niedziela, 10 listopada 2013

Bo życie nie jest usłane różami… - Broken, Pragnienie miłości, W kręgu miłości

Wielokrotnie podkreślam, że rola kina nie polega wyłącznie na zabawianiu i zapewnianiu rozrywki. Osobiście uwielbiam komedie i regularnie śledzę ich najnowsze premiery, ale nie jest to gatunek, który sprawił, iż kino stało się moją pasją. Dla mnie najważniejsze są te filmy, które pozostają w głowie jeszcze na długo po seansie. Tak się składa, że najczęściej są to dramaty, które poruszają i zmuszają do wielu refleksji. Według mnie w dzisiejszych czasach nie ma lepszego środka przekazu niż kino i teatr. Te dwie instytucje potrafią pokazać wszystkie możliwe emocje, zabrać w inny świat, ukazać nową rzeczywistość. W ostatnim czasie zdarzyło mi się sięgnąć po trzy produkcje, które w wyjątkowo brutalny sposób pokazują, że nasze życie wcale nie jest usłane różami. To filmy ciężkie, duszne, przygnębiające i przytłaczające. Bez wątpienia są jednak bardzo ważne dla osób, które muszą zmagać się z takimi samymi problemami jak ich bohaterowie. Poniżej krótkie recenzje trzech bardzo niehollywoodzkich filmów.

Broken (reż. Rufus Norris, 2012)
Jedenastoletnia, chorująca na cukrzycę, Skunk (Eloise Laurence) mieszka wraz z ojcem Archiem (Tim Roth), starszym bratem oraz opiekunką Kasią (Zana Marjanović) w typowej brytyjskiej dzielnicy. Dziewczynka nie ma zbyt wielu przyjaciół. Jednym z nich jest Rick (Robert Emms) - dziwny młody człowiek, mieszkający nieopodal razem z rodzicami. Kiedy Rick zostaje pobity przez sąsiada - pana Oswalda (Rory Kinnear), oraz oskarżony przez jedną z jego córek o gwałt, Skunk doznaje szoku (źródło: Filmweb.pl).




Broken to debiut reżyserski Norrisa i choć według mnie nie należy go zaliczać do rewelacyjnych, to bez wątpienia jest wart uwagi. Film w bardzo specyficzny sposób ukazuje, jak nakręca się spirala zła. Główna bohaterka (zaskakująco dobra Eloise Laurence) jest w wieku dojrzewania, w związku z czym dopiero uczy się życia i panujących w nim reguł. Obserwując ją można odnieść wrażenie, że jest małym promyczkiem, niewinnym, nieskażonym i wierzącym w dobro świata. Jak można się domyślać, upływający czas bardzo szybko pokaże jej, że życie wcale nie jest takie kolorowe… Wielkim plusem Broken jest to, że niemal wszyscy bohaterowie są niejednoznaczni. Tu nie ma postaci czarno-białych, każdy prezentuje bardzo osobliwy zestaw cech pozytywnych i negatywnych. Właśnie dzięki temu obraz wydaje się być bardzo realny. Norris powołał do życia bohaterów, którzy są najzwyklejszymi ludźmi, takimi jak my i ci, którzy nas otaczają. I choć w filmie panuje raczej pesymistyczny klimat, reżyser od czasu do czasu serwuje widzom kilka optymistycznych pierwiastków. W finale bardzo jednoznacznie ukazuje natomiast, że nawet w tym brutalnym, złym i pozbawionym skrupułów świecie istnieje szansa na szczęście… Oceniam Broken na 6/10, bardzo dobry debiut Norrisa.

Pragnienie miłości (reż. Michel Franco, 2012)
Nastoletnia Alejandra (Tessa Ia) przeprowadza się z ojcem (Hernan Mendoza) do Mexico City, gdzie obydwoje rozpoczynają nowe życie. Wydaje się, że dziewczyna dobrze sobie radzi w nowej szkole i w krótkim czasie zyskuje grono przyjaciół. Sytuacja zmienia się dramatycznie, kiedy nagranie seksu Alejandry z jej nowym chłopakiem trafia do Internetu. Okazuje się, że nowi „przyjaciele” od początku prowadzą z nią okrutną grę (źródło: Filmweb.pl).





O rany, dawno nie oglądałem równie wstrząsającego filmu… Świat w filmie Franco okazuje się być jeszcze bardziej mroczny niż u Norrisa. Reżyser od samego początku wprowadza widza w stan niepokoju poprzez ogromną ilość surowych kadrów zza pleców bohaterów. Przez to możemy odnieść wrażenie, jak byśmy oglądali świat ich oczami. Początkowe minuty okazują się być wyjątkowo nudne, gdyż oglądamy sceny normalnego, codziennego życia dwójki bohaterów: ojca i córki. Prowadzą oni ze sobą zwykłe rozmowy i próbują zaadaptować się do życia w nowym miejscu. Przydługawe sekwencje scen stosunkowo szybko ukażą widzowi, z jak bardzo samotnymi bohaterami mamy do czynienia. Ojciec i córka, choć mają siebie i okazują sobie nawzajem wielki szacunek, zupełnie nie potrafią rozmawiać o tym, co czują. Alejandra próbuje znaleźć oparcie w swych nowych znajomych ze szkoły, jednak bardzo szybko tego pożałuje, gdyż okażą się być oni najgorszymi możliwymi potworami. Michel Franco nie bawi się w półsłówka i w wyjątkowo dobitny sposób ukazuje, jak bardzo bezwzględna potrafi być dzisiejsza młodzież. W końcu w dobie telefonii komórkowej i Internetu w bardzo łatwy sposób można zniszczyć komuś życie… Oglądając Pragnienie miłości czułem, jak potęguje się we mnie poczucie złości, które naprzemiennie przechodziło w smutek i ogromne poczucie niesprawiedliwości. Jeśli Franco chciał stworzyć film, który będzie złościł i jednocześnie sprawiał ból, to znakomicie mu się to udało. Ode mnie 7/10, polecam, ale tylko tym odpornym psychicznie.

