba
przyznać, że tylko 1 nominacja dla Downton
Abbey była jednym z największych zaskoczeń podczas ogłoszenia nominacji do
Złotych Globów 2014. Serial ma na swoim koncie już 2 nagrody, w tym dla
Najlepszego mini serialu (2012) i dla Najlepszej aktorki drugoplanowej – Maggie
Smith (2013). Na dobrą sprawę to jedyny serial kostiumowy spośród wszystkich
nominowanych. Nie widziałem jeszcze ostatnio wyemitowanego sezonu serialu, ale
nie sądzę, aby miał wygrać Złotego Globa, zwłaszcza, że w tym roku konkuruje o
niego z tak silnymi przeciwnikami… (źródło: Filmweb.pl).
Wśród seriali nominowanych do
Złotych Globów 2014 w kategoriach aktorskich aż 2 nominacje dostał Ray Donovan (Najlepszy aktor – Liev Schreiber,
Najlepszy aktor drugoplanowy – Jon Voight). Fabuła serialu prezentuje się
bardzo interesująco: tytułowy bohater zajmuje się zawodowo rozwiązywaniem
problemów znanych i bogatych mieszkańców Los Angeles - może sprawić, że każdy
problem zniknie, jednak nie może sobie poradzić z tymi, które piętrzy jego
rodzina; prawdziwe kłopoty zaczynają się, gdy jego ojciec zostaje
niespodziewanie wypuszczony z więzienia. Ray
Donovan to według mnie druga najciekawsza premiera 2013 roku i nominowani
aktorzy bez wątpienia zasługują na wygrane. Tyle tylko, że obaj muszą
konkurować z aktorami z Breaking Bad
oraz z House of cards. Sorry
Schreiber, ale Spacey i Cranston są jednak od Ciebie lepsi…
Po jednej nominacji otrzymały kolejno: Parenthood, The Blacklist, Nashville, Orphan
Black, Skandal, Orange is the new black. Jeśli ktokolwiek mógłby
zamieszać w ostatecznej rozgrywce, to stawiam na dwie panie. Pierwszą z nich
jest Kerry Washington, która wciela się w rolę prawniczki Olivii Pope w serialu
Skandal, druga natomiast to Taylor
Schilling z Orange is the new black. Obie
aktorki grają naprawdę znakomicie, przyciągają i aż chce się je oglądać.
Podsumowując, może być naprawdę
interesująco. Ja jednak czuję, że najwięcej statuetek i tak zgarną House of cards lub Breaking Bad – sami zobaczycie :)
jak dopiero zaczynasz z 'Good Wife', to najlepsze dopiero przed Tobą - wrzucam moją krótką bezspoilerową recenzję, bo to jeden z moich ulubionych seriali i namawiam wszystkich wkoło do oglądania :)
OdpowiedzUsuńhttp://filmynakanapie.blogspot.com/2013/12/good-wife-2009.html
'Master of Sex' urasta do priorytetu na liście premier do nadrobienia, a najnowszy sezon 'Downton' jednak obniżył loty, więc nie spodziewam się nagród. mam podobne przewidywania, ale trzymam kciuki za Juliannę Margulies :)
No proszę, czyli jednak warto kontynuować oglądanie Żony idealnej. Dzięki za polecenie, a teraz zmykam czytać Twoją recenzję :)
UsuńJa też oglądam sezon drugi "Breaking Bad". Fajny serial, ale nie aż tak wciągający by oglądać codziennie po kilka odcinków (jeden epizod tygodniowo mi w zupełności wystarczy). Są lepsze seriale (moim ulubionym wciąż pozostaje "24" z Kieferem Sutherlandem, a z najnowszych seriali to zainteresował mnie "Vikings"). Jeszcze a propos "Breaking Bad" to znakomici są dwaj odtwórcy głównych ról (Bryan Cranston i Aaron Paul), niestety postacie kobiece są irytujące.
OdpowiedzUsuńOglądałem Vikings i bardzo mi się podobał, nie mogę się doczekać 2 sezonu :)
OdpowiedzUsuń