Jak mówi staropolskie przysłowie,
każdy kij ma dwa końce. W tych słowach kryje się naprawdę dużo prawdy. Planów
na majówkę miałem bowiem od groma. Niestety, większości z nich nie zdołałem
zrealizować z powodów pogodowych. Z drugiej strony padający z nieba deszcz
skłonił mnie do nadrobienia serialowo-filmowych zaległości. Przez ostatnie
kilka dni rzeczywiście miałem okazję zobaczyć kilka filmów. W dzisiejszej notce
chciałbym skupić się na trzech najsłabszych pozycjach z mojego majówkowego
seansu. Wszystkie je łączy to, że z założenia miały być horrorami. Jak jednak
powszechnie wiadomo, końcowy efekt wielokrotnie bardzo różni się od pierwotnych
założeń. Nie jestem fanem horrorów, ale klimat ostatnich dni zachęcił mnie do
prześledzenia trzech głośnych horrorów z ostatnich miesięcy. Słysząc uderzające
w dach mojego domu krople deszczu i widząc za oknem kompletną ciemność naprawdę
chciałem się przestraszyć. Niestety, tylko jeden z tych filmów zdołał zaspokoić
moją potrzebę strachu. Ale o tym poniżej…
Mama (reż. Andres Muschietti,
2013)
Dwie siostry, Victoria i Lily,
zostają postawione przez los w niezwykle ciężkiej sytuacji. Ojciec najpierw
morduje ich matkę, a następnie zabiera je do opuszczonej chaty w lesie i
próbuje rozprawić się także z nimi. Dziewczynkom udaje się jednak przeżyć.
Zostają odnalezione dopiero po pięciu latach. Trafiają wówczas pod opiekę wujka
Lucasa (Nikolaj Coster-Waldau) i jego życiowej partnerki Annabel (Jessica
Chastain). Niestety, żyjące przez pięć lat w dziczy lasu i zdane jedynie na
same siebie siostry nie potrafią się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Lucas i
Annabel dopiero po jakimś czasie zdają sobie sprawę, że przygarniając dziewczynki,
przygarnęli pod swój dach kogoś jeszcze…
Prawda, że zapowiada się ciekawie?
Historia zdaje się być niebanalna, ciekawa, idealnie nadaje się na dobry horror.
Grający główne role Chastain i Coster-Waldau to znakomici i niezwykle utalentowani
aktorzy, którzy naprawdę mogą wiele widzom zaoferować. Co zatem zawiodło? Niestety,
Mama okazała się wielkim niewypałem,
jakimś odgrzewanym kotletem (według mnie film jest gorszą wersją Kobiety w czerni), historią o duchu z twarzą
postaci z filmów fantasy. Klimatyczna muzyka, zwiastujące zło ćmy, intrygujące
i przerażające postaci dziewczynek – te kilka elementów idealnie wpasowywało
się w konwencję dobrego filmu grozy. Niestety, wraz z momentem pojawienia się
tytułowej Mamy wszystko straciło dla mnie sens. Paradoksalnie, zamiast się bać,
ja bawiłem się w najlepsze. Pomarszczona buźka ducha wywoływała na mojej twarzy
szeroki uśmiech, a nie wydaje mi się, abym był pod tym względem jakiś spaczony.
Zakończenie wołało po prostu o gromy z nieba, ciągłe bieganie i szarpanie się z
tą dziwną zjawą było dla mnie nie do zniesienia. Czego najbardziej żałuję?
Tego, że nie rozwinięto bardziej wątku psychologicznego Annabel. Jessica
Chastain pokazała w tym filmie zupełnie nową, wcześniej nieznaną twarz. Nie
zaliczam się do grona fanów tej aktorki, ale uważam, że wielbiciele jej talentu
powinni obejrzeć ten film właśnie ze względu na nią. Pozostałym absolutnie
odradzam.
Hansel i Gretel: Łowcy czarownic
(reż. Tommy Wirkola, 2013)
Od traumatycznych wydarzeń w słodkiej
chatce z piernika minęło już kilka dobrych lat. Jaś (Jeremy Renner) i Małgosia
(Gemma Arterton) są już dorosłymi ludźmi. Ze względu na doświadczenia z
przeszłości cały świat zna ich jako najlepszych łowców czarownic. Tym razem
przyjdzie im się jednak zmierzyć ze szczególnie niebezpieczną misją, która
zmusi ich do mentalnego powrotu do czasów wydarzeń z dzieciństwa…
Rozpoczynają seans miałem wielką
nadzieję, że zostanie mi przedstawiona historia podobna do Królewny Śnieżki i Łowcy. Film Sandersa początkowo nieco mnie
przerażał, bałem się, że jedna z moich ulubionych bajek zostanie w brutalny sposób
zniszczona. Ostatecznie bardzo mi się podobało i postanowiłem się otworzyć na
takie alternatywne wersje. Niestety, najnowszy filmu Wirkoli wszystko przekreślił.
