czwartek, 28 listopada 2013

W pułapce miłości… - Płynące wieżowce (reż. Tomasz Wasilewski, 2013)



Panie i Panowie, doczekaliśmy się – tematyka LGBT w końcu zawitała do polskiego kina. Tomasz Wasilewski jako pierwszy w naszym kraju odważył się na stworzenie filmu o gejach. I co najważniejsze, od początku do końca potraktował temat niezwykle poważnie. O Płynących wieżowcach można było usłyszeć bardzo wiele już od jakiegoś czasu – film zrobił prawdziwą furorę na ogólnoświatowych festiwalach filmowych. Obraz Wasilewskiego ma już na swoim koncie 6 nagród filmowych (w tym 3 Złote Lwy!). Co zadecydowało o tak wielkim sukcesie Płynących wieżowców? Hm, to banalne co napiszę, ale to po prostu dobry film jest. W ostatnim czasie w kinie nastąpił prawdziwy wysyp filmów o tematyce LGBT, ale film Wasilewskiego wydaje się być na ich tle naprawdę szczególny. Dlaczego? Bo zostaje z widzem jeszcze na długo po seansie…

niedziela, 24 listopada 2013

O chciwości – Adwokat (reż. Ridley Scott, 2013)



Ridley Scott i Cormac McCarthy – z tej współpracy naprawdę miało wyniknąć coś wspaniałego! Ten pierwszy to jeden z najbardziej znanych światowych reżyserów, twórca takich hitów jak Gladiator, Hannibal, American Gangster czy Prometeusz. Drugi natomiast to fenomenalny pisarz amerykański, autor powieści, której ekranizacja (To nie jest kraj dla starych ludzi) otrzymała w 2007 roku aż 4 Oscary. Jak można się domyślać, Scott postawił sobie za zadanie wyreżyserowanie filmu do scenariusza autorstwa McCarthy’ego. Zaprosił do udziału w filmie same gwiazdy. Naprawdę dawno nikt tak bardzo nie emocjonował się możliwością zobaczenia na jednym ekranie aż tak wielu świetnych aktorów (Michael Fassbender, Cameron Diaz, Brad Pitt, Penelope Cruz, Javier Bardem). Tak, dobrze czytacie. Oni naprawdę wystąpili w jednym filmie, w dodatku zagrali naprawdę dobrze. Tylko co z tego? Niestety, Adwokat okazał się być kolejnym z tych filmów, którym nawet udział największych gwiazd Hollywoodu niewiele może pomóc. Bo słaby scenariusz na zawsze pozostanie tylko słabym scenariuszem.

czwartek, 21 listopada 2013

O ofierze własnego talentu - Papusza (reż. Joanna Kos-Krauze, Krzysztof Krazue, 2013)



Mimo, że Papuszę miałem okazję widzieć już w niedzielę, w ciągu tych kilku minionych dni wciąż odkładałem w czasie moment napisania recenzji. Śmiało muszę się przyznać, że to dlatego, iż dawno nie miałem wobec żadnego filmu aż tak mieszanych uczuć. Zaraz po wyjściu z kina wraz z koleżanką przez dłuższą chwilę zastanawialiśmy się, jak właściwie ocenić ten film. Bo przecież nie był zły i oglądało się go całkiem dobrze. Inna sprawa, że momentami czuć było ogromne znużenie i właściwie nie za bardzo interesowało nas, co wydarzy się dalej. Po tylu wspaniałych słowach o Papuszy w mediach (i docenieniu filmu na arenie międzynarodowej) spodziewałem się, że dostanę film równie dobry jak zrecenzowane Chce się żyć czy Ida. Niestety, pod względem fabularnym film okazał się być zdecydowanie słabszy od tych wspomnianych powyżej, ale o dziwo zachwycił mnie czymś innym. Formą. Tego od państwa Krauzów mogą się uczyć całe pokolenia. Zdjęcia, muzyka i montaż to główne punkty, dla których naprawdę warto obejrzeć Papuszę.

poniedziałek, 18 listopada 2013

O piratach na poważnie - Kapitan Phillips (reż. Paul Greengrass, 2013)



Rok rocznie listopad, grudzień i styczeń okazują się być najbardziej filmowymi miesiącami. Jest to okres, kiedy w polskich kinach pojawiają się filmy, z których duża część zostanie nominowana do Złotych Globów i Oscarów. I choć większość listopadowych premier zasługuje na obejrzenie w kinie, należy pamiętać także o swym portfelu. Aby całkiem nie zbankrutować, warto wybrać się na te najbardziej wyjątkowe filmy. W tym roku na to miano zasługuje właśnie Kapitan Phillips – najnowszy film Paula Greengrassa, twórcy Lotu 93 oraz dwóch części o przygodach Bourne’a (Krucjata Bourne’a, Ultimatum Bourne’a). To kino przez duże K, emocjonujące, poruszające i takie, do którego będzie się chciało wracać. O tym, dlaczego warto udać się do kina na Kapitana Phillipsa, możecie przeczytać poniżej.

piątek, 15 listopada 2013

O porno-uzależnieniu – Don Jon (reż. Joseph Gordon-Levitt, 2013)



