czwartek, 28 listopada 2013

W pułapce miłości… - Płynące wieżowce (reż. Tomasz Wasilewski, 2013)



Panie i Panowie, doczekaliśmy się – tematyka LGBT w końcu zawitała do polskiego kina. Tomasz Wasilewski jako pierwszy w naszym kraju odważył się na stworzenie filmu o gejach. I co najważniejsze, od początku do końca potraktował temat niezwykle poważnie. O Płynących wieżowcach można było usłyszeć bardzo wiele już od jakiegoś czasu – film zrobił prawdziwą furorę na ogólnoświatowych festiwalach filmowych. Obraz Wasilewskiego ma już na swoim koncie 6 nagród filmowych (w tym 3 Złote Lwy!). Co zadecydowało o tak wielkim sukcesie Płynących wieżowców? Hm, to banalne co napiszę, ale to po prostu dobry film jest. W ostatnim czasie w kinie nastąpił prawdziwy wysyp filmów o tematyce LGBT, ale film Wasilewskiego wydaje się być na ich tle naprawdę szczególny. Dlaczego? Bo zostaje z widzem jeszcze na długo po seansie…



Głównym bohaterem filmu jest Kuba (Mateusz Banasiak) – student AWF-u, który zdaje się mieć przed sobą świetlaną karierę pływaka. Poza ciężkimi treningami na siłowni i basenie, Kuba prowadzi całkiem normalne życie – mieszka z matką (Katarzyna Herman) i swoją dziewczyną (Marta Nieradkiewicz) Sylwią, z którą planuje przyszłość. Nikt nawet nie domyśla się, że Kuba zmaga się z problemem ustalenia swojej tożsamości seksualnej i że po treningach uprawia seks z przypadkowymi mężczyznami. Kiedy w życiu Kuby nagle pojawia się niejaki Michał (Bartosz Gelner), w końcu uzmysławia on sobie, że nie może dłużej walczyć ze swymi uczuciami i pragnieniami… 

Tego w polskim kinie jeszcze nie było. Tomasz Wasilewski przełamuje tabu i tworzy bardzo prawdziwy obraz o wyjątkowo silnym ładunku emocjonalnym. Chyba po raz pierwszy bohater będący homoseksualistą zostaje przedstawiony jako normalny człowiek, w dodatku sportowiec, czyli ociekający testosteronem samiec alfa. Kuba nie wykonuje manierycznych gestów, nie mówi w dziwaczny sposób i przede wszystkim w żaden sposób nie odbiega od innych członków społeczeństwa. Podobnie sytuacja ma się z Michałem, który jest tylko jednym z wielu mieszkańców jakiegoś osiedla. Los zechce, że tych dwoje całkiem sympatycznych chłopaków natknie się na siebie i połączy ich silna więź emocjonalna. I na nic zdadzą się próby zwalczenia w sobie tego niechcianego uczucia, w końcu serce nie sługa. Nim się obejrzymy, staniemy się świadkami rozkwitania miłości między dwoma mężczyznami. Osobiście nie zbyt podobało mi się, że chłopaki tak szybko zapłonęli do siebie tak gorącym uczuciem i uważam, że Wasilewski poszedł nieco na łatwiznę i maksymalnie uprościł/skrócił okres „zakochiwania się”. 

