wtorek, 12 listopada 2013

Czas dorosnąć… - Bilet na księżyc (reż. Jacek Bromski, 2013)



Zdarza mi się, że idę do kina kompletnie „w ciemno”. Nie czytam, kto jest reżyserem filmu, jacy grają w nim aktorzy oraz jakie są opinie pierwszych widzów. Krótko mówiąc, idę na żywioł. Tak było właśnie w przypadku Biletu na księżyc. Ostatnie krajowe premiery (Wałęsa. Człowiek z nadziei, Chce się żyć, Ida) tak pozytywnie nastroiły mnie do polskiego kina, że postanowiłem zaryzykować. Czy się opłaciło? Chyba nie do końca. Bo choć czasu poświęconego na seans nie mogę uznać za stracony, to jednak mam poczucie, że film mógł być o niebo lepszy i że nieco zmarnowano jego potencjał. Pełniący rolę reżysera i scenarzysty Jacek Bromski ma w swoim dorobku kilka naprawdę niezłych filmów, np. U Pana Boga w ogródku czy Uwikłanie. Czy Bilet na księżyc można do nich porównać? Zdecydowanie nie, gdyż film jest bardzo nierówny i nie można oprzeć się wrażeniu, że z każdą minutą poziom słabnie. Pełna recenzja poniżej.



Rok 1969. Fascynujący się lotnictwem Adam (Filip Pławiak) zostaje powołany do wojska. Jednak, ku własnemu rozczarowaniu, dostaje przydział do służby w... Marynarce Wojennej. Z Antkiem (Mateusz Kościukiewicz), starszym bratem, wyruszają nad morze. Podczas kilkudniowej podróży przez Polskę odwiedzają starych znajomych i zawierają nowe znajomości. Antek – niepoprawny podrywacz i król nocnych lokali – chce przygotować nieśmiałego brata do życia. Jednak spotkanie z piękną i tajemniczą kobietą (Anna Przybylska) wywoła mnóstwo komplikacji w życiu Adama, inicjując serię zaskakujących wydarzeń.

Film zaczyna się genialnie. Poznajemy dwóch głównych bohaterów – skromnego i nieśmiałego Adama oraz jego cwanego i charyzmatycznego brata Antka. Żyją oni w niewielkiej wiosce, spokojnie, sielankowo i bezstresowo. I oto pewnego dnia Adam zostaje powołany do wojska. Doświadczony życiem Antek doskonale wie, iż to przełomowy okres w życiu każdego mężczyzny i w związku z tym postanawia odpowiednio wprowadzić brata w realia dorosłego życia. Dlatego też udaje się z nim w podróż po niemal całej Polsce, w czasie której pokaże mu, czym jest alkohol, seks i honor prawdziwego mężczyzny. Cała wyprawa braci obfituje w wiele zabawnych sytuacji, które napędza oczywiście osoba Antka. Przez pierwsze trzydzieści minut filmu można wręcz pokładać się ze śmiechu. Ostatnio z tak dobrym humorem sytuacyjnym zetknąłem się w przypadku Być jak Kazimierz Deyna. Na pochwałę zasługuje to, że reżyser postawił nie tylko na komizm bohaterów, ale również na komizm sytuacji. Bromski w absolutnie genialny sposób ukazuje bowiem realia życia w polskiej wiosce lat 60tych. 

Jak już wspomniałem, film jest szalenie nierówny. Właściwie nie wiadomo w którym momencie na ekranie przestaje być śmiesznie. Zaczyna trącić śmiertelną nudą i trudno oprzeć się ziewaniu. A jeszcze chwilę później komedia przechodzi w jakiś dziwny dramat, w dodatku z pourywanymi wątkami i zupełnie niezrozumiałym zachowaniem bohaterów. Scena z bronią okazała się być gwoździem do trumny. Nie dość, że była ona ogromnie sztuczna i dziwna, to jeszcze kompletnie nie pasowała do konwencji całego filmu. Domyślam się, że Bromski chciał rozprawiczyć swego grzecznego bohatera w każdy możliwy sposób, ale chyba nie przemyślał, że właśnie przez tę jedną scenę postać Antka straci całą autentyczność. Osobiście przyznaję, że naprawdę dawno nie zetknąłem się z tak nierównym filmem i po wyjściu z kina miałem wrażenie, że od połowy oglądałem zupełnie inny film. Wielka szkoda, bo zapowiadało się fantastycznie…

Pod względem technicznym film wypada interesująco. Widzowie mają okazję obejrzeć na ekranie nie tylko pocztówki z sielankowych krajobrazów wioski głównych bohaterów, ale również widoki z takich miejsc jak Kraków czy Świnoujście. Najmocniejszym punktem filmu jest muzyka, która idealnie wpasowuje się w cały klimat filmu i okazuje się być wzorowym dopełnieniem. Na ekranie pojawia się wielu polskich aktorów. Największe wrażenie robi oczywiście Mateusz Kościukiewicz, który po raz kolejny udowadnia, że jest naprawdę najlepszym aktorem spośród współczesnych 20-30 letnich polskich aktorów. Pierwszy raz zagrał rolę komediową i znakomicie sobie w niej poradził. Bardzo dobrze wypada też Filip Pławiak i wielu innych młodych aktorów, którzy pojawili się na ekranie po raz pierwszy. Z bardziej znanych aktorów pojawiają się m.in. Krzysztof Stroiński, Andrzej Grabowski oraz Anna Przybylska, która nie tylko pokazuje swe piękne ciało, ale też gra w towarzystwie swego synka. 

Bardzo ciężko ocenić obiektywnie ten film. Dałbym 5/10, ale ze względu na rolę Kościukiewicza podniosę ocenę do 6 punktów. Czy polecam Wam Bilet na księżyc? Hm, tak, właśnie ze względu na arcyzabawną pierwszą połowę. Za seans dziękuję portalowi Gildia.pl.

http://www.film.gildia.pl/

4 komentarze:

  1. Jedno wiem na pewno - polskie plakaty zupełnie nie zachęcają do seansu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sposób się z tym stwierdzeniem nie zgodzić :)

      Usuń
  2. Na ekranie pojawia się wielu polskich aktorów. Przepraszam, ale to trochę dziwne zdanie :). Filmu nie widziałem, zgadzam się natomiast z tym że Kościukiewicz wyrasta na coraz jaśniejszą gwiazdę. Obawiam się że nasza rodzima produkcja nie nadąży za nim :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zjadło mi słowo "znanych" :P
      Powinno być: "Na ekranie pojawia się wielu ZNANYCH polskich aktorów" ;)

      Usuń