Na Boga, jak można było zrobić z poczciwego Jasia i szlachetnej Małgosi żądnych
krwi mścicieli? Jak można było wcisnąć tu koślawego trolla podobnego do Shreka
i w dodatku ochrzcić go imieniem Edward? Wreszcie, po co, pytam się PO CO, na
ekranie średnio co pięć minut pojawiały się hektolitry sztucznej krwi i tony strzelających
we wszystkich kierunkach wnętrzności? W dodatku te wszystkie czarownice
latające na miotłach… Jedno jest pewne, ze zjawą z filmu Mama wszystkie wiedźmy na pewno znalazłyby wspólny język… Kicz,
tandeta, przerysowanie, jedno wielkie nie-wiadomo-co. Jako widz poczułem się
głęboko urażony. Nie dość, że zniszczono mit Jasia i Małgosi, to jeszcze zmarnowano
mój czas. Nie chce mi się już nawet pisać o marnowaniu potencjału odtwórców
głównych ról. Jeremy Renner i Gemma Arterton to aktorzy, którzy wciąż szukają
swojego miejsca na wielkim ekranie i którzy wciąż marzą o wielkich rolach,
które zostaną im zapamiętane. Trzeba przyznać, że z tym drugim im się uda. Bo
ja na długo nie zapomnę im udziału w tym gniocie. Błagam, nie róbcie sobie tego
i nie oglądajcie…
Sinister (reż. Scott Derrickson,
2012)
Ellison (Ethan Hawke), znany
autor powieści kryminalno-sensacyjnych, cierpi na kryzys twórczy. Aby wrócić na
sam szczyt, postanawia stworzyć prawdziwe dzieło. W tym celu wprowadza się ze
swą rodziną do domu, w którym jakiś czas temu doszło do dramatycznych wydarzeń.
Na strychu znajduje kroniki filmowe poprzednich mieszkańców. Zagłębiając się w ich
historie zaczyna powoli odkrywać szokującą prawdę. A kiedy okazuje się, że
także jemu i jego rodzinie grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, staje przed
wielkim dylematem…
Tutaj wszystko jest jasne – w końcu
nie mamy do czynienia z filmem amatora, a wielkiego reżysera filmów grozy.
Derrickson już nie raz zdołał wszystkich porządnie wystraszyć. Jego Egzorcyzmy Emily Rose do dziś są
uznawane za jeden z najstraszniejszych filmów na świecie. Sinister co prawda nie może się równać ze wspomnianym dziełem, ale
ma potencjał i zasługuje na uwagę. Mamy tu do czynienia z zupełnie inną
historią, więc właściwie nie należy ze sobą porównywać tych filmów. Oglądałem
ten horror późno w nocy i muszę przyznać, że były momenty, w których zdarzyło
mi się podskoczyć ze strachu. Oczywiście niebagatelny wpływ na to miała
przerażająca muzyka i intrygująca fabuła. Oglądane przez Ellisona kroniki
filmowe pod względem artyzmu i techniki montażu przypominały mi nieco
przerażającą czołówkę 1 sezonu serialu American Horror Story. Oczywiście strach
jest pojęciem bardzo subiektywnym i składa się na niego bardzo wiele czynników,
przez co dana scena jednego może przerazić, a na drugim nie robi najmniejszego
wrażenia. Jak już wspomniałem, nie zaliczam się do grona fanów gatunku horroru,
więc ciężko mi odnieść się do innych filmów. Oczywiście występują tutaj stałe
elementy, takie jak opuszczony i wiecznie skrzypiący strych, stosy kryjących
sekrety pudełek, tajemnicze rysunki na ścianach. Nie do końca odpowiadał mi
grający główną rolę Ethan Hawke, ale to chyba dlatego, że po prostu widzę go w
zupełnie innych rolach. Myślę, że warto obejrzeć Sinister. I z pewnością jeszcze dziś sięgnę po recenzje tego filmu
napisane przez fanów gatunku, bo jestem szalenie ciekawy ich zdania.
Chętnie obejrzałbym "Hansel i Gretel", domyślam się, że to nic specjalnego, ale dla Gemmy Arterton chyba warto. Nie wiem, czy widziałeś film "Uprowadzona Alice Creed" - Gemma była w nim świetna, na razie to chyba jej najlepsza rola, najbardziej warta zapamiętania.
OdpowiedzUsuńHansel i Gretel nie nazwałabym horrorem, ale czym - też nie wiem. Widziałam tylko początek i odpadłam, gdy Jaś i Małgosia wyskoczyli z karabinami w chatce wiedźmy. Masakra jakaś.
OdpowiedzUsuńMamy jeszcze nie widziałam, ale że zaliczam się do wielkich fanów Chastain, obejrzę mimo miażdżącej krytyki.
Sinister wywołuje u mnie przerażenie samym plakatem. Na pewno nie obejrzę:) Ogólnie jestem dość strachliwa, więc byle horror - nawet kiepski - wywołuje u mnie lęk. Dlatego unikam:)
Fajny pomysł na recenzje zbiorcze:)
Zgadzam się, Hansel i Gretel to nie horror, filmweb wprowadził mnie w błąd. Miałem o tym wspomnieć w notce, ale jakoś mi umknęło ;) I to naprawdę jest masakra ;)
UsuńNajbardziej przypadł mi do gustu Sinister gdzie wszystko wręcz idealnie pasuje do siebie i można go naprawdę nazwać horrorem , natomiast Jaś i Małgosia w wersji buntowniczej...zdecydowanie dla mało wymagających widzów
OdpowiedzUsuńGdyby pan który pisze swoje opowiadania pomyślał trochę ale wszystkie bajki dla dzieci np. braci grimm są zmieniane by można było przeczytać je dzieciom więc nie pisz bzdur dla większości ten film jest jednym z lepszych i się najbardziej napracowali z maską trolla więc te bajki nie były od tak pisane królewna śnieżka też była zmieniana na wersję dla dzieci . A film jest ggenialny ją temu filmowi daje 10 na 10 bo jest super więc się nie wymadrzaj bo tylko w jjednej scenie czy tam dwóch wylatywaly wnętrzności może jesteś taki tchórzewski że się boisz krwi a twój komentarz co do filmu to 2 na 10 łaskawie
OdpowiedzUsuńZgadzam się z ta osobą przede mną film genialny a błogosławi żałosny spadam
OdpowiedzUsuńprzepraszam nie błogosławi tylko blog to przez słownik automatyczny
Usuń