Przyznaję się bez bicia, że czekałem na ten film z ogromną niecierpliwością. Dlaczego? Odpowiedź nie jest prosta. Po pierwsze, tematyka wydała mi się być bardzo interesująca i oryginalna. W końcu w dzisiejszych czasach powstaje mnóstwo filmów o nałogach, ale naprawdę niewiele z nich odnosi się do uzależnienia od pornografii. Wstyd Steve’a McQueena widziałem wiele razy i z każdym kolejnym seansem podobał mi się coraz bardziej. Poza tym bardzo lubię Josepha Gordon-Levitta jako aktora i z racji, że Don Jon jest jego pełnometrażowym debiutem, byłem bardzo ciekawy, czy sprosta zadaniu jako reżyser. Udział takich aktorów jak Scarlett Johansson, Julianne Moore czy Tony Danza zwiastował, że szykuje się kawał porządnego kina. Kiedy więc nadarzyła mi się okazja wzięcia udziału w przedpremierowym seansie Don Jona w krakowskim Kinie Pod Baranami, nie mogłem jej zmarnować. I wiecie co? Bawiłem się naprawdę wyśmienicie. Już w tym momencie bardzo gorąco zachęcam do wizyty w kinie, a pełną recenzję filmu możecie przeczytać poniżej.

wtorek, 12 listopada 2013

Czas dorosnąć… - Bilet na księżyc (reż. Jacek Bromski, 2013)



Zdarza mi się, że idę do kina kompletnie „w ciemno”. Nie czytam, kto jest reżyserem filmu, jacy grają w nim aktorzy oraz jakie są opinie pierwszych widzów. Krótko mówiąc, idę na żywioł. Tak było właśnie w przypadku Biletu na księżyc. Ostatnie krajowe premiery (Wałęsa. Człowiek z nadziei, Chce się żyć, Ida) tak pozytywnie nastroiły mnie do polskiego kina, że postanowiłem zaryzykować. Czy się opłaciło? Chyba nie do końca. Bo choć czasu poświęconego na seans nie mogę uznać za stracony, to jednak mam poczucie, że film mógł być o niebo lepszy i że nieco zmarnowano jego potencjał. Pełniący rolę reżysera i scenarzysty Jacek Bromski ma w swoim dorobku kilka naprawdę niezłych filmów, np. U Pana Boga w ogródku czy Uwikłanie. Czy Bilet na księżyc można do nich porównać? Zdecydowanie nie, gdyż film jest bardzo nierówny i nie można oprzeć się wrażeniu, że z każdą minutą poziom słabnie. Pełna recenzja poniżej.

niedziela, 10 listopada 2013

Bo życie nie jest usłane różami… - Broken, Pragnienie miłości, W kręgu miłości

Wielokrotnie podkreślam, że rola kina nie polega wyłącznie na zabawianiu i zapewnianiu rozrywki. Osobiście uwielbiam komedie i regularnie śledzę ich najnowsze premiery, ale nie jest to gatunek, który sprawił, iż kino stało się moją pasją. Dla mnie najważniejsze są te filmy, które pozostają w głowie jeszcze na długo po seansie. Tak się składa, że najczęściej są to dramaty, które poruszają i zmuszają do wielu refleksji. Według mnie w dzisiejszych czasach nie ma lepszego środka przekazu niż kino i teatr. Te dwie instytucje potrafią pokazać wszystkie możliwe emocje, zabrać w inny świat, ukazać nową rzeczywistość. W ostatnim czasie zdarzyło mi się sięgnąć po trzy produkcje, które w wyjątkowo brutalny sposób pokazują, że nasze życie wcale nie jest usłane różami. To filmy ciężkie, duszne, przygnębiające i przytłaczające. Bez wątpienia są jednak bardzo ważne dla osób, które muszą zmagać się z takimi samymi problemami jak ich bohaterowie. Poniżej krótkie recenzje trzech bardzo niehollywoodzkich filmów.

poniedziałek, 4 listopada 2013

O starości – Kwartet, Zamieszkajmy razem

Filmowcy stosunkowo często sięgają po motyw starości. W największej liczbie przypadków chodzi o jej wyśmianie – w końcu przygłuchy dziadek (lub babcia) pojawia się w niemal każdej komedii. Istnieje też grupa twórców filmowych, którzy traktują starość śmiertelnie poważnie, jak np. Michael Haneke, reżyser znakomitej i nagrodzonej w zeszłym roku Oscarem Miłości. To dwie skrajne formy wykorzystania motywu starości. A czy nie można ich połączyć? Przecież starość to okres życia jak każdy inny, z charakterystycznymi dla siebie elementami, zarówno zabawnymi jak i dramatycznymi. Dwa recenzowane poniżej filmy próbują połączyć komedię z dramatem, co szalenie mi się podoba. Owszem, poruszają (i to momentami bardzo dogłębnie) i wzruszają, ale również bawią. Co najważniejsze, jest to humor w najwyższej formie, podany z klasą, stylem i elegancją. I niech nikt nie próbuje mi wmówić, że Kwartet lub Zamieszkajmy razem to filmy dla emerytów, bo to nieprawda. Wręcz przeciwnie, należy po nie sięgnąć przed osiągnięciem wieku wspomnianego emeryta, aby nabrać szacunku do ludzi i życia.