czwartek, 18 lipca 2013

O kiczowatym perwersie – Wielki Liberace (reż. Steven Soderbergh, 2013)



Ogłaszam wszem i wobec – WRACAM! Jako, że obrona pracy magisterskiej (i inne formalności związane z moimi przyszłymi losami) jest już za mną, mogę oddać się w pełni wakacyjnemu relaksowi i nadrabianiu filmowych zaległości. Obiecuję, że przez najbliższe dwa miesiące będę pisał więcej i częściej :) Na pierwszy rzut idzie dziś najnowszy film Stevena Soderbergha. Jeszcze całkiem nie tak dawno pisałem o jego ostatnim filmie kinowym (Panaceum), a tymczasem już możemy oglądać jego pierwszy film stworzony na potrzeby telewizji. Behind the candelabra to film, obok którego nie można przejść obojętnie. I to nie tylko dlatego, że opowiada on o homoseksualizmie w jego najczystszej postaci (co, notabene, ostatnio zaczyna stawać się już przereklamowane). Szczegóły poniżej.

Głównym bohaterem filmu jest jeden z najlepiej opłacanych i najbardziej charyzmatycznych artystów Las Vegas – Liberace (Michael Douglas). Cytując Wikipedię, był on „(…) utalentowanym i ekscentrycznym pianistą i showmanem; znanym przede wszystkim z ekstrawaganckich kostiumów, biżuterii oraz kiczowatej oprawy swych występów, podczas których na swym fortepianie zawsze stawiał świecznik, a na scenę często wjeżdżał luksusowym samochodem”. Film przedstawia burzliwą historię jego homoseksualnego związku z niejakim Scottem (Matt Damon).

Już na samym wstępie muszę wszystkich ostrzec, że bez wątpienia nie jest to film dla każdego, a już absolutnie nie dla osób nietolerancyjnych. Ja sam jestem bardzo tolerancyjny, ale przyznaję, że oglądanie scen, w których Michael Douglas całuje się z Mattem Damonem (albo głaszcze mu nogi…) okazało się dla mnie nieco kłopotliwe. Dlaczego? Ano dlatego, że nigdy wcześniej nie widziałem żadnego z nich w takiej roli i było to dla mnie coś nowego. Inna sprawa, że obydwaj znakomicie sprawdzili się w swych rolach. W końcu wszyscy krytycy zgodnie przyznali, że Douglas zagrał tu rolę swego życia. I właśnie choćby dla tej zjawiskowej roli warto obejrzeć ten oryginalny film! Matt Damon również stworzył interesującą postać – młodego Adonisa zapatrzonego w swojego mistrza. Widok jego twarzy z umalowanymi oczami i ustami – bezcenny!

Co jeszcze na plus? Muzyka, która idealnie pasuje do poszczególnych scen i która tylko podkreśla satyryczno-karykaturalny wizerunek Liberace. Bo przecież chyba wszyscy zgodzą się co do tego, że jego postaci nie można traktować całkiem poważnie. Był tak zakochany w sobie i tak egoistyczny, że z czasem stał się swoją własną karykaturą. Ja w jego postaci widziałem duże podobieństwo do tytułowego Lawrence’a z najnowszego filmu Xaviera Dolana (Na zawsze Laurence). Poza tym cała ta jego maniera wypowiedzi, gesty, stroje i dodatki naprawdę bawiły. Mnie najbardziej rozbawiła jedna ze scen już po jego operacji plastycznej, kiedy był już tak „naciągnięty”, że spał z otwartymi oczami. Oczywiście nie można nie docenić też bardzo dobrej scenografii – przepych i bogactwo Liberace zostały oddane w naprawdę wyjątkowy sposób. Fani złotego koloru i brokatu będą zachwyceni.

Pomimo tych wszystkich plusów czuję jednak niedosyt. Nie do końca podoba mi się, że wszystko zostało przedstawione w konwencji karykatury. Zastanawiam się też, czy właśnie taki był cel Soderbergha, bo jeśli nie, to tym bardziej szkoda, że w ten sposób odbiera się ten film. Pod względem kiczu przewyższył dotychczas niepokonanego w tej kwestii Luhrmanna. Brakowało mi też jakichś postaci kobiecych. Przecież nawet jeśli film opowiada o gejach, nie tylko oni muszą pojawiać się na ekranie. No i z minusów to chyba tyle… Można zatem rzec, że pod względem aktorskim i technicznym film jest naprawdę dobry. I absolutną bzdurą jest powielana na niektórych forach wiadomość, że film spodoba się wyłącznie gejom, bo każdy prawdziwy kinoman dostrzeże ten majstersztyk i doceni ponadczasową postać wykreowaną przez Michaela Douglasa.

Czy polecam? Tak, ale tylko tym, którzy naprawdę kochają kino i których nie cofa na widok pary całujących się facetów. Konserwatystom i osobom nietolerancyjnym zdecydowanie odradzam! :)

4 komentarze:

  1. Za mną również obrona dyplomowa ;) i film czeka na swój czas, ale jako, że w najbliższym czasie będę w szpitalu to poczeka niestety jeszcze dłużej ;/ i życzę powodzenia w karierze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i także gratuluję. A skoro o szpitalu mowa, to przy okazji duuuuużo zdrowa :)

      Usuń
  2. A nie mówiłam, że świetny ;-) Mnie groteska zupełnie nie przeszkadzała. Już mam dosyć homoseksualizmu na poważnie w kinie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, ostatnio tyle filmów o homoseksualizmie, że to już zaczyna być nudne. Dzięki za polecenie filmu :)

      Usuń