środa, 23 października 2013

O niepełnosprawności po polsku – Chce się żyć (reż. Maciej Pieprzyca, 2013)



Pamiętacie jeszcze film Nietykalni? Z pewnością pamiętacie. To absolutnie wyjątkowe dzieło, które bawi, wzrusza i skłania do refleksji. Nie znam osoby, której ten film by się nie podobał lub która powiedziałaby, że jest słaby lub średni. Polacy zakochali się w tym francuskim filmie i nic w tym dziwnego, bo jest naprawdę jedyny w swoim rodzaju (kto jeszcze nie widział, niech w te pędy nadrobi!). Rok 2013 jest dla polskiej kinematografii szczególny. Ostatnie zdanie powinno być właściwie rozwinięte na całą notkę (czego pewnie w najbliższym czasie dokonam), gdyż w czasie kilku ostatnich miesięcy naprawdę coś pękło. Najlepszym tego przykładem jest recenzowany dziś przeze mnie film pt. Chce się żyć. Oto okazało się, że Polacy stworzyli film równie dobry co wspomniani Nietykalni. A może nawet lepszy? O Chce się żyć mógłbym rozprawiać bez końca, bo to kino najwyższej klasy. Kino, które bawi i wzrusza zarazem oraz które – co najważniejsze – zmusza do wielu refleksji. Kino z poruszającą ścieżką dźwiękową i aktorstwem na najwyższym możliwym poziomie. Kino kompletne, totalne. Kino, jakie chcę oglądać. Dzisiejsza notka jest szczególna, ponieważ dwa ostatnie akapity zostały napisane przez mojego kolegę, który poprzez pryzmat własnych doświadczeń pragnie podzielić się swoimi wrażeniami po filmie, z punktu widzenia osoby mającej kontakt z niepełnosprawnymi. Jest mi szalenie miło, że Michał zechciał się podzielić ze mną i z Wami swoją opinią.


Kiedy Mateusz (Dawid Ogrodnik) przyszedł na świat, lekarze wydali na niego wyrok, uznając go za "roślinę". Jednak rodzice chłopca (Arkadiusz Jakubik i Dorota Kolak) nigdy nie pogodzili się z diagnozą, wierząc, że mimo problemów z komunikacją, ich syn jest w pełni sprawny intelektualnie. Mateusz dorasta otoczony troską i miłością, zyskując wiernego przyjaciela - mieszkającą w sąsiedztwie Ankę (Anna Karczmarczyk). Jednak los sprawia, że musi rozłączyć się z rodziną i trafia do specjalistycznego ośrodka. Z dala od bliskich podejmuje trudną walkę o godność i prawo do normalnego życia. Sytuacja Mateusza zmieni się, kiedy do placówki trafi młoda wolontariuszka (Katarzyna Zawadzka), a on sam przyciągnie uwagę lekarki (Anna Nehrebecka), która pracuje nad eksperymentalnymi metodami leczenia (źródło: Filmweb.pl).

Chce się żyć opowiada o historii, która zdarzyła się naprawdę. Pieprzyca opowiada tę historię za pomocą dwutorowej narracji. Pierwszym narratorem jest on sam jako reżyser/scenarzysta, drugi natomiast to uwięziony w swym ciele Mateusz. To niewyobrażalne, co musi przechodzić osoba, którą wszyscy traktują jak bezrozumną rzecz/roślinę. Podczas seansu, w czasie niektórych scen wręcz chce się krzyczeć. Jak możemy zobaczyć, sam Mateusz wielokrotnie próbował krzyczeć lub dać upust swym emocjom. Niestety, na niewiele się to zdawało, gdyż wciąż był traktowany jako ten upośledzony, nierozumny, gorszy. Pieprzyca w genialny sposób ukazuje w filmie znieczulicę, zarówno w osobach personelu medycznego, jak i zwykłych ludzi (sąsiadów, rodziny). Zwraca też uwagę na to, jak wiele pomocy potrzebuje ktoś taki jak Mateusz i jak duże jest to obciążenie dla opiekujących się nim osób (słowo obciążenie chyba nie jest tu najlepsze…). Fascynujące jest to, że widz ma również szansę poznać świat i ludzi widzianych oczami Mateusza, który okazuje się być takim samym człowiekiem jak inni.

Pieprzyca stworzył niezwykle mocny i wyrazisty film, ale nie popadł w masochizm. I choć większość scen naprawdę porusza i wyciska łzy, to niejednokrotnie w czasie filmu można się uśmiechnąć. Dla mnie najzabawniejsze okazały się sceny, w których Mateusz ocenia kobiece piersi lub jest świadkiem miłosnego uniesienia swego brata i jego dziewczyny. Niezwykle wzruszające są też sceny ukazujące życie rodzinne w domu Mateusza, w domu pełnym ciepła, miłości i opiekuńczości. Uważam, że film Chce się żyć powinien obejrzeć każdy Polak. Dlaczego? Bo nie uczy on niczego złego i choć pokazuje świat, który momentami jest bardo brutalny, to pokazuje świat prawdziwy. Sam niejednokrotnie byłem świadkiem tego, jak podli lub nieczuli potrafią być ludzie na czyjeś kalectwo. To w żadnym wypadku nie jest kino rozrywkowe, ale czy filmy ogląda się tylko po to, aby się zabawić? Nie sądzę. Chce się żyć wgniata w ziemię, wbija w fotel, poraża. To jeden z tych filmów, po których seansie wychodzi się z kina w kompletnym milczeniu. Ja też płakałem. Podobnie jak inni, którzy nie wstydzili się swych szlochów i którzy tak jak ja momentami chcieli wykrzyczeć z siebie całą złość i smutek. Pieprzyca w swym filmie nikogo nie moralizuje, ale stawia jeden prosty wniosek: człowiek pozostaje człowiekiem, niezależnie od swego wyglądu czy kalectwa. Człowiek czuje.

Bez wątpienia ogromną rolę odgrywa w filmie znakomita ścieżka dźwiękowa. Osobiście nie wyobrażam sobie żadnej innej. Na największe pochwały zasługuje jednak pierwszoplanowa rola Dawida Ogrodnika, który przechodzi w filmie samego siebie. Panie i Panowie, na naszych oczach rodzi się prawdziwa polska gwiazda. Genialny aktor z prawdziwego zdarzenia, a nie jakiś tani celebryta. Dawidzie, obyś wybierał role w samych dobrych filmach i oby twój wielki talent nie został zmarnowany, gdyż Twoją rolę w Chce się żyć można porównywać tylko z tymi najwybitniejszymi (np. Marion Cotillard w Rust and bone). Nie sposób nie docenić też Kamila Tkacza wcielającego się w młodego Mateusza czy innych aktorów pojawiających się w filmie: Doroty Kolak, Arkadiusza Jakubika czy Anny Nehrebeckiej. To naprawdę znakomity film i czuję żal, że to nie on będzie nas reprezentował w walce po Oscara. Wałęsa. Człowiek z nadziei to bardzo dobry film, ale może nadszedł najwyższy czas, abyśmy przestali wreszcie w wyścigu po Oscara stawiać wyłącznie na filmy ukazujące naszą historię? Moim zdaniem znacznie większą szansę mielibyśmy z kinem społecznym, takim jak Chce się żyć.

Gorąco polecam Wam ten film. Dla mnie to dzieło ponadczasowe, absolutnie wyjątkowe i wyróżniające się na tle innych polskich produkcji filmowych. I cóż, nie boję się tego napisać, równie dobry co chwaleni przez cały świat Nietykalni. Ode mnie 10/10.

Na koniec kilka słów od Michała: 

Na samym wstępie chciałbym podziękować Piotrowi, za możliwość podzielenia się swoją opinią na temat 'Chce się żyć' na łamach jego bloga filmowego.

O ile Piotr omówił sam film i zapewne przeanalizował go w najdrobniejszych szczególikach, o tyle ja chciałbym skupić się na ostatecznym odczuciu po tym filmie, jakie zostaje po opuszczeniu sali kinowej. Tak życie się potoczyło, że sam jestem w pewien sposób niepełnosprawny i częściej mam kontakt z osobami, mającymi problemy czy to z poruszaniem się, czy to z wyrażaniem swoich myśli, bądź też mającymi inne niedobory, przez co klasyfikujemy te osoby w określony sposób i wrzucamy do worka podpisanego 'Niepełnosprawni'. A prawda jest taka, co pięknie pokazuje nam film Macieja Pieprzycy, że to tacy sami ludzie jak my; żyjący w takich samych rodzinach, co nasze; mający te same potrzeby i niemal te same problemy, jak my. Pojawia się tylko jedna delikatna kwestia, poniekąd ich wyróżniająca - ogromna siła. Nawet nie fizyczna (choć i ona bardzo często jest potrzebna), lecz psychiczna. Mentalna. Siła w dążeniu do celu, dla nas banalnego, dla nich stanowiącego niekiedy ekwiwalent wspinaczki na Mt. Everest. Choćby samo poruszanie. Nie mogę wyjść z podziwu dla kunsztu Dawida Ogrodnika oraz, w szczególności, Kamila Tkacza, dla tego jak wiernie ukazali ten aspekt. Jeden z wielu. Jak zapewne każdy widz, obserwowałem rozwój wydarzeń i kibicowałem Mateuszowi, aby przemówił, aby jego wysyłki, próby nawiązania kontaktu, przyniosły efekt. Bo sukces dla takich osób jest czymś niezmiernie ważnym. Pokazuje, że damy radę i teraz i w przyszłości.

Osoba niepełnosprawna to jedno, równie istotna co ona, jest jej rodzina, przyjaciele, najbliżsi. Również i tu widzimy z jednej strony wielość problemów, ale i tak potrzebne do egzystencji ciepło rozgrzewające od wewnątrz. Ciepło, dające siłę do walki z przeciwnościami losu i dniem powszednim. Widzimy życie, które nie jest usłane różami, ale uczy jednego - trzeba być optymistą, wierzyć i walczyć o lepsze jutro. O to, żeby można było powiedzieć: 'Będzie dobrze'.

4 komentarze:

  1. Piękny film o pięknych ludziach. I równie piękna notka :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Obejrzę koniecznie ale nie w kinie:) ostatni dobry polski film jaki widziałam to Testosteron. Od tamtego czasu kapa. Nic się nie dzieje, jak w filmie padnie pięć zdań to jest sukces, scenarzyści wyginęli niczym dinozaury. Niech ktoś wreszcie obejrzy trylogię z Julie Delpy i Ethanem Hawkiem i zrozumie, że film przegadany to jest to. Że film z fabułą to jest to. Polskie kino...zróbmy film o księdzu geju...ii?? co w związku z tym? co z tym księdzem? nic. Po prostu jest księdzem gejem. Aj low polisz muwis:)

    OdpowiedzUsuń
  3. od kiedy testosteron to dobry film?

    OdpowiedzUsuń
  4. Obejrzałam ten film dopiero wczoraj,trochę nastawiona że,jest przereklamowany.Wydawało mi się,że wszystko już o nim wiem.Szczerze to,zostałam powalona.Było kilka momentów,których szloch powodował ból w piersiach.Dosłownie!Film piękny,oglądałam to na festiwalu Kino na granicy,gdzie tłumaczony był na język czeski,dlatego wszyscy się śmiali,kiedy piktogram chłopak przetłumaczony był jako frajer:)Polecam!!!

    OdpowiedzUsuń