Wakacje naprawdę nie sprzyjają
wenie. Ten upał za oknem całkiem zniechęca do ślęczenia przy komputerze, co
oznacza, że w zastraszającym tempie rośnie liczba zaległości. No ale ok, dziś
się spiąłem i postanowiłem opisać dla Was trzy filmy sportowe minionego roku. Co
ciekawe, choć każdy z recenzowanych niżej filmów jest zupełnie inny, wszystkie
poza sportem poruszają również temat ojcostwa, a właściwie roli ojca w
rodzinie. Wszystkie odnoszą się też do emocji, co w jasny sposób pokazuje, jak
wielkie oddziaływanie ma sport i jak duża tkwi w nim siła. Zachęcam do
zapoznania się z poniższymi recenzjami.
Będziesz legendą
człowieku (reż. Marcin Koszałka, 2013)
Dokument ten przedstawia kulisy
Euro 2012. Kamera Koszałki towarzyszy piłkarzom przez 24 godziny na dobę,
docierając w miejsca i rejestrując momenty, jakich nigdy nie
udało się pokazać żadnej stacji telewizyjnej. Chwile słabości, triumfu,
rozczarowania - po raz pierwszy, bez cenzury, prezentowane z perspektywy samych
piłkarzy. Pierwszoplanowymi bohaterami filmu są Damien Perquis - zmagający się
z trudnościami z adaptacją w polskiej kadrze oraz twardziel i dobry duch
drużyny - Marcin Wasilewski (źródło: Filmweb.pl).
Przyznaję, że choć daleka mi do bycia fanem/kibicem piłki nożnej, to na ten film czekałem z dużą niecierpliwością. Otóż naprawdę mocno kibicowałem naszej drużynie podczas mistrzostw Europy i, podobnie jak większość Polaków, wraz z naszymi piłkarzami przeżywałem ich wszystkie sukcesy i porażki. Poza tym co tu dużo gadać, każdy polski kinoman doskonale zna nazwisko Marcina Koszałki i z pewnością nie jeden ostrzył sobie pazurki na ten film. Niestety, podobnie jak w przypadku gry naszych rodaków, sam film również okazał się jedną wielką klapą. Koszałka skupia się przede wszystkim na postaci Perquisa, na jego kontuzji oraz problemach z odnalezieniem się w polskiej reprezentacji i przekonaniem do siebie Polaków. Widzowie mają szansę poznać bliżej jego rodzinę (ze szczególnym zwróceniem uwagi na surowego ojca, który pod wpływem odnoszenia przez syna sukcesów przeżywa jakieś wewnętrzne katharsis) oraz zobaczyć, jak uczył się on naszego hymnu. Wszystko pięknie, tylko czy aby na pewno ten film powinien dotyczyć jedynie Damiena? Koszałka otrzymał naprawdę sporo kasy na całe przedsięwzięcie (o możliwości towarzyszenia piłkarzom podczas treningów i przygotowań już nie wspominając…), a ten dokument wygląda naprawdę biednie. Reżyser bawi się formą w mało efektowny sposób w wyniku czego otrzymujemy chaotyczny zlepek mało wartych scen. Fanów piłki nożnej zainteresować mogą wspomnienia Lato, choć i one podane są w mało atrakcyjny sposób. To, co zasługuje na pochwałę, to próby uchwycenia emocji wszystkich ludzi zaangażowanych w te mistrzostwa. Emocji kibiców, trenerów i przede wszystkim Franciszka Smudy, którego milcząca facjata niejednokrotnie mówi więcej niż wszystko inne wokół. Znacznie bardziej przypadła mi do gustu druga część dokumentu skupiająca się na Wasilewskim, który w bardzo otwarty sposób mówi o swych obawach dotyczących przyszłości. W końcu piłka to całe jego życie, niczego poza nią nie potrafi i nie chce robić, a niestety, wiek mu nie sprzyja. Poza tym wypowiada on wiele bardzo mądrych słów. Mnie najbardziej spodobały się te: „(…) lubię żyć… jak to się mówi, wszyscy umierają, ale nie wszyscy żyją”. No cóż, nasi piłkarze chcieli być legendą. Nie wyszło. Podobnie jak z filmem, którego nawet tytuł wydaje się być nieodpowiedni, a zważywszy na fakty, wręcz podszyty jakąś ironią… Wielka szkoda, ale Będziesz legendą człowieku to strata czasu.