W kręgu miłości (reż. Felix Van Groeningen, 2012)
Elise (Veerle Baetens) i Didier (Johan Heldenbergh) od siedmiu lat żyją w szczęśliwym, choć niekonwencjonalnym związku. Połączyła ich gorąca miłość od pierwszego wejrzenia, głęboka potrzeba życia po swojemu i pasja do muzyki bluegrass. Niespodziewanie jednak koło fortuny się odwraca. Kiedy ich kilkuletnia córka Maybelle zapada na poważną chorobę, żarliwe i zmysłowe uczucie poddane zostaje próbie, a Elise i Didier oddalają się od siebie. Zaczynają żyć własnym życiem, ale nadal walczą o córkę, wierząc, że miłość jest w stanie zwyciężyć wszystko (źródło: Filmweb.pl).



Przyznaję, że mam spory problem z oceną W kręgu miłości. Z jednej strony to bardzo oryginalny film mówiący o rzeczach ważnych, z drugiej natomiast wydmuszka, która zupełnie mnie nie przekonuje. To jeden z tych filmów, w których niespodziewana tragedia (w tym przypadku nowotwór córki) burzy spokój szczęśliwej rodziny. Doskonale wiadomo, że nie ma na świecie nic okropniejszego i bardziej niesprawiedliwego niż ciężka choroba niewinnego dziecka. W przypadku Elise i Didiera staje się to pretekstem do filozoficznych i egzystencjalnych rozmów o religii, reinkarnacji, nauce i kulcie Ameryki. Z dnia na dzień okazuje się, że szczęśliwa (choć bardzo nietypowa) para jest sobie zupełnie obca. Rozpoczyna się poszukiwanie winnego i własna próba poradzenia sobie z bólem i cierpieniem. W przypadku tej pary tragedia nie przyczynia się do zacieśnienia tytułowego kręgu miłości, a wręcz przeciwnie – do jego rozluźnienia. Recenzując ten film nie sposób nie wspomnieć o muzyce country – bohaterowie są muzykami, żyją muzyką i znajdują w niej wiele radości. Sama muzyka okazała się być dla mnie najlepszym elementem filmu, całkiem miło słuchało się tych kawałków bluegrass. Właściwie nie potrafię wyjaśnić, dlaczego W kręgu miłości mnie nie porwało. Najzwyczajniej w świecie poszczególne elementy filmu mi do siebie nie pasowały – począwszy od aktorstwa, a na chaotycznym układzie scen kończąc. Oceniam film na 5/10 i raczej nie polecam.

5 komentarzy:

  1. Broken dałam 7, ale być może to także z miłości do Tim Rotha;) Bardzo zachęciłeś mnie do obejrzenia "Pragnienia Miłości"! - o nie kolejny film na liście "do obejrzenia";( i jesteś kolejną osobą która krytycznie ocenia "W kręgu miłości" więc spokojnie mogę odpuścić;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja będę bronić "W kręgu miłości", choć przyznaję, że szłam do kina z pewnymi obawami. Muzyka bluegrass wydawała mi się dość obciachowa, tymczasem okazała się świetnym tłem do filmowej fabuły. "W kręgu..." niesie ogromną dawką emocji, niesamowicie wzrusza. Tematyka oraz pomieszana chronologia zdarzeń (która moim zdaniem była bardzo udanym zabiegiem) przypomina mi znakomity obraz "Blue Valentine" Dereka Cianfrance'a. Jedyny mój zarzut wobec tego filmu to niepotrzebne i zbyt pretensjonalne poruszenie tematów religijnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile Blue Valentine uwielbiam (to chyba nawet mój ulubiony dramat), o tyle W kręgu miłości jakoś mi nie podeszło. Choć, tak jak napisałem w notce, nie do końca potrafię to wyjaśnić ;) czysto subiektywna sprawa :)

      Usuń
  3. Ciekawy wstęp:) Zgodnie z moim filmwebowym rankingiem najczęściej oglądam dramaty, więc widocznie też są mi one najbliższe. A gdy scenariusz jest oparty na faktach, to już w ogóle jestem pochłonięta seansem w 100%. "Broken" również oceniłam 6/10, "W kręgu miłości" 5,5/10, a "Pragnienie miłości" dopiero przede mną. Jakoś nigdy wcześniej nie słyszałam tego tytułu, a Twoja opinia bardzo mnie zainteresowała. Przypomniałam sobie, że miałam podobne odczucia oglądając "Czarną Wenus" (a jest to jedyny film, którego nie byłam w stanie ocenić).
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem jestem bardzo ciekawy jak ocenisz "Pragnienie miłości". Dla mnie to najlepszy z tych trzech filmów :)

      Usuń