Jak można się domyśleć, ta miłość okaże się być wyjątkowo kolczasta. Ukazanie, jak rodziny chłopaków zmagają się z „prawdą” jest chyba najmocniejszym punktem tego filmu. Absolutnie genialną postacią okazuje się być matka Michała (Izabela Kuna), która z jednej strony wspiera syna i pyta o to, czy obiekt jego westchnień jest przystojny, a z drugiej nie pozwala na to, aby przyznanie się syna przed ojcem do bycia gejem zniszczyło rodzinne posiedzenie. W końcu trudny temat najlepiej jest przemilczeć, prawda? Matka Kuby natomiast do samego końca nie może pogodzić się z faktem, że jej syn jest „pedałem” i w obliczu tak potwornego faktu zaczyna nawet wspierać znienawidzoną przez siebie dziewczynę syna. Największy dramat przeżywa jednak właśnie Sylwia, która wciąż nie może pogodzić się z myślą, że jej ukochany mężczyzna woli chłopców. Tak bardzo odpiera od siebie tę myśl, że przez to mimowolnie wikła się w wyjątkowo niefortunny układ. Niektóre sceny trójkąta miłosnego Michał/Kuba/Sylwia okazały się być zresztą na tyle absurdalne (np. sceny podczas wakacji), że nieco zmniejszyły autentyczność całego filmu. A może to tylko moje zdanie? Musicie sami ocenić.

Płynące wieżowce są przesiąknięte emocjonalnością. Wcielający się w rolę Kuby Mateusz Banasiak dał z siebie wszystko, aby uczynić obraz jak najbardziej wiarygodnym. Sceny, w których bohater próbuje uciec przed prawdą o swej orientacji seksualnej (w tym ukaranie samego siebie podczas niezwykle ważnego treningu na basenie), choć są milczące, mówią o tej postaci naprawdę wszystko. Byłbym jednak hipokrytą, gdybym napisał, że Banasiak kupił mnie tą rolą. Niestety, najsłabszym punktem tego dobrego filmu jest właśnie aktorstwo dwóch najważniejszych postaci – Kuby i Sylwii. Ani Banasiak, ani Nieradkiewicz, pomimo wielu starań i pomimo zagrania naprawdę bardzo odważnych scen erotycznych (szacun, do tej pory nie wierzę, że TAKIE sceny miałem okazję zobaczyć w polskim kinie), nie oddali do końca charakteru postaci. Zdecydowanie lepiej poradził sobie Bartosz Gelner, chociaż do poziomu dobrego aktorstwa też sporo tu brakuje. Uważam, że gdyby w tych rolach obsadzono Kościukiewicza, Pawlickiego, Ogrodnika lub Frycz (co prawda pojawiła się w filmie, ale w roli drugoplanowej), film miałby jeszcze mocniejszy wydźwięk. Technicznie jest bardzo dobrze – Wasilewski maluje na ekranie własny świat. Akcja toczy się na torowisku, w szatniach, podziemnych parkingach lub na terenie blokowisk – jest szaro i brudno. Finałowe sceny to absolutne mistrzostwo świata. Osobiście zastanawiam się, jak w Polsce zostanie odebrany ten film i czy czasem w kraju, w którym ludziom przeszkadza kolorowa tęcza nie zostanie on tak brutalnie potraktowany jak postać Kuby… 

Jestem pod wielkim wrażeniem filmu Wasilewskiego i wcale nie dziwię się, że ten obraz zdobył takie uznanie na świecie. Gdyby nie nieco drętwa gra aktorska głównych bohaterów, być może dałbym nawet najwyższą ocenę. A tak to jest poczciwe 8/10. Polecam, ten film to dla wszystkich wielka lekcja tolerancji! Za zaproszenie na seans dziękuję krakowskiemu Kinu Pod Baranami (aktualny repertuar znajdziecie tutaj).
ps: ten rok przywraca mi wiarę w polskie kino! jest naprawdę przepyszne!

http://www.kinopodbaranami.pl/

2 komentarze:

  1. Naprawdę rzetelna recenzja, bardzo przekonałeś mnie to obejrzenia tego filmu, bo wcześniej spodziewałam się, że tak jak w szumnie zapowiadanym "W imię.." nie będą ukazane najbardziej problematyczne kwestie odmiennej orientacji seksualnej.

    OdpowiedzUsuń
  2. To może być naprawdę dobry film, w zasadzie czytam same dobre opinie i jestem coraz bardziej przekonana do seansu!

    OdpowiedzUsuń