Trener bardzo
osobisty (reż. Gabriele Muccino, 2012)
Film opowiada historię byłego
piłkarza George'a (Gerard Butler), który próbuje znaleźć swoje miejsce na ziemi
po rozstaniu z żoną (Jessica Biel) i po zakończeniu piłkarskiej kariery. By
poprawić swe stosunki z synem, George rozpoczyna pracę trenera piłki nożnej. Po
pewnym czasie staje się obiektem fascynacji wielu kobiet w mieście (Uma
Thurman, Catherine Zeta-Jones, Judy Greer), co okazuje się być niezwykle
problematyczne. Zupełnie znienacka George odkrywa, że to, czego pragnie,
znajduje się na wyciągnięcie ręki i postanawia o to zawalczyć.
Jeśli ktoś szuka lekkiego filmu na popołudnie, Trener bardzo osobisty będzie bardzo dobrym wyborem. To bardzo spokojny i przyjemny film (w klimatach Kupiliśmy zoo albo Jedz, módl się, kochaj), który próbuje zwrócić uwagę na to, co naprawdę jest w naszym życiu ważne. Gerard Butler bardzo dobrze sprawdza się w roli upadłej i nieco zapomnianej przez świat gwiazdy piłki nożnej, która z dnia na dzień znowu ma szansę stanąć na świeczniku. Film zawiera kilka naprawdę zabawnych scen, w tym przede wszystkim te, w których George próbuje opędzić się od zakochanych w nim kobiet. Warto jednak dodać, że poczucie humoru jest tutaj bardzo poprawne, co znaczy, że w filmie na próżno szukać głupich gagów (i całe szczęście!). Trener bardzo osobisty bez wątpienia zmusza do refleksji nad przemijaniem i własną rolą w świecie. Z pewnością niejeden widz pocznie zastanawiać się, czy przeżywa swe życie w sposób, w jaki powinien. Krótko mówiąc, to całkiem przyzwoity film o wartościach, z przesłaniem, przyjemnym soundtrackiem i gwiazdorską obsadą. Polecam, ale bez ciśnienia, bo momentami może nudzić.
Wysoka fala (reż.
Curtis Hanson, Michael Apted, 2012)
Jest to oparta na autentycznych
wydarzeniach opowieść o młodości słynnego surfera Jaya Moriarity'ego (Jonny
Weston). W wieku 15 lat Jay odkrywa, że mityczna dla surferów fala, zwana
"Mavericks" (jedna z największych na świecie), pojawia się niedaleko
jego domu w Santa Cruz w Kalifornii. Prosi o pomoc miejscową legendę surfingu
Frosty'ego Hessona (Gerard Butler), aby nauczył go, jak poradzić sobie z tak
wielkim wyzwaniem. Ich wspólne treningi, a z czasem przyjaźń, pozwalają Jayowi
zmierzyć się z "Mavericks", a nawet z czymś więcej (źródło:
Filmweb.pl).
Kolejny film sportowy z Butlerem, zdecydowanie lepszy od Trenera bardzo osobistego. Jak głosi sentencja na początku filmu: „(…) wszyscy wywodzimy się z morza, ale nie wszyscy do niego należymy… my, którzy jesteśmy dziećmi fal, raz po raz do niego wracamy”. Głównych bohaterów, Jay’a i Frosty’ego, bez wątpienia można nazwać „dziećmi fal”. Wysoka fala to film, który nie tyle opowiada o sporcie, co o samym kulcie sportu. Windsurfing dla wspomnianych mężczyzn jest całym życiem, pasją, poza którą naprawdę niewiele się liczy. Jak sami przyznają, niejednokrotnie „(…) przekraczają granicę, za co czasem muszą zapłacić najwyższą cenę”. Butler wciela się tym razem w rolę bardzo surowego i hardego nauczyciela windsurfingu, który w swym prywatnym życiu ma wiele problemów. Między nim a Jay’em z czasem rozwija się bardzo wyjątkowa więź - relacje uczeń-nauczyciel bardzo szybko przechodzą w dozgonną przyjaźń. Co ciekawe, to także kolejny film, który próbuje rozprawić się z motywem ojcostwa, a właściwie z rolą ojca w rodzinie. Poza świetnym aktorstwem Butlera i Westona, nie sposób nie zwrócić uwagi na wciągającą fabułę i zjawiskowe zdjęcia. Szum morza i widok spienionych fal to prawdziwa uczta dla wszystkich zmysłów, zwłaszcza w wakacyjnym okresie. Wysoka fala ma jeszcze jedną dużą zaletę – porusza w naprawdę wyjątkowy sposób. W końcu wszyscy chyba wiemy, jak skończył Jay. Tym bardziej znamienne zdaje się być hasło – „żyj jak Jay”, czyli pełnią życia, bo przecież mamy na to tylko jedną szansę. Baaaardzo polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz